- Siedem lat temu, na wniosek Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kuli, został założony Klub Wybitnego Piłkarza Śląska, którego zostałem Przewodniczącym – przypomniał Stanisław Oślizło. - Opracowano także, powiedzmy sobie szczerze, dosyć wymagający regulamin, bo żeby znaleźć się w tym wyjątkowym gronie trzeba rozegrać 200 spotkań w ekstraklasie albo 10 razy wystąpić w reprezentacji Polski. Wprawdzie Ryszard Cyroń nie spełnia tych kryteriów, bo ma na swoim liczniku „tylko” 196 występów w ekstraklasie i 2 mecze w drużynie narodowej, ale zanim wyjechał do Niemiec gdzie grał w HSV Hamburg, Fortunie Duessldorf i Rot-Weiss Essen, to z Górnikiem Zabrze zdobył cztery tytuły mistrza Polski i Superpuchar, w wygranym 2:1 meczu z Lechem Poznań strzelając obydwie bramki dla zabrzan. Te osiągnięcia, moim zdaniem, pozwalają w jego przypadku skorzystać z zapisu w paragrafie 4 regulaminu Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska, że można zastosować wyjątek dla zawodników, którzy nie wypełnili wymaganych limitów, ale osiągnęli znaczące sukcesy sportowe i spełniają odpowiednie kryteria etyczno-maralne, mogąc stanowić wzór dla adeptów piłki nożnej. Taką właśnie osobą jest Ryszard Cyroń, który wrócił na Śląsk, zostaje w kraju i jest znowu związany z Górnikiem Zabrze, w którym mam nadzieję, będzie niebawem pracował. Dlatego mam zaszczyt przywitać „Ryśka” w naszym gronie i odczytać tekst nominacji: Zgodnie z uchwałą Zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej został Pan powołany
do Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska. W imieniu Zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej serdecznie dziękujemy za niezapomniane emocje, które mogliśmy przeżywać podziwiając Pana występy na boiskach ekstraklasy i w reprezentacji Polski oraz gratulujemy piłkarskich sukcesów, które rozsławiły Śląską Piłkę, wchodząc na stałe do historii sportu w naszym regionie, a o tym jak piłka szukała go w polu karnym rywali można opowiadać godzinami. Miał też to tak zwane „odejście” i na metrze potrafił się oderwać od rywala i uprzedzić przeciwnika co wystarczyło do zdobycia bramki.
Jako pierwsi z gratulacjami pospieszyli sternicy Śląskiego Związku Piłki Nożnej – Prezes Henryk Kula i Wiceprezes Jarosław Bryś, zarazem Prezes Podokręgu Zabrze oraz Wójt Gminy Pilchowice Maciej Gogulla.
- Dziękuję bardzo – powiedział wyraźnie wzruszony Ryszard Cyroń. - Jestem naprawdę zaszczycony tą nominacją i zupełnie się tego nie spodziewałem. Dostałem zaproszenie na spotkanie, ale nie wiedziałem o co konkretnie chodzi, a jeszcze w ostatnich dniach okazało się, że muszę pojechać do swojego niemieckiego mieszkania. Wróciłem jednak na czas, bo skoro mnie Pan Stanisław Oślizło zaprosił to nie mogłem „nawalić”. W końcu dowiedziałem się jaki jest powód tego zaproszenia i byłem zaskoczony oraz wyróżniony. A szczególne znaczenie ma dla mnie fakt, że powołanie do Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska otrzymałem z rąk Pana Staszka Oślizły, który przez ostatnie dwa lata mojej gry w Górniku był w sztabie szkoleniowym zabrzańskiej drużyny. To jest prawdziwa legenda polskiej piłki, a jego nazwisko już jako dziecko wymawiałem z wielkim szacunkiem. Był przecież kapitanem naprawdę wielkiej drużyny, która dotarła do finału europejskich pucharów, ale jego występów na boisku nie pamiętam, bo gdy on kończył karierę to ja miałem 7 lat. Mogę jednak powiedzieć, że miałem to szczęście być później jego podopiecznym i to spod jego ręki wyjechałem do Bundesligi. Zresztą w Górniku miałem samych znakomitych trenerów. Do drużyny ściągnął mnie Hubert Kostka, z którym zdobyliśmy dwa tytuły mistrza Polski. On ze mnie zrobił piłkarza. Następnie po trzeci tytuł poprowadził mnie Antoni Piechniczek, a czwarte mistrzostwo zdobyliśmy z Marcinem Bochynkiem. Po nim trafiłem pod skrzydła Pana Staszka, który pracował razem z Janem Kowalskim i był dla mnie prawdziwym autorytetem. Zawsze był spokojny i potrafił dotrzeć do zawodnika.
Ryszard Cyroń w połowie sezonu 1991/92 trafił z Górnika Zabrze do HSV Hamburg i ostatnie 30 lat spędził za zachodnią granicą. Ostatnio coraz częściej można go jednak spotkać na meczach w Zabrzu.
- Ciesze się, że mogę oglądać mecze Górnika, ale nie zawsze jest to pełnia radości – dodaje Ryszard Cyroń. - Brakuje mi w grze naszych następców tej walki i zawziętości, z którą my wychodziliśmy na boiska. Od pierwszej minuty jak ruszaliśmy na przeciwnika to było widać, że chcemy wygrać, a teraz tej chęci nie widzę. Mentalność, która zawiera się w słowach: „zremisujemy – dobrze, przegramy – trudno, wygramy – fajnie” to jest za mało. Oczywiście życzę Górnikowi jak najlepiej i cieszę się, gdy nasz zespół zagra bardzo dobrze, bo takie mecze się zdarzają, ale to powinna być reguła. Bez niej trzeba się będzie nerwowo oglądać za siebie, bo zespoły z dołu tabeli atakują. Będę jednak kibicował mojej drużynie i wierzę, że sobie poradzi. A ja, choć od roku jestem już praktycznie w Polsce to co jakiś czas – na kilka dni wyjeżdżam jeszcze do Niemiec. Mam jednak nadzieję, że już niedługo na stałe będę mógł zostać w Zabrzu. Chciałbym zakotwiczyć w Górniku i nie mówię, że po „starej znajomości”, ale z nowym prezesem klubu Adamem Matyskiem znamy się jako rywale z polskich i niemieckich boisk. Strzeliłem mu nawet gola kiedy był bramkarzem Śląska Wrocław, natomiast kiedy on był zawodnikiem Fortuny Koeln, a ja grałem w Fortunie Duesseldorf też mieliśmy się okazję zobaczyć. Nawet gdyby jednak z Górnikiem mi nie wyszło to i tak myślę o powrocie, bo jestem „synek z Mikulczyc” i ciągnie mnie do swoich.