- Od kiedy tylko pamiętam zawsze chciałem być bramkarzem – mówi 17-letni Olivier Bik. – Gdy jakom dziecko oglądałem mecze w telewizji ta pozycja od razu wpadła mi w oko, a moim pierwszym idolem był Oliver Kahn, broniący w Bayernie Monachium. W wieku sześciu-siedmiu lat, gdy zacząłem chodzić do szkoły podstawowej w Katowicach zapisałem się na treningi w GKS-ie i stanąłem między słupkami. Nie chciałem być napastnikiem. Nigdy nie ciągnęło mnie do gry w polu dlatego… gdy po przejściu przez Spartę Zabrze w wieku 8 lat zacząłem grać w Stadionie Śląskim to trener Dawid Miłkowski przede wszystkim „wałkował” ze mną grę nogami. Co prawda po czwartej klasie, gdy koledzy z drużyny poszli do Szkoły Mistrzostwa Sportowego imienia Ziemi Śląskiej w Chorzowie, a ja za namową rodziców zostałem w prywatnej podstawówce aż do końca ósmej klasy nasze drogi się rozeszły. Grałem wtedy w Rozwoju Katowice oraz miałem epizod w Pogoni Imielin, ale po zakończeniu podstawówki wróciłem pod skrzydła trenera Miłkowskiego do Stadionu Śląskiego. Traktuję go praktycznie jako mój macierzysty klub, w którym już w sumie jestem 7 lat, a moją ulubioną drużyną jest Barcelona. Dlatego więc moim obecnym wzorem gry w bramce na dużych boiskach jest Marc-Andre ter Stegen. Podoba mi się w jego stylu bronienia to, że tak jak Kahn też jest „szalony”, porywczy i dobrze gra nogą.
Ten element przydaje się także w futsalu, do którego Olivier Bik trafił jako 14-latek. Kiedy był trampkarzem Rozwoju Katowice koledzy, którzy grali w halowych rozgrywkach w barwach Gwiazdy Ruda Śląska, zaproponowali mu żeby wszedł do drużyny przygotowującej się do eliminacji Młodzieżowych Mistrzostw Polski U15.
- Rozmiary boiska, bramki i piłki nie są dla mnie ważne – dodaje Olivier Bik. – Ja po prostu cieszę się grą i chętnie przyszedłem na pierwszy futsalowy trening. Spodobało mi się, a w dodatku zakwalifikowaliśmy się do turnieju finałowego i w styczniu 2021 roku wystartowaliśmy w Górznie walcząc z najlepszymi. Co prawda nie wyszliśmy z grupy, bo w niej pierwsze miejsce zajęła Garbarnia, która ostatecznie zdobyła brązowy medal. W meczu z krakowianami, choć przegranym przez nas 1:3 zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania, ale nie dlatego futsal mi się spodobał. Po prostu jest to fascynująca i szybka gra, w której „zakotwiczyłem” gdy po rozpoczęciu nauki w liceum w Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Chorzowie okazało się, że mogę pogodzić uprawianie dwóch dyscyplin co zajmuje mi cały dzień. Rano idę na trening piłkarski juniorów Stadionu Śląskiego, a następnie są lekcje do godziny 17.00. Godzinę później mam zajęcia w Clearexie, w którym w lutym w 2022 roku wystąpiłem w turnieju finałowym Młodzieżowych Mistrzostw Polski, rozegranych w Chorzowie.
Na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w futsalu młody bramkarz wpadł w oko futsalowym fachowcom i został wpisany na listę zawodników, których rozwój warto obserwować. Kolejnym etapem były pierwsze sygnały o tym, że grający w Chorzowie bramkarz jest brany pod uwagę przy powołaniach do reprezentacji juniorów, aż wreszcie trener Łukasz Żebrowski skontaktował się Olivierem Bikiem.
