Śląski ZPN

Cała Naprzód Jacka Świątka

24/04/2023 12:35

Prezesem, który wprowadził Naprzód-23 Rydułtowy w nowe 100-lecie działalności jest Jacek Świątek.


Klub, który założono 24 kwietnia 1923 roku, po wielu latach gry na niższych poziomach w 1959 roku na dwa sezony awansował do III ligi. Złotą erą był jednak czas występów na zapleczu ekstraklasy. W 1991 roku rydułtowianie pod wodzą trenera Ryszarda Kamińskiego weszli do II ligi, w której grali do 1999 roku, a stadion Naprzodu stał się pierwszym w Polsce całkowicie „wykrzesełkowanym” obiektem piłkarskim, mogącym pomieścić 4000 widzów. Na plastikowych krzesełkach usiedli kibice oglądający między innymi spotkanie Polska B – Litwa 25 marca 1992 roku, kiedy to biało-czerwoni wygrali 2:0 po golach Ryszarda Krausa i Andrzeja Lesiaka oraz występy polskiej reprezentacji młodzieżowej U21: 17 maja 1994 roku z Austrią (0:0), 6 czerwca 1995 roku ze Słowacją (1:0) oraz 5 września 1995 roku z Rumunią (3:3).      

- Zdaję sobie sprawę w jakim jestem klubie, jaka jest jego historia ze złotym okresem gry na zapleczu ekstraklasy i jacy ludzie przez te 100 lat go tworzyli i wspierali – mówi Jacek Świątek. - Ja dołączyłem do tego grona jakieś 8 lat temu, gdy przyprowadziłem syna na piłkarskie treningi. Kacper miał wtedy 7 lat i zaczął grać w drużynie, której ja zostałem kierownikiem. Następnie zostałem kierownikiem drużyny seniorów, później członkiem zarządu i wreszcie 4 lata temu zostałem wybrany prezesem. Można powiedzieć, że to była błyskawiczna ścieżka awansu, a muszę dodać, że w życiu nie przypuszczałem, że będę działaczem, a już w ogóle nie przyszło mi na myśl, że zostanę prezesem. Nigdy nie miałem takich planów czy ambicji, ale gdy już stanąłem na czele zarządu to uznałem, że trzeba kontynuować to co robili poprzednicy. Klub od pewnego momentu był już dobrze zarządzany więc mieliśmy dobry kierunek działania, w który próbowałem dokonać delikatnych modyfikacji i wprowadzić swoje pomysły. Z zadowoleniem mogę powiedzieć, że mamy około 160 zawodników w 11 drużynach młodzieżowych zgłoszonych do rozgrywek, natomiast jako cel w przypadku seniorów stawiamy sobie awans, bo jesteśmy w klasie A. Zajmujemy trzecie miejsce i choć liderujący Ruch Stanowice, mający komplet zwycięstw, jest poza zasięgiem, ale jesteśmy w strefie barażowej i awans ciągle jest w naszym zasięgu. Zobaczymy więc co się jeszcze wydarzy do końca sezonu. Nie ukrywam, że na stulecie byłby to fajny akcent. Po cichu marzę jednak, że uda się nam to zrobić i sportowym sukcesem zwieńczymy ten jubileusz, bo taki klub zasługuje przynajmniej na klasę okręgową, a nawet wyżej, bo wydaje mi się, że IV liga – o czym dyskutowaliśmy w gronie zarządu – byłaby takim naszym optimum. Ale nigdy ani nie dopisuję punktów w tabeli przed meczem, ani tym bardziej awansu w trakcie sezonu, do którego zakończenia jeszcze daleka droga.

Dodajmy, że Jacek Świątek pochodzi z Niedobczyc. Tam zaczynał piłkarską przygodę w Rymerze i przeszedł młodzieżową ścieżkę dochodząc do seniorskiego zespołu rezerw.

- Zadebiutowałem nawet w klasie terenowej, ale później szkoła nie pozwoliła już kontynuować przygody z piłką – dodaje Jacek Świątek. - Zostałem jednak kibicem i to nie tylko Rymera, ale także Górnika Zabrze, a w 2002 roku przeprowadziłem się do Rydułtów gdzie mieszkam z moją rodziną – żoną i trójką dzieci. O Kacprze już mówiłem, bo gra w piłkę, ale dziewczyny Natalia i Lenka nie wykazują zainteresowania sportem więc tym bardziej jestem im wdzięczny żonie i rodzinie za wyrozumiałość, bo czasem jestem bardziej prezesem niż mężem i ojcem. Dziękuję im wsparcie i każde dobre słowo. Klub często jest tematem numer jeden moich dyskusji, ale zapewniam, że jak już coś kocham to mocno, bo tak klub jak i rodzina są po prostu częścią mojego życia. Ponadto pracuję w jednostce budżetowej, czyli w Zarządzie Zieleni Miejskiej w Rybniku jako starszy referent. Mam więc pracę biurową, którą też trzeba wykonać i na działalność w klubie trzeba znaleźć dodatkowe pokłady energii i poświęcić jej każdą wolną chwilę.

Szczególnie dużo sił i energii Jacek Świątek włożył w przygotowanie obchodów 100-lecia klubu.

- Między innymi wpadłem na pomysł, żeby zaprosić Arcybiskupa Adriana Galbasa, bo stwierdziłem, że w taki uroczysty dzień trzeba uczcić w sposób szczególny – zapewnia Jacek Świątek. - Ksiądz Proboszcz Parafii pod wezwaniem Świętego Jerzego Witold Prusek też się zaangażował i pokierował mną. Mogliśmy więc przeżyć naprawdę wyjątkowy dzień, który na długo pozostanie w naszej pamięci. Przemarsz ulicami miasta z orkiestrą górniczą oraz ilość ludzi na festynie zrekompensowały cały ten trud związany z otrzymanie pozwoleń i zabezpieczeniem imprezy. To wymagało wielu pism i kosztowało mnóstwo czasu, ale piękna pogoda i ta frekwencja dała mi satysfakcję. Mogę powiedzieć, że warto było i jestem zadowolony i dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i pracownikom MOSiR-u za pomoc w zorganizowanie tego wielkiego święta. Z tym poczuciem dumy i radości wchodzimy w nowe stulecie, w którym nadal chcemy dobrze trenować i wychować młodych ludzi. Nikomu nie robimy jednak przeszkód gdy chce odejść żeby się rozwijać. Tobiasz Szweda z rocznika 2007 przeszedł na przykład do Rekordu Bielsko-Biała więc mu kibicujemy. Wcześniej Andrzej Piotrowski był w Akademii Górnika Zabrze, z której wrócił do nas i jest dużym wzmocnieniem naszych seniorów. Każdemu zawodnikowi, który odchodzi z naszego klubu, żeby się rozwijać, mówię, że drzwi są zawsze szeroko otwarte i jeżeli się nie uda w nowym klubie to mogą wrócić do nas i już kilka takich powrotów było co też świadczy, że atmosfera w Naprzodzie jest dobra. A jakie mamy plany na przyszłość? Na pewno walczyć i wygrywać, ale wygrywanie w naszym rozumieniu to nie jest pokonywanie innych tylko samego siebie, swoich ograniczeń i swojego strachu. Wygrywanie oznacza przekształcanie swoich marzeń i rzeczywistość. Cała Naprzód!