Śląski ZPN

Najbardziej lubi być Prezesem LKS-u Naprzód 32 Syrynia

2/08/2022 12:29

Anita Pawełek Prezesem Naprzodu 32 Syrynia została na początku minionego roku jako pierwsza kobieta w 90-letniej już historii klubu.


- W klubie mieliśmy wtedy trudną sytuację – przypomina Ania Pawełek. - Mówię „my”, bo pochodzę z Syryni i od wielu lat jestem kibicem Naprzodu, a także lokalnym patriotą oraz organizatorem z zamiłowania. Mój ojciec działał w klubie, mój brat grał i nadal gra w piłkę, bo jest kapitanem drużyny, a moje małżeństwo też można powiedzieć -  zaczęło się na boisku, bo teść – aktualny sołtys – był wtedy działaczem i wynajmował lokal w budynku klubowym, w którym zorganizowaliśmy jeszcze wtedy z kolegą - a jego synem, zabawę sylwestrową. W „Barze Kibica”, bo tak się ten lokal nazywał, zostaliśmy parą. Później, dzięki bratu wciągnęłam się na dobre w futbol, często na moim tarasie organizowana była strefa kibica przy okazji meczy Reprezentacji, czy ważnych spotkań Ligi Mistrzów. Do działania w naszym syryńskim klubie, dwa lata temu szwagier ostatecznie mnie namówił słowami „bierzemy to ?”. Najpierw uznałam to za dobry żart, lecz pomysł zaczął we mnie kiełkować i stwierdziłam, że mogę coś dla klubu zrobić. Zaczęłam od stworzenia dobrej atmosfery. Stwierdziłam, że ponieważ chłopcy w wieku juniorskim odchodzą od piłki to warto ich przyciągnąć przyjaznym nastawieniem i pomysłem na miłe spędzanie czasu. Naszą specyfiką jest to, że nie mamy grup młodzieżowych, bo dzieci do wieku juniora trenują w MKS Gmina Lubomia. Kiedy więc wchodzą w wieku seniora trzeba ich jakoś przyciągnąć i „powalczyć” o nich, bo to oni muszą chcieć. Drugim celem, który przed sobą postawiłam był remont budynku klubowego. Był on w kiepskim stanie i bardzo mi zależało, żebyśmy mieli swoje miejsce, w którym się będziemy dobrze czuć. Wójt przychylnie popatrzył na te plany. Rada też się zgodziła więc otrzymaliśmy środki i niedawno zakończyliśmy remont wnętrza. Budynek klubowy przeszedł sporą metamorfozę i starzy działacze, którzy przychodzą do nas są pełni zachwytu ale wnętrze tak się zmieniło, że żartują iż muszą sobie strzałki malować na podłodze żeby trafić do wyjścia. Ze świetlicy zrobiliśmy naszą szatnię i łaźnię, a z biura szatnię gości. Natomiast cała ta część biurowo-klubowa z kuchnią i małą łazienką powstała u góry, gdzie kiedyś był bar teścia.

Mając solidne podstawy bytowe działacze Naprzodu 32 Syrynia zaczęli śmiało myśleć o sukcesach sportowych.

- W minionym sezonie zajęliśmy drugie miejsce w klasie A Podokręgu Racibórz i w barażach walczyliśmy o awans do okręgówki – dodaje Anita Pawełek. - Byliśmy o włos, bo w pierwszym meczu na wyjeździe wygraliśmy z Dębem Gaszowice 1:0 po golu Kamila Nowaka, ale w rewanżu na swoim boisku przegraliśmy po dogrywce 3:5. Dwa gole Mateusza Sowy i bramka Mateusza Bugdoła nie wystarczyły. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i skoro byliśmy już tak blisko awansu na 90-lecie to chcemy w dziesiąte dziesięciolecie wejść z sukcesem, czyli wrócić do klasy okręgowej. Mamy w zespole sporą grupę chłopców z Syryni, którzy tworzą trzon drużyny. To są: nasz bramkarz Rafał Lupa, Artur Kuczera, Sebastian Walenko, Marcin Dzierżęga, Damian Bugla, Bartosz Majszak, Paweł Paprocki, Bartosz Halszka i inni. Pozostali są z okolic, staram się aby w naszym klubie grali zawodnicy, którzy oprócz umiejętności piłkarskich wniosą dobrą energię, bo w szatni panuje bardzo dobra atmosfera. Są oni traktowani przez działaczy i kibiców jak „nasi”.  A muszę dodać, że kibiców mamy wspaniałych. Świadczy o tym też fakt, że przy okazji spotkań barażowych otrzymali od zawodników... flagę w podziękowaniu za oprawę meczową, bo starają się bardzo. Gdy mamy mecze wyjazdowe to frekwencja naszych kibiców jest zaskakująca. Zawsze widać ich i słychać. W nadchodzącym sezonie, w październiku czekają nas mecze derbowe – z Odrą Nieboczowy i z Silesią Lubomia więc to na pewno będzie wydarzenie dla lokalnej społeczności i już się nie możemy doczekać.

