Śląski ZPN

Słotwinianie pod skrzydłami Sokoła

26/07/2023 11:03

Prezes LKS-u Sokół Słotwina Maciej Nikiel w pierwszym roku swojej kadencji wprowadził klub w okres świętowania jubileuszu 75-lecia.


- Z klubem związany jestem do 10 roku życia czyli już 40 lat – mówi Maciej Nikiel. - Co prawda w tamtych czasach nie było drużyn młodzieżowych więc najpierw przychodziłem do klubu żeby patrzeć jak trenują i grają seniorzy. Mając 15 lat zacząłem już jednak występować w naszym zespole i nie miało dla mnie znaczenia na jakiej pozycji. Grałem chyba na każdej z wyjątkiem bramki, ale bez względu na miejsce na boisku zawsze najważniejsze były mecze z Lipową. Był też jednak szczególny mecz w Pietrzykowicach, gdy wchodziliśmy do A-klasy, a kiedy skończyłem grać to zacząłem działać za czasów kadencji Prezesa Tadeusza Semika. Przez bodaj 10 lat byłem skarbnikiem, rozpoczynając „trzymanie kasy” gdy Piotr Śliwa został prezesem i byłem też skarbnikiem za kadencji Mateusza Jury, aż do tego roku, bo w lutym były wybory i z roli pilnującego kasy przeszedłem na pozycję wydającego kasę. To oczywiście żart, bo o kasie w takich klubach jak nasz nie ma co mówić tylko trzeba... szukać i dokładać. W klubie mamy bowiem pierwszą drużynę w klasie A i około 50 dzieci w trzech grupach młodzieżowych, a trener myśli jeszcze o czwartej. My natomiast cieszymy się, że już dwójka z tych naszych wychowanków Filip Śliwa i Filip Sowa ma 16 lat i przymierzamy ich do gry w seniorach, w których gra połowa ludzi ze Słotwiny. Nasza wioska liczy 800 mieszkańców i jest za mała, żebyśmy poskładali drużynę z samych mieszkańców. Nigdy jednak, od kiedy ja pamiętam, w Sokole nie grali sami słotwinianie. Zawsze przychodzili do nas zawodnicy z sąsiednich wiosek, bo jak nie było drużyny z Kalnej to z Kalnej, a jak nie było w Godziszce to z Godziszki. Natomiast gdy tam pozakładano kluby to trzeba było szukać trochę dalej.

Wśród życzeń składanych przy okazji jubileuszu 75-lecia klubu kilka razy przewinął się temat awansu Sokoła do klasy okręgowej.

- Gra w okręgówce to nasze marzenie, bo jeszcze nigdy na tym poziomie nie byliśmy – dodaje Maciej Nikiel. - Nie jest to jednak nasz cel za wszelką cenę. Chcielibyśmy z ciekawości i ambicji spróbować, ale muszę dodać, że jesteśmy klubem w pełni amatorskim. Nie płacimy zawodnikom. Chłopcy grają za kiełbaskę i pomeczowe piwko. Ci którzy przyjmują takie warunki są u nas mile widziani. W tym rok jako beniaminek klasy A do końca walczyliśmy jednak o trzecie miejsce. Stal-Śrubiarnia Żywiec i Skałka Żabnica były poza naszym zasięgiem i pewnie awansowały, ale to najniższe miejsce na podium było w naszym zasięgu. Ostatecznie skończyło się na piątym miejscu. Gdyby nam jednak ktoś powiedział przed sezonem, że tak się skończy bylibyśmy zadowoleni więc nie ma sensu mówić, że jakbyśmy w przedostatniej kolejce wygrali, a nie przegrali na wyjeździe 1:2 z Beskidem Gilowice, który właśnie zajął trzecie miejsce, to bylibyśmy na podium. Cieszymy się z tego co mamy. Najlepszym strzelcem okazał się Daniel Janoszek, ale każdy w zespole którego kapitanem jest wiceprezes do spraw sportowych Andrzej Bistyga zasłużył na pochwałę. Oni, tak samo jak grający w zespole Bartek Jakubiec – trener grup młodzieżowych to mieszkańcy Słotwiny. Naszym nestorem jest kolejny słotwinianin prawie 50-latek Piotr Gruszecki, a grający trener Przemek Jurasz, mieszkający w Radziechowach przyszedł do nas z Koszarawy.

Sokół jednoczy zarówno mieszkańców Słotwiny jak i zbliża przyjezdnych swoją niepowtarzalną rodzinną atmosferą.  

- Ten klub mam w sercu – wyjaśnia Maciej Nikiel. - Ludzie są przyjaźni. Jest fajna atmosfera i zrozumienie także Koła Gospodyń Wiejskich oraz Ochotniczej Straży Pożarnej, a nawet działaczy klubu z Lipowej, bo w ostatnich latach, choć na boisku derby nadal są zacięte, to poza boiskiem naprawdę współpracujemy. Jako prezes mogę też liczyć na członków zarządu. Nie będę jednak ukrywał, że to wszystko kosztuje mnie sporo czasu. Mam swoją działalność w branży budowlanej i mogę powiedzieć, że pracy poświęcam 6 godzin dziennie, a klubowi 8 albo czasem i 10 godzin dziennie, bo dbam o murawę. Koszę, pielęgnuję, podlewam i ta murawa w opinii wszystkich zawodników jest najlepsza w regionie. Gdyby drużyna tak grała jak wygląda boisko i jeżeli wszyscy zawodnicy angażowali się tak jak zarząd to bylibyśmy już chyba w ekstraklasie, ale tego sobie z okazji 75-lecie nie życzymy (śmiech). Życzymy sobie natomiast tego, żeby ludzi w Słotwinie dalej ciągnęło do sportu. Mnie na przykład od dziecka interesował każdy sport. Grałem w tenisa, jeżdżę na żużel do Częstochowy, oglądam w telewizji pływanie, lekką atletykę, siatkówkę. Każda dyscyplina jest mi bliska. Żona, choć czasem narzeka, że za mało jestem w domu w sumie nie ma nic przeciwko temu, bo przecież nic złego nie robię. Natomiast syn który był już piłkarzem i działaczem klubu zrezygnował. Na razie ma inne zainteresowania. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo przecież nikt nikogo do sportu nie zmusi, ani nie przyciągnie na siłę, a cieszy mnie to, że w klubie i przy sporcie możemy zjednoczyć wszystkich, którzy tego chcą i to jest najpiękniejsze.