Śląski ZPN

Dostrzega potrzeby tych którzy chcą wyrosnąć na sportowców

4/10/2022 11:07
Dostrzega potrzeby tych którzy chcą wyrosnąć na sportowców Foto. Dorota Dusik

Janusz Michałek - Prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która dołączyła do grona partnerów Śląskiego Związku Piłki Nożnej w środowisku piłkarskim jest dobrze znany.


- Pochodzę z Węgierskiej Górki i byłem wieloletnim działaczem Skałki Żabnica oraz jej prezesem w najlepszych latach historii klubu – mówi Janusz Michałek. - Co ciekawe, choć sportem interesowałem się od najmłodszych lat i uwielbiałem grać w piłkę na podwórku to jako chłopiec nie zostałem piłkarzem tylko bokserem. W barwach Górala Żywiec startowałem między innymi w zawodach „Złota Ciupaga” w kategorii do 56 kilogramów, ale mogę powiedzieć, że to właśnie sport i ten uprawiany w klubie, i ten na podwórku, ukształtował mój charakter, który przydał się także gdy zacząłem realizować swoją pasję w Skałce i gminie Węgierska Górka. Po fuzji Metalu Węgierska Górka i Skałki Żabnica, startując od klasy A, doszliśmy do III ligi, w której 11 lat temu zajęliśmy drugie miejsce i otarliśmy się o zaplecze ekstraklasy. Pracowali wtedy z drużyną tacy trenerzy jak Krzysztof Szybielok, Czesław Mika czy Adam Nocoń, a grali w niej zawodnicy znani później z występów na I-ligowych boiskach oraz w ekstraklasie z Mateuszem Kupczakiem na czele. Mieliśmy międzynarodową ekipę ze Słowakami, Marokańczykiem, Nigeryjczykiem czy Senegalczykiem, a wielu z nich od nas poszło wyżej, bo byliśmy dla sporej grupy piłkarzy słowackich taką furtką na polskie boiska. To był fajne czasy, w których dziesiątki zafascynowanych piłką dzieciaków przychodziły na stadion i chciały trenować, a to procentuje do dzisiaj.

Dla Janusza Michała działalność w klubie sportowym stała się odskocznią do pracy zawodowej.

- Zostałem szefem Związku Międzygminnego i jako młody menadżer marzyłem o tym, żeby piąć się w górę – dodaje Janusz Michałek. - IV i III liga na Śląsku, choć to najtrudniejsze i najlepsze ligi w skali całego kraju na tym szczeblu rozgrywek, już w pewnym momencie mi nie wystarczały. Naprawdę pasjonujące mecze z Przyszłością Rogów, ROW-em Rybnik, BKS-em Stalą Bielsko-Biała, czyli znanymi markami w naszym regionie pokazywały, że można iść dalej. Wizyty ich kibiców dodatkowo rozbudzały zainteresowanie większymi wydarzeniami. Dlatego jako kibic Manchesteru United czy Wisły Kraków, nawet gdy ruszyłem w wielki świat biznesu, angażując się w swoją pracę to nie straciłem sportu z pola widzenia. Staram się jednak dawkować emocje żeby się nie uzależnić. Muszę jednak się przyznać, że czasem się mi to nie udaje. Mam jednak usprawiedliwienie, bo przecież „Biała gwiazda” z czasów moich studiów to była ta wielka drużyna z Żurawskim, Kosowskim, Błaszczykowskim i tak dalej. Wokół drużyny gromadzili się ludzie biznesu, którzy traktowali piłkę nożną jako płaszczyznę porozumienia i współpracy także zawodowej. To zresztą dzisiaj widać doskonale, bo wielki sport przenika się z wielkim biznesem. A ja nadal podziwiam ten wielki sport, szczególnie patrząc na mecze reprezentacji Polski i jednocześnie dostrzegam potrzeby tych którzy chcą wyrosnąć na sportowców. Młody człowiek realizujący swoją sportową pasję, jeżeli zostanie dostrzeżony i wsparty odpowiednio nie musi zostać gwiazdą futbolu, ale może się też rozwinąć zawodowo i zrobić karierę na przykład w biznesie. W wielu krajach sport jest też odskocznią do wypłynięcia, a nawet wręcz wyrwania się z biednych środowisk. I to jest mi najbliższe, bo wiem, że mając w województwie śląskim kilkaset klubów, wiele z piękną tradycją i ogromnymi sukcesami mogę im pomóc, ale nie angażując się w jeden z nich tylko włączając się w rozwój piłki dziecięco-młodzieżowej jako partner Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Za nami już pierwszy etap tej współpracy, czyli Akcja Lato, a przed nami nie tylko jesienno-zimowa propozycja Młodzieżowa Liga Futsalu, której Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna została partnerem tytularnym, ale także kolejny duży wspólny projekt, który niebawem powinien oficjalnie już ujrzeć światło dzienne.