Śląski ZPN

Dariusz Kłus potrzebuje czasu i ludzi żeby przestawić Spójnię Landek

15/11/2022 08:02
Dariusz Kłus potrzebuje czasu i ludzi żeby przestawić Spójnię Landek Foto. Dorota Dusik

Pracujący w Spójni Landek od początku listopada trener Dariusz Kłus szybko wpisał się do klubowej historii.


Wystarczyły niespełna dwa tygodnie, żeby 41-letni trener, znany między innymi ze 124 występów na boiskach ekstraklasy w barwach: Odry Wodzisław Śląski, Łódzkiego Klubu Sportowego i Cracovii, poprowadził swoją nową drużynę do zdobycia rozgrywanego w tym sezonie pod szyldem „Poltentu” Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała.

- Na pewno jest to miłe uczucie, ale brawa za ten sukces należą się przede wszystkim całemu zespołowi i w dużej mierze dla trenera Krystiana Odrobińskiego – powiedział Dariusz Kłus. - To on wcześniej prowadził zespół i pokonywał z nim poprzednie pucharowy przeszkody, a mnie przyszło spić śmietankę. Przed meczem w Jasienicy przypomniałem chłopakom starą piłkarską zasadę, że finałów się nie gra – finały się wygrywa. My wygraliśmy i fajnie, ale na to zwycięstwo trzeba było solidnie popracować. Cieszę się, że zawodnicy zaczynają wierzyć w to co się mówi o żelaznej dyscyplinie, bo ona połączona z jakością, która jest w tym zespole, daje efekty. Przekonaliśmy się o tym gdy prowadząc 2:0 ustawiliśmy się na szukanie okazji do kontry, bo przeciwnik się otworzył. Trochę się wtedy ten mecz zepsuł i mieliśmy kwadrans, w którym było dużo fauli, sporo szarpanej gry i niepotrzebnej nerwowości. To zamazało nieco obraz naszej naprawdę niezłej gry z pierwszej połowy, ale w końcówce potrafiliśmy jak klasowy bokser zadać nokautujący cios. Uważam jednak, że wilkowiczanom należy się szacunek, bo stawili opór, jak przystało na zespół, który rok temu też grał w finale.

O tym jak daleko można dojść na pucharowej ścieżce Dariusz Kłos przekonał się będąc zawodnikiem Cracovii, bo dotarł do półfinału, a w Odrze Wodzisław Śląski, Zagłębiu Sosnowiec i  Olimpii Grudziądz doszedł do ćwierćfinału. O tym jak daleko mogą dojść jego podopieczni na razie jednak szkoleniowiec Spójni nie myśli.

- Skupiam się na tym kogo mam w tej chwili do dyspozycji, a na mecz finałowy Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała nie było nas zbyt wielu – dodał Dariusz Kłus. - Mamy jednak zimę na wyleczenie kontuzji i chorób, które trapią w szczególności tych zawodników, którzy nadają ton tej drużynie i liczę, że od stycznia w szerszym gronie będziemy mogli wykonać dobrą robotę, która pozwoli nam iść dalej. Tym bardziej, że mimo problemów kadrowych zakończyliśmy mecz bez straty gola i to mnie cieszy najbardziej. Próbuję bowiem zaszczepić zawodnikom Spójni, moim zawodnikom, że z przodu mamy taki potencjał ofensywny, że bramki będziemy zdobywać. Świadczy zresztą o tym nasz bilans bramkowy w lidze, bo pod względem liczby strzelonych goli jesteśmy na podium, ale w tyłach są problemy. Ale to nie jest kwestia bramkarza czy obrońców, tylko gry obronnej całej drużyny. Jeżeli te element poprawimy to dzięki dobrej pracy w tyłach połączonej z naszym potencjałem ofensywnym jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Dlatego z nadzieją czekam na losowanie kolejnej rundy pucharowej i mam nadzieję, że w pierwszej rundzie na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej będziemy mieć wolny los żebyśmy się mogli dobrze rozkręcić i później iść najwyżej jak się tylko da, grając z silnymi przeciwnikami, bo tylko tak można się rozwijać. Wynik jest sprawą otwartą, ale jeżeli zawodnicy dadzą z siebie na boisku wszystko i jak to się kolokwialnie mówi „padną na ryj” po ostatnim gwizdku to będę ich chwalił i bił im brawo.