Śląski ZPN

Adamek podyktował Tempo, które w 6 minut wstrząsnęło Beskidem

15/10/2022 20:44
Adamek podyktował Tempo, które w 6 minut wstrząsnęło Beskidem Foto. Dorota Dusik

To był prawdziwy mecz na szczycie i hit rundy jesiennej VI grupy klasy okręgowej żywiecko-skoczowskiej.


Wicelider Beskid Skoczów gościł lidera, czyli mające 2 punkty więcej Tempo Puńców. Jeżeli do tego dodamy najnowszą historię, a dokładniej atmosferę pucharowo-ligowej rywalizacji tych zespołów z poprzedniego sezonu to wyjdzie nam wydarzenie, na które kibice czekali z niecierpliwością i ostrzyli sobie apetyty na wielkie emocje.

Doczekali się. Ponad pół tysiąca widzów oglądało widowisko, o którym długo jeszcze pewnie będzie się mówiło w powiecie cieszyńskim, a może nawet znacznie dalej.

W pierwszej połowie szybciej i składniej grający goście nie potrafili zdobyć bramki. Wprawdzie w 8. minucie po strzale Dawida Okraski Tomasz Stasiak jako pierwszy dobiegł do odbitej przez Konrada Krucka piłki i z bliska ulokował ją w siatce, ale był na spalonym. Natomiast w 17. minucie po uderzeniu Jakuba Węglorza i paradzie bramkarza Maciej Rucki przestrzelił wykonując dobitkę, a najlepszą okazję zmarnował w 23. minucie Jakub Legierski, pudłując z 7. metra po idealnym zagraniu Tomasza Stasiak z lewego skrzydła. Groźnie wyglądała jeszcze wrzutka Dawida Okraski z rzutu wolnego, ale nikt z partnerów nie zdołał skorzystać z dośrodkowania i na przerwę gospodarze mogli schodzić ciesząc się, że nie stracili gola oraz opracować plan naprawczy.

Jednym z jego elementów było wprowadzenie przez Bartosza Woźniaka na lewe skrzydło Krystiana Dudajka i to właśnie 19-latek pociągnął grę skoczowian. Już w 49. minucie dośrodkował na głowę Marcina Jaworzyna, ale ten przestrzelił. A ponieważ rywale odpowiedzieli zmarnowaną przez kapitana Tomasza Olszara znakomitą okazją sam na sam w 52. minucie, a Damian Szczęsny w 54. minucie wolejem z 6. metra też nie wykorzystał wrzutki Krystiana Dudajka to młodzieżowiec Beskidu sam wziął się za finalizowanie akcji. Pierwszą zamienił na gola strzelając głową w 57. minucie po wrzutce Jakuba Małkowskiego, a w 68. minucie wykorzystał błąd Arkadiusza Szlajssa i po minięciu bramkarza ulokował piłkę w pustej bramce.

Wynik 0:2 zmotywował Tempo do podkręcenia – nomen omen – tempa gry. Podobny scenariusz podopieczni grającego trenera Michała Pszczółki przećwiczyli 6 dni temu, bo w niedzielę też przegrywali 0:2 z Borami Pietrzykowice, z tym tylko, że wtedy gole stracili w 4. i 12. minucie więc mieli sporo czasu na odrobienie strat z nawiązką i na przerwę schodzili remisując 2:2, a w końcówce meczu dorzucili kolejne dwa gole i wygrali 4:2. Tym razem czasu na odrobienie strat było znacznie mniej, ale wystarczyło... że na boisko wszedł wracający do gry po kontuzji Rafał Adamek. On swoim zaangażowaniem natchnął zespół do nawałnicy! W 82. minucie spotkania Jakub Legierski miał wyborną okazję, ale trafił z 10. metra w bramkarza, który nie miał jednak nic do powiedzenia, gdy w w następnej minucie, 28-letni skrzydłowy przełamał strzelecką niemoc Tempa. Po zagraniu Jakuba Legierskiego Rafał Adamek wbiegł bowiem z prawego skrzydła w pola karne rywali i płaskim strzałem w długi róg otworzył puńcowski worek z bramkami. W 86. minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Dariusz Dziadek, ale minutę później po podaniu Rafała Adamka Jakub Legierski z 6. metra doprowadził do wyrównania.

Po tych dwóch golach goście – jak wytrawny bokser widzący, że rywal słania się na nogach – szli za ciosem i w 89. minucie dopięli swego. Po akcji Dariusza Dziadka z Jakubem Legierskim, do odbitej przez bramkarza piłki najszybciej dobiegł Mateusz Szuster i wypracował sobie pozycję strzelecką, żeby strzałem z 9. metra do pustej bramki postawić pieczęć na zwycięstwie. Niewiele brakowało wprawdzie, żeby Mateusz Szuster w 90. minucie trafił jeszcze raz, ale po jego uderzeniu z 16. metra piłka trafiła w słupek.

 

Ostatnie sekundy spotkania obfitowały w faule, pretensje i kartki. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany kapitan Beskidu Kamil Kotrys, a po przepychance sędzia napomniał jeszcze Tomasza Czyża i Wiktora Tomalę. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku dyskusje długo jeszcze trwały...

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba – stwierdził Bartosz Woźniak. - Zrobiłem więc dwie zmiany w przerwie i były one bardzo dobre, bo wprowadzony zawodnik zdobył dwie bramki i wszystko wskazywało na to, że mamy mecz pod kontrolą. Dokonałem więc kolejnych zmian, rotując zawodnikami starałem się wnieść trochę świeżości, bo to był trudny mecz, w którym więcej niż piłki było walki i determinacji. Straciliśmy jednak w 6. minut 3 bramki i jest bardzo duży niedosyt.

- Wracamy z 0:2 do zdobycia 3 punktów – powiedział Michał Pszczółka. - To jest super uczucie dla nas. Wiadomo, że kiedy nie strzela się jednej, drugiej, trzeciej sytuacji to można się podłamać, szczególnie, że dominowaliśmy w tym meczu. Pierwsza połowa była pod nasze dyktando, ale nie strzeliliśmy gola. Po przerwie też marnujemy okazję, a następnie tracimy dwie, ale wiara w nas jest. Jest też doświadczenie z poprzedniego sezonu i to procentuje, przekładając się na wyniki i na pozycję w tabeli. Mogę więc powiedzieć, także przez pryzmat tego meczu, że jest super.   

Więcej zdjęć z meczu można oglądaćTUTAJFoto. Dorota Dusik   

Beskid Skoczów – Tempo Puńców 2:3 (0:0)
1:0 – Dudajek, 57 min (głową); 2:0 – Dudajek, 68 min; 2:1 – Adamek, 83 min; 2:2 – Legierski, 87 min; 2:3 – Szuster, 89 min.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice).
BESKID: K. Krucek – Małkowski, Trybulec, Juraszek (46. Chrapek), Czyż, Kotrys – Janik (46. Dudajek), Szczyrba (73. Ferfecki), Surawski, Szczęsny (81. Bujok) – Jaworzyn (73. J. Krucek). Trener Bartosz Woźniak.
TEMPO: Huczała – Szlajss, Węglorz, Pszczółka, Rucki – Okraska (60. Adamek), Olszar, Michał Tobiasz, Mikołaj Tobiasz (60. Szuster), Stasiak (60. Dziadek) – Legierski (90+2. Tomala). Trener Michał Pszczółka.
Żółte kartki: Janik, Małkowski, Kotrys, Ferfecki, Czyż – Huczała, Olszar, Tomala. Czerwona kartka Kotrys (90 minuta, druga żółta).