Śląski ZPN

Specjalista od awansów do III ligi prowadzi CKS Czeladź w ciekawą przyszłość

12/04/2022 21:17

49-letni Krzysztof Górecko, mający licencję UEFA PRO oraz doświadczenie z Szombierek Bytom i Gwarka Tarnowskie Góry, które wprowadzał do III ligi, a następnie dawał gwarancję dobrych wyników na tym szczeblu rozgrywek, od stycznia zakotwiczył w klasie okręgowej.


Przejął trzy miesiące temu drużynę CKS-u Czeladź czyli klubu, który w końcówce XX wieku przez 21 sezonów występował na trzecim szczeblu krajowych rozgrywek, a teraz znowu wyznacza swoim piłkarzom ambitne zadanie na najbliższą przyszłość. Po tym co pokazali podopieczni trenera Górecki w meczu z AKS-em Mikołów można powiedzieć, że czleadzianie, którzy po piłkarskiej zapaści dziesięć lat temu zaczynali marsz od klasy B, idą dobrą drogą.

- Wydaje mi się, że to był dobry mecz jak na ten poziom rozgrywek, czyli klasę okręgową – mówi Krzysztof Górecko. - Tempo było dość duże, a gra wcale nie była słaba, tylko sprawiała, że kibice zobaczyli dobre widowisko. Trzeba pamiętać, że graliśmy z liderem, który jest budowany pod kątem awansu i jest duże prawdopodobieństwo, że AKS Mikołów wygra te rozgrywki i powróci do IV ligi. Niczego nie zmieniło to jednak w naszym nastawieniu do tego spotkania i przed meczem powtórzyłem swoim zawodnikom, że nie ma się czego bać. To jest piłka nożna i trzeba iść do przodu. Mamy próbować grać to czego się uczymy na treningach niezależnie od tego jak wynik się będzie układać. Podkreślałem, żeby nie wariowali na murawie tylko żebyśmy ciągle, konsekwentnie grali to co trenujemy, a będzie dobrze. I było dobrze, bo zdobyliśmy punkt za remis 1:1. Na tle bardzo dobrego rywala mieliśmy nawet swoje okazje i w końcówce byliśmy blisko zdobycia zwycięskiej bramki. Oczywiście mikołowianie także mieli swoje okazje, szczególnie w końcówce pierwszej połowy, ale ich nie wykorzystali. W dodatku pomógł nam chyba duży błąd sędziego, który nie odgwizdał rzutu karnego po prawdopodobnie nieprawidłowym zagraniu ręką w naszym polu karnym. Byłby karny mogłoby być różnie. Karnego jednak ostatecznie nie było, a ja jestem zadowolony z postawy chłopaków, którzy bardzo dużo pracują na boisku, walczą i choć grali z zespołem, w którym jest kilku piłkarzy ze sporym doświadczeniem, tak zwanych „mocnych” nazwisk, to się nie położyli tylko walczyli i grali w piłkę.

Dobra gra z liderem potwierdziła, że czeladzianie, którzy w rundzie wiosennej w trzech meczach zdobyli 5 punktów, szybko przyswoili sobie zasady pracy Krzysztofa Górecki oraz to, że nowy szkoleniowiec nie potrzebował dużo czasu, żeby złapać z zawodnikami wspólny język.

- Pracuję z drużyną dopiero od kilku miesięcy i takim zaskoczeniem in plus jest to, że w Czeladzi jest spora grupa młodych zawodników – dodaje Krzysztof Górecko. - Przez ostatnie lata miałem zawsze sporo problemów z młodzieżowcami, których trzeba było szukać, bo w klubach, w których pracowałem nie było swoich dobrych wychowanków. Tu natomiast jest naprawdę kilku miejscowych juniorów, którzy nie trzeba się bać wystawiać w okręgówce, a myślę, że wyżej też by już sobie radzili. To mnie cieszy, bo nie będę ukrywał, że mamy w planie za rok wygrać w tej lidze i będziemy wszystko robić, żeby awansować, a wtedy właśnie tacy chłopcy jak urodzenie w 2004 roku Daniel Wałek i Szymon Krawczyk, którzy grali cały mecz z AKS-em oraz Igor Jagusztyn, który wszedł na boisko w 29. minucie to dobry prognostyk na przyszłość. Jest także kilku kolejnych juniorów z roczników 2003 i 2004, którzy sporo grywali w poprzednich meczach, a tym razem w meczu z Mikołowem byli „tylko” rezerwowymi, bo ta nasza gra się tak kleiła do samego końca, że nie chciałem zaburzyć tego dobrego rytmu. Lider teoretycznie powinien nas zdominować, a wcale tak nie było. Ci nasi młodzi chłopcy w całości będą jednak częścią tego zespołu, który budujemy z myślą o IV lidze, a potem, kto wie, może nawet wyżej.

W sumie w meczowej osiemnastce było siedmiu juniorów, a na drugim biegunie ustawił się Mariusz Muszalik, czyli 42-latek, mający na swoim koncie 311 występów w ekstraklasie w barwach: GKS-u Katowice, Odry Wodzisław Śląski, Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Piasta Gliwice. Do CKS-u trafił cztery lata temu wprost z II-ligowego wtedy ROW-u 1964 Rybnik, w którym w sezonie 2017/18 rozegrał 31 spotkań i strzelił 6 goli oraz dorzucił 2 występy i jednego gola w Pucharze Polski na szczeblu centralnym. Zdążył więc już wrosnąć w czeladzki zespół, którego jest kapitanem i prawdziwym liderem.  

- Cieszę się też z tego, że ta młodzież ma się od kogo uczyć, bo Mariusz Muszalik na tym poziomie rozgrywkowym, jak to się mówi, to jest Pan Piłkarz – zapewnia Krzysztof Górecko. - Młodzi chłopcy są w niego zapatrzeni, a on świeci przykładem zarówno umiejętnościami jak i swoim podejściem. Naprawdę przyjemnie się patrzy jak ci znani piłkarze na tym poziomie grają. Był taki czas, że miałem obawy, trafiając na znanego zawodnika, który przychodził do mojej drużyny. Bałem się, że przyjdzie zmanierowany oldboj i będzie odcinał kupony od swojej sławy. Ale nigdy i na nikim się jeszcze nie zawiodłem. A przewinęło się ich już kilu przez moje drużyny: Grzegorz Fonfara, Sławek Pach, Dawid Jarka, Marek Kubisz i teraz Mariusz Muszalik potwierdza regułę, że ci którzy kochają piłkę będą to robić z całym sercem i naprawdę przyjemnie się z nimi pracuje. A umiejętności Mariusz są „WOW”, bo tym słowem młodzież wyraża zachwyt.