Śląski ZPN

W Naprzodzie Żernica najważniejsza jest przyszłość

15/03/2023 14:27

Zajmujący siódme miejsce w klasie A Podokręgu Zabrze zespół Naprzodu Żernica w rundzie wiosennej grał będzie na wyjazdach. Ale Prezes klubu Grzegorz Szkółka cieszy się z tego, bo to znaczy, że boisko zostanie wyremontowane.


- Prezesem jest od czterech lat – mówi Grzegorz Szkółka. - Wcześniej działałem jako wiceprezes i po rezygnacji Mariana Balona, który już nie czuł się na siłach, jednomyślnie zostałem wskazany – nie mylić ze słowem „skazany” – na fotel sternika. Powiem szczerze, że miałem obawy czy znajdę na to czas, bo prowadzę swoją działalność i zatrudniam sporo ludzi, w branży transportowej, jako prezes Carbo Trans, ale pomyślałem sobie, że skoro mieszkam w Żernicy i znam ludzi z tej miejscowości to pomogę społecznie i działam.

Grzegorz Szkółka z piłką nożna związany jest od najmłodszych lat.

- Pochodzę ze Szczygłowic, czyli dzielnicy Knurowa – dodaje Grzegorz Szkółka. - Tam uczyłem się piłki nożnej do wieku 16 lat pod wodzą bardzo fajnego nauczyciela wuefu Jana Korepty, który wychował dwóch znany zawodników, bo reprezentanta Polski Jurka Dudka nikomu z kibiców nie trzeba chyba przedstawiać, a tym drugim był Marcin Klaczka, który też występował w ekstraklasie. Ja po szkole podstawowej już jednak tylko bawiłem się w sport w Unii Krywałd, a bardziej postawiłem na edukację. Pozostałem jednak sympatykiem piłki nożnej i najpierw jako sponsor rozgrywek szóstek piłkarskich, a później Naprzodu Żernica związałem się z naszym klubem. Do Żernicy trafiłem w ramach migracji miłosnej, a gdy się już tu osiedliłem to normalną koleją rzeczy było przyjście do klubu, bo miałem tu kolegów, którzy grali w zespole. Chodziłem na mecze, bo one stanowią lokalną atrakcję i tak zostałem „wyłowiony” przez poprzedniego prezesa i wciągnięto mnie do zarządu, a następnie usłyszałem „bierz to” i poproszono mnie o zarządzanie klubem.

Do zarządu razem z Grzegorzem Szkółką weszli społecznicy, którzy oddają klubowi swój wolny czas.

- Mamy fantastycznych ludzi w zarządzie: Marcina Kacewicza, Andrzeja Pileckiego, Bartosza Klugera i Dariusza Daniela – wylicza Grzegorz Szkółka. - Nie będę mówił, że któryś z nich jest moją prawą czy lewą ręką, bo tak naprawdę to stanowimy pięć głów. Ja reprezentuję klub, ale pracujemy wszyscy równo. Każdy z nas wie, że to jest działalność społeczna, ale skoro się już podjęliśmy to realizujemy nasze cele, wśród których najważniejsze jest kształcenie młodzieży. Najwięcej pracy i uwagi poświęcamy więc naszym grupom młodzieżowym. Jest ich już siedem, a chcemy, żeby co roku powstawała nowa grupa danego rocznika. Zaczynamy od 6-latków i na początku sezonu dzwonią mamy i ojcowie, pytają czy mogą przyprowadzić 5-latka, ale prosimy, żeby wytrzymali jeszcze rok i spotykamy się rok później. W sumie mamy 120 trenujących w grupach młodzieżowych i zespół seniorów. Wszyscy doskonale wiemy, że na poziomie seniorskiej piłki kluby mają kłopot z zebraniem kadry. Sami to przeżyliśmy, bo mieliśmy zespół rezerw w klasie C, ale zawodnicy się nam wykruszyli i nie zgłosiliśmy drugiej drużyny do rozgrywek. To jest problem. Młodzież kończy grę w wieku 17-18 lat, bo skoro nie udało się zostać Lewandowskim to zmieniają zainteresowanie i odchodzą. Postanowiliśmy więc zmienić dotychczasowe podejście i zachęcamy od najmłodszych lat licząc na to, że jeżeli z każdego rocznika zachęcimy co najmniej dwie osoby i one zostaną w klubie, to dochowamy się drużyny złożonej z naszych wychowanków, miejscowych i to jest nasz plan. Przy okazji, ale to jest też bardzo ważne odciągamy od komputerów chłopaków i dziewczyny, bo też grają u nas. Przyjeżdżają rowerami na boisko, przychodzą, niektórych przywożą rodzice, ale chodzi o to, że na boisku, kiedy już się rozpoczyna sezon wiosenny, jest jak w ulu. To nas najbardziej cieszy i daje napęd do dalszej pracy.

Pierwszy zespół Naprzodu gra w klasie A Podokręgu Zabrze na półmetku plasując się w połowie 16-zespołowej stawki z dorobkiem 25 punków za 8 zwycięstw i 1 remis.

- Czwarte-piąte miejsce w klasie A spełniłoby nasze oczekiwania – zapewnia Grzegorz Szkółka. - Nie mamy aspiracji, żeby za wszelką cenę zdobywać awanse. Przynajmniej na razie. Trzon zespołu stanowią żerniczanie, ale jest ich za mało więc sięgamy po wsparcie z zewnątrz. Ale z drugiej strony ci „zamiejscowi” już tak się zżyli z naszym klubem, że myślą o zakupie działki i wybudowaniu domu w Żernicy. W zespole panuje bardzo fajna atmosfera, o którą dbają doświadczeni: Piotr Karwowski, Jacek Kęsik, Damian Kraska oraz Rafał Wybierek i Michał Zieliński, którzy wrócili po kontuzji i powinni być wzmocnieniem oraz podporą młodych, bo do zespołu wchodzą już chłopcy nawet z roczników 2004 i 2005. Wszyscy dają serce i mamy fajną ekipę. Na pewno naszym bardzo mocnym atutem jest fakt, że zatrudniliśmy w roli trenera Józefa Dankowskiego. To jest firma. Jako zawodnik 4 razy sięgnął po mistrzostwo Polski i grał w reprezentacji, a jako szkoleniowiec prowadził kluby z ekstraklasy. Dla wielu chłopców spotkanie na swojej drodze takiego trenera, a jednocześnie takiego człowieka też ma wielkie znaczenie. Nieraz podglądam zajęcia oraz podsłuchuję co mówi w szatni i muszę powiedzieć, że to jest niesamowite. Oczywiście dopingujemy do wygrywania i uważamy, że klasa okręgowa byłaby w naszym zasięgu, ale po remoncie murawy. Niestety nazwa naszej miejscowości zaczyna się na literkę „Ż” więc w kolejce do renowacji boisk znaleźliśmy się na ostatnim miejscu w naszej gminie. Wójt, za co należą się mu słowa uznania, dotrzymał jednak obietnicy i w tym roku będziemy mieli remontowane boisko. Jesteśmy w stałym kontakcie z wykonawcą. Rozmawiamy, przekazujemy nasze uwagi i mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a za rok o tej porze będziemy się już cieszyć piękną murawą. Do tego czasu będziemy jednak musieli grać na wyjazdach, ale wierzymy, że sobie poradzimy.