Śląski ZPN

Antoni Staniek już 20 lat działa w Drzewiarzu Jasienica

13/03/2023 10:48

Na pierwszy mecz rundy wiosennej piłkarze Drzewiarza Jasienica czekali z wielką nadzieją, ale po 90 minutach zimowej inauguracji trener Łukasz Błasiak wchodził do szatni ze smutną miną.


- Na końcowym wyniku swoje piętno odcisnęła pierwsza połowa – mówi trener jasieniczan. - Rzut karny, z którego straciliśmy pierwszego gola mocno podciął nam skrzydła, a druga bramka była efektem frajerskiego błędu w obronie. Takiej pomyłki nie wybacza się na żadnym poziomie, a co dopiero w IV lidze. I choć w drugiej połowie, mimo fatalnych, zimowych warunków, to my atakowaliśmy, a czechowiczanie niezbyt często wychodzili ze swojej połowy, wynik nie uległ zmianie. Mieliśmy swoje okazje i gdybyśmy wykorzystali jedną z nich to losy spotkania mogłyby się ostatecznie różnie potoczyć. Nawet gdy po drugiej żółtej kartce dla Mateusza Michalskiego musieliśmy od 73. minuty grać w osłabieniu to dalej walczyliśmy o poprawę wyniku. Zrobiliśmy to co mogliśmy, ale tym razem nic nam to nie dało i dalej jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Niczego to jednak w naszym nastawieniu nie zmienia. Dalej, do końca sezonu, na każdy mecz będziemy wychodzić żeby walczyć o każdy punkt i będziemy robić wszystko żeby wykonać tę naszą „Mission: Impossible”.

W porównaniu z zespołem, który jesienią zdobył 13 punktów za 4 zwycięstwa i 1 remis oraz poniósł 10 porażek, Drzewiarz zmienił się pod względem trenerskim i... językowym.

- Od grudnia pracę z zespołem rozpoczął Łukasz Błasiak, a do drużyny doszło dwóch Brazylijczyków i mamy dwóch Ukraińców – wylicza Wiceprezes Antoni Staniek. - Thomas De Oliveira Santos już zagrał, a Luan Parana Soares Nunes załatwia jeszcze formalności. Obaj mieszkają u nas w hotelu. Natomiast Arsen Slobodian dołączył do kuzyna Maksyma Vasylyszyna i są w Polsce z rodzinami. Nikt z zespołu nie odszedł więc możemy powiedzieć, że jesteśmy mocniejsi i to ostatnie miejsce w tabeli wcale nas nie przeraża. Uważam, że jest szansa wydostania się ze strefy spadkowej. Rozmawiałem z zawodnikami i każdy wie co ma robić. Liczę też na trenera, bo uważam, że Łukasz Błasiak nadaje się do tej roli. Przepracował z drużyną cały zimowy okres przygotowawczy i to co chłopcy pokazywali w sparingach było dobrym prognostykiem przed rundą rewanżową. Sam jestem ciekaw jak to będzie wyglądało w walce o punkty. Co prawda start w Czechowicach-Dziedzicach nam się nie udał, bo w zimowych warunkach wpadliśmy w poślizg, ale mam nadzieję, że w następnych spotkaniach – choć rywale są bardzo trudni, będzie już lepiej. Chociaż czekają nas teraz trudne spotkania w Bełku i w Tychach, a dopiero w kwietniu zagramy w Jasienicy, podejmując Unię Racibórz, to liczę, że punktów szybko zacznie przybywać i moje 20-lecie działalności w Drzewiarzu, z którym w 2006 roku świętowałem awans do okręgówki, a w 2012 roku do IV ligi, nie zakończy się pierwszym spadkiem za mojej kadencji.

75-letni Antoni Staniek, choć oficjalnie nigdy nie pełnił funkcji Prezesa Klubu, od wielu lat uważany jest za najważniejszą osobę w jasienickim klubie.

