- Asysta drugiego stopnia przy pierwszym golu, „połowa bramki” przy samobójczym trafieniu na 2:0 i wreszcie pieczęć na zwycięstwie strzałem z 18 metra, to są twoje dokonania w meczu z Białorusinami. Jesteś ze swojego występu zadowolony?
- Graliśmy z zespołem bardzo podobnie zorganizowanym jak w środę – mówi Adrian Łyszczarz. - Na zgrupowaniu dużo pracowaliśmy nad tym, aby jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Jak widać przyniosło to zamierzone efekty. Zdobyliśmy trzy bramki, a nie straciliśmy żadnej więc możemy dziś świętować. Oczywiście, że się cieszę ze swojego dorobku, ale przede wszystkim z sukcesu drużyny. Słowa uznania należą się również naszemu bramkarzowi Radkowi Majeckiemu, bo wybronił nam kilka sytuacji, po których mogły paść bramki dla Białorusinów. Według mnie jest to jeden z topowych bramkarzy w Europie naszego rocznika i wydaje mi się, że o obsadę bramki nie musimy się martwić. Cieszymy się, że zdobyliśmy dziś bramki po kontratakach, a i sporo zagrożenia stworzyliśmy po stałych fragmentach gry, nad którymi w głównej mierze skupiliśmy się na tym zgrupowaniu.
- Jak się grało przy niemal 30-tysięcznej widowni?
- Atmosfera na Stadionie Śląskim to był dodatkowy smaczek tego widowiska. W meczach ekstraklasy, w której debiutowałem 13 maja tego roku, gdy Śląsk podejmował we Wrocławiu Ruch Chorzów grałem przy prawie 7-tysięcznej widowni. W tym sezonie na inaugurację w Gdyni, gdy graliśmy z Arką, na trybunach było ponad 10 tysięcy kibiców i to był mój dotychczasowy „rekord frekwencji”, ale gra przy 30 tysiącach kibiców jest zdecydowanie czymś innym. Widzowie powoli się rozkręcali, ale w odpowiednim momencie dodali nam sporo siły i dlatego chciałbym im w imieniu całego zespołu podziękować za doping. Było to dla nas, młodych zawodników, wielkie przeżycie wystąpić przy tak dużej publiczności i dodatkowo cieszymy się, że udało nam się dla nich i z nimi zapewnić awans do kolejnej rundy eliminacyjnej.
- Gol w Gliwicach strzelony Irlandii Północnej, bramka zdobyta w meczu z Białorusią. Wyrastasz na snajpera reprezentacji U19?
- W klubie nie jestem łowcą goli, bo w poprzednim sezonie w 15 występach w III-ligowych rezerwach Śląska strzeliłem 1 gola, a dwa epizody w ekstraklasie pozostały bez trafienia. W tym sezonie też 2 występy w pierwszym zespole w ekstraklasie i jeden w Pucharze Polski nie przyniosły mi strzeleckiej radości. Tym bardziej jestem więc zadowolony, że w reprezentacji tak dobrze mi idzie. Dodałem swoją cegiełkę do sukcesu całej drużyny. Po wyrównującej bramce w Gliwicach, gdzie wszedłem do gry w 63 minucie, a w 74 minucie wyrównałem na 1:1, podniosła się moja pewność siebie i wierzyłem, że trener da mi szansę występu w podstawowej jedenastce w meczu z Białorusią. Dał i nie zawiodłem.
- Czy przedłużysz ten bramkowy serial w meczu z Niemcami we wtorek?
- Jeżeli chodzi o wtorkowe spotkanie to jedno jest pewne, nie możemy podejść do niego na luzie, choć sprawa awansu, który wywalczyliśmy wspólnie z naszymi najbliższymi rywalami, jest już przesądzona. Za wszelką cenę chcemy wywalczyć kolejne trzy punkty i nie jest ważne kto strzeli gole. Zespół Niemiec jest zdecydowanym faworytem naszej grupy, więc wywalczenie kompletu punktów w Zabrzu będzie dla nas wielkim wyzwaniem, ale jak wiadomo w piłce wszystko jest możliwe.
Zdjęcia z meczu można oglądać w galerii.
Rozmawiał Kamil Binda