Stare polskie przysłowie mówi, że gdzie diabeł nie może tam babę pośle. W Syryni postawiono na kobiecą rękę i cieszą się z tego jak kieruje klubem.

- Bardzo dobrze mi się współpracuje z wójtem i sołtysem – zapewnia Anita Pawełek. - Czesław Burek, który został na naszym jubileuszu wyróżniony przez Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kulę tytułem Przyjaciela Śląskiej Piłki jest mieszkańcem Syryni, ale dba tak samo o wszystkie kluby w gminie. Lubi piłkę nożną i nie faworyzuje nikogo. Współpracujemy też z zespołem Syryniczki, z Gminnym Ośrodkiem Kultury i Sportu w Lubomi oraz z syryńską Ochotniczą Strażą Pożarną. Staramy się przyciągać jak najwięcej ludzi na boisko, na którym razem z Radą Sołecką organizujemy czasem wspólnie jakiś piknik dla mieszkańców sołectwa i Sylwestra. Dbamy o to, żeby nasz obiekt był przyjazny i tętnił życiem, bo wtedy żona nie tylko pozwoli mężowi przyjść do nas i grać w piłkę, ale też przyjdzie z nim. Ja w domu tego problemu nie mam - mąż już też został wciągnięty w struktury klubu i rodzinnie działamy na boisku, na którym spędzamy sporo – tak zwanego – wolnego czasu. Mówiąc o sobie żartuję, że w poprzednim życiu byłam grafikiem komputerowym, a później urodziły się dzieci Zosia i Hania... Mamy rodzinne firmy – jedna jest na męża, druga na mnie, ale powiem szczerze, że teraz osobiście najbardziej lubię być prezesem LKS-u Naprzód 32 Syrynia. To mi aktualnie sprawia największą frajdę. Starsza córka, która ma 17 lat, też już działa w klubie, angażując się przy organizacji meczy gdy gramy u siebie, a 12-latka też pomaga w klubie, w którym najbardziej angażują się – nie wiem, którego nazwać prawą ręką – Sebastian Pawełek, czyli Wiceprezes, a prywatnie mój szwagier i Piotr Jęczmionka, będący w zarządzie odpowiedzialny za sprawy sportowe. To są moje obie ręce. Piotr, który ma sport we krwi śmiał się ze mnie gdy zaczynałam działać jako Prezes i tłumaczyłam się, że przyszłam zielona. Ripostował wtedy od razu mówiąc: „Nie, nie, nie. Ty nie przyszłaś zielona. Ty przyszłaś ciemnozielona”. Ma jednak dużą cierpliwość do mnie i dogadujemy się w trójkę, a ta nasza współpraca przynosi efekty, także dzięki zaangażowaniu pozostałych osób z zarządu, społeczników, którzy bardzo się starają. Przy okazji przygotowywania obchodów 90-lecia panie i panowie przychodzili i pomagali, dzięki czemu wykonaliśmy wiele prac wokół boiska – odświeżyliśmy trybuny, ogrodzenie, przywróciliśmy też do stanu używalności taką salkę przyklubową, w której kiedyś był garaż, następnie pizzeria, a potem lokal został zaniedbany. Teraz znowu – wysprzątany i wymalowany – służy nam i możemy tam przyjmować gości i z optymizmem patrzymy w przyszłość.