- Jak powstała drużyna, która „lotem koszącym” przeszła przez turniej na Stadionie Śląskim?
- Jesteśmy Akademią Sportową, która szkoli przede wszystkim piłkarzy. Wyszliśmy jednak z inicjatywą, żeby zacząć też zajęcia piłkarskie dla dziewczynek, które na co dzień są w klasie akrobatyki, bo zdeklarowaną piłkarkę mamy tylko jedną. Zaczęłyśmy więc piłkarskie treningi od początku tego roku szkolnego, a nawet trochę później. Na razie trenujemy raz w tygodniu, a szczerze powiedziawszy po odliczeniu czasu na przebranie się i rozmowy w szatni wychodzi 30-35 minut zajęć. Naprawdę. One się bardzo długo przebierają. Rozmawiamy. Opowiadamy sobie jak minął dzień, a ponieważ arena ma wypełniony grafik i po nas wchodzą następni więc trzeba szybko zejść. Zdajemy sobie jednak sprawę, że na tym etapie najważniejsze jest to, żeby kreować odwagę, żeby dziewczynki się nie bały, żeby wiedziały, że dziewczyny też grają w piłkę i potrafią grać w piłkę, ale to wymaga ćwiczeń. Można więc powiedzieć, że na razie się bawimy.
- Czy z tej „zabawy” na Stadionie Śląskim jest pani zadowolona?
- Nawet nie chodzi mi o wyniki, bo bardziej niż z tego, że dziewczynki wygrały, cieszę się z tego, że w naszym zespole, bo prowadzimy go z Agnieszką Rezler, zagrały dwie dziewczynki, które pierwszy raz odważyły się wyjść na boisko. Wcześniej nie grały, bo się bały, a na turnieju się odważyły i poznały smak radości z gry. Mam więc nadzieję, że teraz będą jeszcze chętniej chodzić na treningi i taki był nasz główny cel na ten turniej. Na przykład Justynka Bilińska. Był nawet taki moment, że zrezygnowała z uczestniczenia w zajęciach piłkarskich, ale udało się nam namówić ją do przyjazdu na Stadion Śląski, tak samo jak Martynkę Jaroszewską, która wcześniej ani razu z nami nie trenowała. Wszystkie są jednak sprawne, jak na akrobatki przystało więc grę w piłkę jako sport uzupełniający w trakcie „świetlicy” też szybko opanowały. Wszystkie zasługują więc na pochwałę, zaczynając oczywiście od Poli Kornas, bo ona gra na co dzień z chłopakami i trenuje piłkę nożną z chłopcami w naszym SMS-ie więc była naszym motorem i została „Królem strzelców”, ale także Olga Borys, Kornelia Mikulec, Hanna Leśniewska i Natalia Sobótka, które z wymienioną wcześniej trójką tworzyły zespół, zasługują na brawa.
- W jakim wieku akrobatki kończą swoją karierę?
- Jeżeli nie idą w ten sport na wysokim poziomie to zwykle w wieku 12-13 lat następuj zakończenie kariery, a w naszej szkole są do ósmej klasy. Oczywiście nadal mają zajęcia z akrobatyki, bo to jest profil numer jeden, al zajęcia piłki nożnej i judo są dodatkiem. Najważniejszy jest bowiem ogólny rozwój, a co będą robić w przyszłości zależy już od nich. My z Agnieszką Rezler, prowadząc tę grupę jako wychowawcy w okresie od pierwszej do trzeciej klasy chcemy stworzyć podstawy.
- Czy ten sukces coś zmieni w nastawieniu dyrekcji szkoły do piłki nożnej?
- Nie wiem na ile się narażę dyrektorowi, ale powiem, że pan dyrektor bardzo lubi gdy wygrywamy, mimo tego, że cały czas powtarza, że nie ma żadnego nacisku i wynik nie jest ważny. Najważniejsze jednak jest to, żeby ten sukces pomógł nam rozreklamować to, że z piłkarkami też działamy, na razie skromnie, ale staramy się i ze swojej strony wyrażę nadzieję, że coraz więcej dziewcząt będzie brało udział w tego rodzaju imprezach. Tym bardziej, że Stadion Śląski zrobił na wszystkich wielkie wrażenie. Były tak zestresowane, że momentami na boisku nie wiedziały co robić i emocji było co niemiara, ale otoczka zrobiła też swoje i w sumie mogę być dumna z tego jak się zaprezentowały. Szkoda, że Agnieszka Rezler, która chciała być z nami, musiała zostać w pracy, ale mam nadzieję, że na następną taką imprezę będziemy mogły pojechać we dwie i wspólnie przeżywać takie radosne chwile.
Wojewódzki finał XXIII Turnieju o Puchar Tymbarku został współfinansowany ze środków pochodzących z budżetu Województwa Śląskiego.