Śląski ZPN

Puchar pełen kontrat(r)aków

2/05/2022 18:56

Drugi raz z rzędu w finale Pucharu Polski najlepszy okazał się Raków Częstochowa.


Rok temu podopieczni Marka Papszuna pokonali w Lublinie Arkę Gdynia 2:1. Tym razem obrońcy trofeum na murawie Stadionu Narodowego zwyciężyli Lecha Poznań 3:1, prezentując znakomite kontrataki. Można nawet powiedzieć, że był to Puchar pełen kontratRAKÓW.

Już w 6. minucie po długim podaniu Deiana Sorescu piłkę na połowie rywali przejął Vladislavs Gutkovkis, który ruszył odważnie do ataku i po wbiegnięciu w pole karne ograł stopera poznanian Lubomia Satkę, a następnie płaskim strzałem z 14. metra ulokował futbolówkę w dalszym rogu bramki.

Wprawdzie po stracie gola Lech rzucił się do ataku i w 17. minucie Jakub Kamiński znakomitym strzałem był bliski wyrównania, ale Kacprowi Trelowskiemu w sukurs przyszedł słupek, a w 36. minucie było już 2:0. Tym razem bowiem Ivi Lopez, który w 13. minucie nie wykorzystał znakomitej okazji główkując z 5. metra w bramkarza, zagrał znakomicie do Mateusza Wdowiaka, a ten uciekł obrońcom i w sytuacji sam na sam z 9. metra ustalił wynik pierwszej połowy, choć okazji do jego podwyższenia częstochowianie mieli jeszcze kilka.

Wprawdzie po przerwie napór lechitów przyniósł im kontaktową bramkę, bo w 52. minucie po strzale Dawida Kownackiego stojący na 5. metrze Joao Amaral główkując zmylił zupełnie golkipera częstochowian, ale na więcej już rywalom Raków nie pozwolił. Za to sam w 77. minucie przypieczętował zwycięstwo. Tym razem Ivi Lopez rozpoczął akcję podaniem do Frana Tudora, który odegrał piłkę wbiegającemu w pole karne najlepszemu piłkarzowi meczu, a 27-letni Hiszpan przebiegł jeszcze kilka metrów i uderzył, trafiając w dolny róg bramki.

Wprawdzie wprowadzony na końcówkę za hiszpańskiego MVP finału Jakub Arak po 4. minutach musiał opuścić murawę ukarany czerwoną kartką za faul, ale nawet w liczebnym osłabieniu częstochowianie bronili się skutecznie i to oni po ostatnim gwizdku mogli odebrać gratulacje od Wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej i Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kuli, a od Prezesa PZPN Cezarego Kuleszy złote medale. Natomiast na koniec sternik polskiej piłki w towarzystwie Anny Szymańskiej wręczył Puchar Polski kapitanowi częstochowian Tomasovi Petraskowi, który razem z Andrzejem Niewulisem podniósł wysoko trofeum, które następnie przy owacjach widzów przechodziło z rąk do rąk i od ust do ust, a Marek Papszun podrzucany przez zawodników fruwał niemal pod dach Stadionu Narodowego. Dumni z osiągnięcia byli także włodarze klubu z właścicielem Michałem Świerczewskim, obecnym Wiceprezesem PZPN Wojciechem Cyganem i jego zastępcą na stanowisku Prezesa Rakowa Adamem Krawczykiem. Cieszą się z Pucharu Polski, który w klubowych gablotach stanie obok wywalczonego na początku tego sezonu Superpucharu, ale mają także chrapkę na tytuł mistrza Polski, w który coraz bardziej wierzą także kibice pod Jasną Górą i co ważne wcale nie muszą liczyć na cud. Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, że jest on w zasięgu zespołu Marka Papszuna.

Lech Poznań – Raków Częstochowa 1:3 (0:2)
0:1 – Gutkovskis 6 min, 0:2 – Wdowiak 36 min, 1:2 – Amaral 52 min-głową, 1:3 – Lopez 77 min.
Sędziował Szymon Marciniak (Płock).
LECH: van der Hart – Joel Pereira (46. Joao maral), Satka, Milić, Pedro Rebocho – Skóraś, Murawski (73. Pedro Tiba), Karlstrom (85. Kwekweskiri), Kownacki (73. Ba Loua), Kamiński (78. Marchwiński) – Ishak. Trener Maciej Skorża.
RAKÓW: Trelowski – Tudor, Petrasek, Arsenić – Sorescu (46. Długosz), Papanikolaou, Lederman, Wdowiak (73. Niewulis), Lopez (84. Arak), Kun – Gutkovskis (72. Musiolik). Trener Marek Papszun.
Żółte kartki: Pedro Rebocho, Skóraś, Milić – Wdowiak. Czerwona kartka Arak (88. za brutalny faul).