Dzisiaj wiemy jednak doskonale, że prowadzący do tej pory GKS II Tychy Jarosław Zadylak został w piątek szkoleniowcem pierwszoligowej drużyny swojego klubu i już przed spotkaniem z MRKS-em Czechowice-Dziedzice było wiadomo, że ostatni raz poprowadzi rezerwy, wprowadzając do nich swojego następcę Sebastiana Idczaka. Obaj nie spodziewali się jednak, że IV-ligowy średniak, przebudowany zimą przez nowego trenera Wojciecha Białka zepsuje nastrój pożegnania.
- Przegraliśmy 2:3 i mogę powiedzieć, że to był najsłabszy mecz tej drużyny od kiedy z nią pracuję – stwierdził Jarosław Zadylak. - Nie zasłużyliśmy nawet na remis, bo oprócz tych dwóch bramek, zdobytych ze stałych fragmentów gry, to nie stworzyliśmy sobie żadnej sytuacji do strzelenia gola. Cały tydzień uczulałem zawodników, że spotkamy się z bardzo niewygodnym dla nas przeciwnikiem, z którym ostatnich dwóch spotkań nie wygraliśmy, bo w rundzie jesiennej zremisowaliśmy w Czechowicach-Dziedzicach 0:0, a w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu przegraliśmy na swoim boisku 1:2. Podkreślałem też, że mają dużo ciekawych zawodników z piłkarską przeszłością, ale nie przyniosło to efektu.
Dla Jarosława Zadylaka był to wyjątkowy mecz także z tego powodu, że zostawiał drużynę w połowie drogi do celu, którym jest pierwsze miejsce w tabeli i prawo gry w barażach o III ligę.
- Zdawałem sobie, że to jest pożegnanie - dodał Jarosław Zadylak. - W piątek przyjąłem propozycję poprowadzenia naszej pierwszoligowej drużyny i w poniedziałek będę już ją prowadził w meczu przeciwko Górnikowi Polkowice. Był to więc mój pożegnalny mecz z drużyną, którą przejmie teraz Sebastian Idczak i trochę mi żal, że właśnie w tym spotkaniu zabrakło w naszej grze, tak naprawdę, wszystkiego. Przede wszystkim bardzo słabo graliśmy w defensywie, która do tej pory była naszym atutem o czym świadczy bilans straconych goli. W 18 kolejkach daliśmy się pokonać tylko 15 razy, a w 19. kolejce straciliśmy aż 3 bramki. Brakowało też piłki nożnej. Źle budowaliśmy akcje, źle funkcjonowaliśmy i w ogóle nie dochodziło do finalizacji w polu karnym. To co zaprezentowaliśmy na pewno nie było występem godnym lidera, tylko zespołu, przed którym jest jeszcze mnóstwo pracy.
Mimo tej niespodziewanej porażki tyszanie, już pod wodzą nowego trenera, nadal są na pierwszym miejscu w tabeli i ciągle mają sporą, bo 5-punktową przewagę nad wiceliderem Decorem Bełk, który zremisował 2:2 z Piastem II Gliwice. W dodatku trzecia w tabeli Unia Turza Śląska przegrała 0:2 wyjazdowy mecz z Kuźnią Ustroń i ma 9 oczek straty do lidera. Sebastian Idczak może więc powiedzieć, że zaczyna pracę w komfortowej sytuacji i prowadzić zespół do celu, który mimo zmiany trenera jest niezmienny.