Drużyna z Cygańskiego Lasu po piąte pucharowe trofeum sięgnęła w wielkim stylu. Wprawdzie wynik pierwszego spotkania finałowego, w którym Jagiellonia Białystok na swoim parkiecie wywalczyła remis 1:1, sugerował że rewanż w bielskiej hali też może być wyrównanym bojem, ale szybko okazało się, że gospodarze są poza zasięgiem rywali.
Nawet stracony w 6. minucie gol nie zmącił nastrojów na widowni, bo 46 sekund później Sebastian Leszczak rozpoczął noc czarodziejów futsalu. Solowa akcja zakończona uderzeniem w długi róg była tylko sygnałem do prawdziwego szturmu, na którego efekty nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie, w odstępie 19 sekund, najpierw Matheus dał popis swojej techniki i skuteczności, a następnie Paweł Budniak wykorzystał rzut karny, wywalczony przez nieustępliwego Stefana Rakicia.
Skuteczna taktyka Jesusa Lopeza Garcii, który w pierwszym kwadransie postawił na widowiskową grę skrzydłowych, pod koniec pierwszej połowy uległa zmianie na... jeszcze lepszą. Na parkiecie pojawił się bowiem pivot Michał Marek i natychmiast po długim podaniu od bramkarza Bartłomieja Nawrata w 19. minucie wypracował gola strzelonego z bliska przez Stefana Rakicia, a 24 sekundy później Matheus dorzucił jeszcze swoje drugie trafienie i na przerwę obrońcy trofeum schodzili prowadząc 5:1.
Żeby nie było żadnych wątpliwości, kto sięgnie po Puchar Polski i czek na 40 tysięcy złotych, drugie 20 minut Rekord też zaczął wystrzałowo. Sebastian Leszczak w 119 sekundzie gry po zmianie stron huknął z wolnego w okienko i wszystko stało się już jasne. Wprawdzie ambitni goście próbowali grając z lotnym bramkarzem odmienić losy gry, ale szybko przekonali się, że ten wieczór w całości należy do bielszczan, którzy do końca grali pomysłowo i skutecznie. W 27. minucie tak sprytnie rozegrali aut, że po zagraniu Mikołaja Zastawnika i odegraniu Stefana Rakicia, stojący na linii bramkowej Michał Marek wystawił tylko pierś po ordery, a raczej po gratulacje za gola. Ale królem polowania okazał się Sebastian Leszczak, który jeszcze w 33. minucie po solowej akcji Mikołaja Zastawnika dopełnił formalności kompletując hat-trick, a w 39. minucie po podaniu Łukasza Biela „wypełnił czteropak” i można już było otwierać szampany.
Rekordowe zwycięstwo poszło w futsalowy świat, a w Bielsku-Białej pozostały: czek na 40 tysięcy złotych wręczony przez Przewodniczącego Komisji Futsalu i Piłki Plażowej Grzegorza Morkisa oraz okazałe trofeum, które z rąk Wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, zarazem Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kuli odebrał kapitan bielszczan Paweł Budniak. Pozostała także nadzieja, że w takiej formie bielszczanie są w stanie na finiszu sezonu 2022/23 po mistrzowsku przejść przez play-offy i odzyskać złoto utracone rok temu. Ale to już temat na zupełnie inne opowiadanie...
Zdjęcia z meczu i dekoracji można oglądać w GALERII.
Rekord Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok 9:1 (5:1)
0:1 – Tachack (5:33), 1:1 – Leszczak (6:19), 2:1 – Matheus (10:15), 3:1 – Budniak (10:34-karny), 4:1 – Rakić (18:25), 5:1 – Matheus (18:49), 6:1 – Leszczak (21:59-wolny), 7:1 – Marek (27:00), 8:1 – Leszczak (33:27), 9:1 – Leszczak (38:21).
Sędziowali Damian Grabowski (Wałbrzych) i Sławomir Steczko (Kraków).
REKORD: Nawrat (37:47. Mijas); Korpela, Matheus, Rakić, Korolyshyn – Popławski, Leszcak, Zastawnik, Budniak oraz Marek, Surmiak, Biel, Korsunov. Trener Jesus Lopez Garcia.
JAGIELLONIA: Dobreńko (21. Ulman); Skiepko, Tachack, Neme, Lisowski – Stefanowicz, Makal, Sandetskyi, Łabieniec oraz Sakowicz, Kożuszkiewicz. Trener Karol Domalewski.
Żółte kartki: Leszczak – Neme, Sakowicz, Kożuszkiewicz.