- Jako piłkarz zaczynałem grę w BKS-ie Stali Bielsko-Biała jako obrońca – przypomina Antoni Staniek. - Kontuzja wyeliminowała mnie jednak z czynnego uprawiania sportu, ale „kręciłem się” w klubie pomagając w czasach, w których trenerem był Antoni Piechniczek, a następnie pochłonęła mnie praca. Byłem zatrudniony w Apenie, a później w Instytucie Zootechniki, a do Drzewiarza trafiłem już na emeryturze, na którą przeszedłem w wieku 55 lat, czyli w 2002 roku. Mogę powiedzieć, że działaczem klubu z Jasienicy zostałem z rodzinnego posłannictwa. Zięć, który jest Wójtem Jasienicy przyjechał kiedyś do mnie i powiedział: „Tata, ratuj ten klub”. Drużyna Drzewiarza miała wtedy problemy w klasie A i na początku bałem się, że mogę się „wpakować”, Wiedziałem, że zadanie będzie trudne, ale kiedy już się zgodziłem pomóc to już się nie dało wycofać. Uratowaliśmy się przed spadkiem, a ja miałem satysfakcję, że sprowadzeni przeze mnie trenerzy, zaczynając od Lucjana Zająca, byłego zawodnika I-ligowego GKS-u Jastrzębie oraz ściągani do klubu piłkarze dobrze zdawali egzamin. Drużyna zaczęła się piąć w górę, a ja się wspinałem po klubowych stanowiskach. Najpierw wszedłem do zarządu, później zostałem sekretarzem, aż wreszcie wybrano mnie wiceprezesem. Poznałem to środowisko i wsiąkłem na amen. Mogę nawet powiedzieć, że wszystkie najważniejsze decyzje zaczynały się od mojej zgody i wszystkie działania od inwestycji po sprawy kadrowe przechodziły przez moje ręce. Miałem czas i mogłem to robić, a nawet teraz nadzoruję kolejne pomysły, bo mamy ciekawe plany. Myślę, że jak zrealizujemy to co sobie zaplanowałem na ten rok to będę mógł ze spokojnym sumieniem i czystym sercem powiedzieć: „dziękuję bardzo, ja już swoje zrobiłem” i pożegnać się z klubem.

W 20-leciu działalności Antoniego Stańka nie brakowało radosnych chwil i niezapomnianych meczów, ale jeden utkwił w pamięci działacza Drzewiarza w sposób szczególny.

- To był towarzyski mecz z Wisłą Kraków, której trenerem był Maciej Skorża – dodaje Antoni Staniek. - „Biała gwiazda” trenowała u nas i naszpikowana reprezentantami Polski najlepsza wtedy drużyna w naszym kraju zagrała z Drzewiarzem. To było wydarzenie. Natomiast z meczów o ligowe punkty zawsze boje ze Spójnią Landek, czyli derby gminy, rozgrzewały nas do białości. Nawet gdy wchodziliśmy do okręgówki w 2006 roku to mieliśmy na swoim koncie tylko jedną porażkę i to właśnie ze Spójnią. Od tego czasu za każdym razem to są prawdziwe „święte wojny”. A ze spotkań, które utkwiły mi w pamięci przy kolejnym awansie, czyli wejściu do IV ligi i już w niej, to były mecze z Góralem Żywiec, GKS-em Jastrzębie i Rekordem. Sporo się tego uzbierało, tak samo jak wielu było u nas dobrych trenerów, z którymi bardzo dobrze mi się współpracowało. Najmilej jednak wspominam Jarosława Zadylaka, bo u niego zawsze wszystko było pokładane. To był „swój chłop”, który potrafił trzymać dyscyplinę i to mi się bardzo podobało, że każdy znał swoje miejsce i dzięki temu wszystko funkcjonowało tak jak trzeba. Uważam, że tak powinno właśnie być, bo ja tak zostałem wychowany. Czasy się jednak zmieniają więc myślę, że już pora pomyśleć o tym, żeby pozwolić działać następnym pokoleniom. Niech układają sobie to wszystko po swojemu, a ja będę im kibicował.