Śląski ZPN

Paweł Sikora zapisał spory rozdział 25-letniej historii Unii Rędziny

7/12/2022 11:56

Wprawdzie Paweł Sikora swoje młodzieńcze lata poświęcił siatkówce, ale obiecujący rozgrywający, pobierający lekcje od legendarnego Stanisława Gościniaka – mistrza świata z 1974 roku i MVP tego turnieju oraz członka Volleyball Hall of Fame, czyli siatkarskiej światowej „Galerii Sław” – w Rędzinach kojarzony jest przede wszystkim z piłką nożną.


- Nasz klub ma 25 lat, a ja od początku w nim działam – mówi Paweł Sikora. - Najpierw udzielałem się jako kibic i pomagałem w czym się tylko dało, a 20 lat temu zostałem kierownikiem drużyny i jestem nim do dzisiaj, łącząc tę rolę z funkcję sekretarza klubu. Miałem też kilkuletni „romans” z Lotnikiem Kościelec, w którym byłem spikerem, ale jak przystało na rodowitego rędzinianina Unię stawiam na pierwszym miejscu, bo to jest mój klub. Kiedy więc graliśmy derby z Lotnikiem w Kościelcu nie miałem wątpliwości komu kibicować, a wiadomo, że derby rządzą się swoimi prawami. Szczególnie miło wspominam nasze spotkanie sprzed dwóch lat, czyli z sezonu, w którym maszerowaliśmy z klasy okręgowej do IV ligi. Na trybunie w Kościelcu zgromadziło się z tysiąc kibiców i stworzyli znakomitą oprawę, a gdy Piotrek Andrzejewski w doliczonym czasie gry strzelił gola na 2:0, ustalając wynik spotkania, wybuchła prawdziwa euforia. To był taki moment, w którym poczuliśmy wszyscy, że drużyna prowadzona przez Oskara Operacza idzie w kierunku powrotu do IV ligi. A w niej mogę powiedzieć, że najbardziej emocjonujący był mecz ze Szczakowianką z minionej rundy. Zespół z Jaworzna przyjechał do nas, czyli do Kamyka, jako wicelider i jak na faworyta przystało wyszedł na prowadzenie, ale Szymon Kowalczyk szybko wyrównał, a Mariusz Przybylski przed przerwą dorzucił swoją bramkę i na przerwę schodziliśmy prowadząc 2:1. Po zmianie stron goście jednak szybko wyrównali, ale odpowiedzieliśmy golami Arka Porochnickiego i Macela Nurka. Emocje były jednak do końca, bo rywale w końcówce zdobyli kontaktową bramkę i ruszyli do szturmu. Strzelili nawet gola, ale był spalony więc nie zaliczył tego trafienia, a pozostałe ataki odparliśmy i mogliśmy się cieszyć z cennego dla nas zwycięstwa. Jeszcze bardziej emocjonujący był mecz w Pucharze Polski, a dokładniej dwa mecze, bo zarówno w ćwierćfinale z Rakowem II Częstochowa jak i w finale z Victorią Częstochowa o naszych wygranych decydowały rzuty karne. Z III-ligowcami po meczu zremisowanym 1:1 w karnych wygraliśmy 9:8, kończąc rywalizację w ciemnościach, a w finale znowu po remisie 1:1 i to po golu straconym w doliczonym czasie gry nie załamaliśmy się tylko wygraliśmy po sześciu seriach 5:4. Radość była ogromna, bo to pierwsze w historii klubu takie osiągnięcie więc przyjęliśmy go jako zwieńczenie 25-lecia.

W 25-letniej historii klubu, który startował od klasy B, a w 2008 roku pierwszy raz awansował na cztery sezony do IV ligi, do której powrócił także w 2021 roku, zapisano wiele nazwisk zawodników i trenerów. Dla Pawła Sikory jeden z nich był jednak wyjątkowy.

- Marcin Kawecki to był nasz wychowanek i bodaj 4-krotny król strzelców klasy A – uważa Paweł Sikora. - Ma już teraz 42 lata i już nie gra, bo kontuzje dały o sobie znać, ale jego wyczyny strzeleckie wspominamy do dzisiaj. Natomiast obecnie zawodnikiem, którego wszyscy kibice podziwiają jest Mariusz Przybylski. Wprawdzie ma już 40 lat, ale na boisku widać przede wszystkim jego umiejętności i doświadczenie wyniesione ze 158 występów w ekstraklasie. Chcielibyśmy go wreszcie zobaczyć na swoim stadionie, na który czekamy z niecierpliwością od wielu wielu lat. Teraz już przynajmniej wiemy, że jest w budowie, ale według pierwotnych projektów miało być oddane do końca października i mieliśmy nadzieję, że to będzie najlepszy prezent na jubileusz 25-lecia. Niestety problemy wykonawcy doprowadziły do tego, że dalej czekamy. Wiemy już jednak przynajmniej gdzie, bo teren na granicy Rędzin i Rudnik został przeznaczony na boisko więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie stoimy jednak z założonymi rękami. Zresztą nasz Wiceprezes i zarazem sponsor klubu Tomek Śledzikowski zaraża wszystkich swoją aktywnością. Grał w naszej drużynie, kończąc w niej swoją piłkarską przygodę, a później jako działacz, bo był też Prezesem, doprowadził do pierwszego awansu do IV ligi i on także przyczynił się w dużej mierze do odrodzenia zespołu po trudnych chwilach. 10 lat temu spadliśmy przecież na 6 lat klasy A, ale wyszliśmy z dołka.

Kierownik drużyny i sekretarz klubu oraz spiker to obowiązki Pawła Sikory, którego Unia Rędziny, choć nie ma swojego boiska, stała się drugim domem.

- Na co dzień pracuję zawodowo w branży metalowej – dodaje Paweł Sikora. - Formy wtryskowe to obok formy piłkarzy mój żywioł. Jako zaopatrzeniowiec mam nienormowany czas pracy więc godzę swoje obowiązki zawodowe z pasją, a rodzina już się przyzwyczaiła do tego, że w domu jestem gościem. Na szczęście żona jako rędzinianka też ma sentyment do Unii. Nawet w przeddzień swoich imienin, bo uroczystości jubileuszowe mieliśmy 3 grudnia, nie robiła problemów. Basia wciągnęła się w oglądanie meczów piłkarskich podczas... wczasów, bo zawsze jeździliśmy na urlopy w trakcie mistrzostw świata i Europy więc siadała ze mną i pytała kto wygra i komu kibicujemy. Córki nie udało się jednak zainteresować sportem, a wnuczka poszła jej śladem. Natomiast syn grał w Rędzinach i to nawet w IV lidze, kiedy grali u nas Grzegorz Cyruliński, a trenerem był Jan Spychalski – znani z ekstraklasy. Oskar był też w Victorii i w Rakowie. Ponadto sędziował, a teraz jest trenerem i może się pochwalić tym, że jego zespół Sportowa Częstochowa z rocznika 2010 gra w I Lidze Wojewódzkiej więc może w przyszłości będziemy się mogli chwalić jego wychowankami. Cieszymy się też z tego, że w naszym klubie adeptów piłki nożnej nie brakuje i to nam pozwala z optymizmem patrzeć w rozpoczynające się drugie ćwierćwiecze naszej Unii.