- Jesteśmy klasą sportową, która powstała pod patronatem Zagłębia Sosnowiec – mówi Krzysztof Ślęzak. - Są w niej jednak także zawodnicy innych sosnowieckich klubów, bo mamy w klasie i w zespole przedstawicieli Czarnych Sosnowiec i Górnika Sosnowiec. Funkcjonujemy w Szkole Podstawowej nr 48 Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Z tymi chłopcami pracuję od pierwszej klasy. Jestem ich głównym trenerem, ale mają też zajęcia z innymi trenerami, wuefistami, bo dbamy o to, żeby ich rozwój był wszechstronny.
- Czy zwycięstwo w wojewódzkim finale Pucharu Tymbarku jest największym sukcesem waszego zespołu?
- Można tak powiedzieć. W swoich klubach biorą udział w rozgrywkach, w których też osiągają dobre wyniki, ale jako reprezentacja szkoły, bo taki był pomysł, żeby w jednej klasie zabrać chętnych chłopców z naszego miasta i zapewnić im warunki piłkarskiego rozwoju w klasach 1-3. W tak zwanych zwykłych szkołach te zajęcia wuefu, czy zajęcia sportowe, częste są drugoplanowe. U nas natomiast dzieci mają 16 godzin zajęć sportowych tygodniowo. W tym jest i wuef, i basen również więc dzięki temu zamiast siedzieć na świetlicy po lekcjach maja czas wypełniony ruchem i aktywnością.
- Jak wasz wyjazd do Chorzowa, na Stadion Śląski, potraktowała dyrekcja szkoły?
- Dyrektorem jest pani Jolanta Kamińska-Sroka, która bardzo interesowała się naszymi przygotowaniami i życzyły nam sukcesu więc nasze zwycięstwo na pewno sprawiło jej radość choć chyba było zaskoczeniem. Nie jechaliśmy przecież do Chorzowa w roli faworyta. Chłopcy stanęli jednak na wysokości zadania. Cała drużyna spisała się znakomicie. Wszyscy od tych, którzy wybiegali w wyjściowym składzie, aż po wchodzących z ławki rezerwowych stworzyli mistrzowski zespół. Zadowolony jestem więc z każdego od Filipa Borowika wybranego najlepszym zawodnikiem turnieju po ostatniego na liście Alana Pogonia, który w pierwszej klasie mocno odstawał od całej grupy. Zrobił jednak mega duży postęp – mam nadzieję, że dzięki temu, ze chodzi do naszej klasy – i w finale strzelił dwa gole. Oczywiście liderem jest Filip Borowik, który strzelił dla nas najwięcej bramek, ale także Maks Nowak czy Alan Szram to również filary tej drużyny, w której najwięcej problemów – choć to chyba niewłaściwe słowo – mieliśmy z pozycją bramkarza. Nie ma bowiem stałego golkipera, bo w pierwszym meczu bronił kto inny, w drugim wszedł między słupki Staś Dusza, który bronił też w finale, ale jeszcze w grupie bronił inny zawodnik. Była więc rotacja, z której wyłonił się finałowy skład.
- Miał pan w planach wyjazd na turniej finałowy do Warszawy?
- Nie. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się, że nam aż tak dobrze pójdzie. Owszem, znam chłopaków i wierzyłem w nich, ale przed turniejem na Stadionie Śląskim wolałem o tym nie myśleć. Teraz już jednak trzeba zacząć robić czerwcowe plany, bo w połowie miesiąca czeka nas nieplanowany wcześniej wyjazd do Warszawy, gdzie po prostu dalej chcemy się dobrze bawić.
Wojewódzki finał XXIII Turnieju o Puchar Tymbarku został współfinansowany ze środków pochodzących z budżetu Województwa Śląskiego.