Śląski ZPN

Łukasz Szczepek zasłużył na „duże piwo” od kolegów

3/05/2022 14:54

Spotkanie Sparty Katowice z AKS-em Mikołów w pełni zasłużyło na miano „szlagier kolejki”.


Na sztucznej murawie boiska „Rapid” trzeci zespół tabeli Zina Klasa Okręgowa – Grupa IV (Katowice-Sosnowiec) podejmował bowiem lidera, do którego podopieczni Michała Czyża tracili 3 punkty. Do pełni szczęścia potrzebowali rewanżu za porażkę 0:1 poniesioną jesienią w Mikołowie, ale po sześciu zwycięstwach z rzędu katowiczanie nie zdołali przedłużyć swojej passy, bo goście zaprezentowali wysoką formę.

Już w 10. minucie Damian Gacki, sfaulowany przez Michała Szala, wywalczył rzut karny, którego na prowadzenie mikołowian zamienił Daniel Paszek. Wynik 0:1 utrzymał się do 52. minuty, bo wtedy na strzał z pola karnego zdecydował się Fabian Wlaź i ulokował piłkę w okienku bramki Łukasza Szczepka. Bramkarz AKS-u więcej już jednak nie dał się pokonać, a w dodatku wyrósł na ojca zwycięstwa. To on bowiem przy kolejnych akcjach nabierających wiatru w żagle katowiczan popisał się interwencjami, które zastopowały przeciwników. Obronił główkę Kamila Witkowskiego z najbliższej odległości i wygrał pojedynek sam na sam z Martinem Markosyanem. Niewykorzystane okazje zemściły się na miejscowych, których katem okazał się Damian Wasiak. Najpierw w 72. minucie wprowadzony przez Adama Krzęciesę do gry chwilę wcześniej napastnik, sfaulowany przez Michała Szala wywalczył rzut karny, a Jacek Wujec zapewnił mikołowianom prowadzenie. Jego rozmiary „mikołowski dżoker” podwyższył 12 minut później, finalizując kontrę po zagraniu Mariusza Gancarczyka.

- Cieszy zwycięstwo, ale wbrew temu co sugeruje nie było ani lekkie, ani łatwe – mówi Adam Krzęciesa. - Wiedzieliśmy o rywalu wszystko i ustaliliśmy swój plan gry, który w pierwszej połowie idealnie zdał egzamin. Fajnie to wyglądało. Jednak po przerwie daliśmy się zaskoczyć i wtedy Łukasz Szczepek swoimi niesamowitymi interwencjami dał nam „drugie życie” i zasłużył na duże piwo od kolegów. W końcówce wykorzystaliśmy swoje okazje i dzięki temu zwycięstwu powiększyliśmy przewagę nad Spartą, ale rywalizacja o mistrzostwo wcale się nie skończyła. Już w sobotę o 17.00 czeka nas przecież w Mikołowie potyczka z wiceliderem Zagłębiem II Sosnowiec i na tym meczu się już teraz koncentrujemy. Najważniejsze jest teraz żeby Daniel Paszek, Michał Biernacki i Jakub Nowak wyleczyli urazy, a pozostali zawodnicy zregenerowali swoje siły, bo przed nami kolejny „najważniejszy mecz sezonu”.

Sparta, mimo porażki, też nie składa broni. Do końca sezonu pozostało jeszcze 10 kolejek więc w walce o awans do IV ligi wiele się jeszcze może wydarzyć.

- Zagraliśmy z liderem jak równy z równym - zapewnia Michał Czyż. - Szkoda tych błędów, po których traciliśmy gole z karnych, ale mieliśmy też moment, w którym powinniśmy wyjść na prowadzenie. Przy stanie 1:1 przejęliśmy inicjatywę, ale najpierw Fabian Wlaź, mając przed sobą otwartą drogę w pole karne zdecydował się na strzał z 20. metra i spudłował, a następnie mieliśmy dwie stuprocentowe okazje Kamila Witkowskiego i Martina Markosyana. Gdybyśmy trafili... A tak to przeciwnicy strzelili z karnego na 2:1 i zamiast zmiany w ataku zareagowałem zmianą wzmacniającą atak, bo Sebastian Gielza wszedł za obrońcę i graliśmy dwójką napastników. To ryzyko kosztowało nas jednak stratę gola po kontrze i schodziliśmy z boiska z ogromnym niedosytem. Nie znaczy to jednak, że się poddajemy. Wręcz przeciwnie. Teraz się resetujemy i zbieramy siły na derby z MK, bo chcemy od nich zacząć swoją nową zwycięską serię i gonić lidera.

Sparta Katowice – AKS Mikołów 1:3 (0:1)
0:1 – Paszek 10 min-karny, 1:1 – Wlaź 52 min, 1:2 – Wujec 72 min-karny, 1:3 – Wasiak 84 min.
Sędziował Marcin Bielawski (Mysłowice).
SPARTA: Pieczonka – Krawczyk (74. Gielza), Szal, Sarzała, Sobotka – Weber (46. Kubacki), Hołota, Bętkowski, Markosyan, Witkowski (80. Bożek) – Wlaź. Trener Michał Czyż.
AKS: Szczepek – Przybylski, Gałecki (60. Sikora), Gancarczyk, Korzeniowski – Tabiś, Gacki,  Wujec – Nowak (58. Osiecki), Biernacki (68. Wasiak), Paszek (65. Ściętek). Trener Adam Krzęciesa.
Żółte kartki: Szal, Krawczyk – Przybylski, Biernacki.