- Ten pierwszy kontakt miał miejsce rok teamu, ale wtedy nie dostałem jeszcze powołania i powiem szczerze, że ucieszyłem się z tego – twierdzi Olivier Bik. – Czułem, że nie jestem na tyle doświadczony, żeby sobie poradzić na „głębokiej wodzie”. Potrzebowałem tego roku żeby się ograć w futsalu, a ponieważ wtedy wchodziłem w seniorską piłkę w Clearxie to mogłem nabrać wprawy i gdy 12 miesięcy później przyszło powołanie byłem już gotowy. Trener Łukasz Żebrowski zadzwonił i poinformował, że 21 i 22 października będzie zgrupowanie w Pruszkowie, a po nim polecieliśmy na 5-dniowy turniej we Francji. W Mantaigu wystąpiłem w dwóch meczach. Z orzełkiem na piersi zadebiutowałem w meczu z Hiszpanią wchodząc do bramki na zmianę przy wyniku 4:4. Na swoje konto mogłem zapisać „zero z tyłu”. Choć cały mecz przegraliśmy 5:6 to ja w sumie dumny byłem ze swojego debiutu, a szczególnie z jednej udanej interwencji nogą. Natomiast w następnym spotkaniu z Portugalią broniłem już cały mecz. Po pierwszej połowie było 2:2, a ja mogłem się cieszyć z asyst, bo oba nasze gole padły po moim dalekim wyrzucie piłki. W drugiej części już jednak rywale byli górą i wygrali ostatecznie 5:2. W sumie jednak ze swojej gry mogłem być zadowolony. Wybroniłem sporo sytuacji jeden na jeden, a nawet dwa na jeden co w walce z Portugalczykami, który w futsalu są potęgą daje satysfakcję.
Słuchając opowieści Oliviera Bika, który z takim samym entuzjazmem opowiada o swojej grze w piłkę nożną i w futsal nie da się uciec od pytania, w której z tych piłkarskich dyscyplin zawodnik Stadionu Śląskiego i Clearexu widzi swoją przyszłość? Tym bardziej, że na murawie ma już za sobą udział w bramkarskim zgrupowaniu w Wolfsburgu oraz wyjazdy do Anglii.
- Na razie staram się łączyć dwie bramki i cieszę się, że Stadion Śląski umożliwia mi pogodzenie tych dwóch pasji – wyjaśnia Olivier Bik. – W dużej bramce, w obecnych czasach, dużą rolę odgrywa wzrost, a ja do 190 centymetrów raczej nie dorosnę. Po badaniach, które miałem niedawno jest szansa na 185 centymetrów, ale dopóki jeszcze się rozwijam i dbam o organizm suplementami to nie chcę porzucać żadnej z szans. Tym bardziej, że w Clearexie mam dobre wzory. Zaczynałem pod okiem znakomitego bramkarza i trenera Rafała Krzyśki, a teraz w pierwszej drużynie jestem pod skrzydłami Oskara Banasiaka też wychowanka Stadionu Śląskiego i czekam na swój debiut w ekstralidze. Blisko było w meczu w Lesznie, bo już nawet dostałem sygnał, żeby się rozgrzewać. Samo wyjście na boisko przed meczem i prezentację mam już więc za sobą, a doświadczenie zbieram w III-ligowych rezerwach i w eliminacjach do Młodzieżowych Mistrzostw Polski U19. „Obskakuję” wszystkie ligi, żeby łapać jak najwięcej gry. Chcę dalej grać w kadrze juniorów i przebić się do ekstraligi, a w przyszłości zagrać w drużynie narodowej, za którą ściskam kciuki i życzę jej awansu do finałów mistrzostw świata. Moim wzorem jest Bartek Nawrat z Rekordu Bielsko-Biała, a podoba mi się też gra Tomka Warszawskiego z Legii Warszawa, który tak dobrze gra nogą, że gdy drużyna rozpoczyna atakowanie piątką to trener nie musi zmieniać bramkarza na zawodnika. Tomek jest bowiem także dobrym strzelcem i ma już troszkę goli na swoim koncie. Patrząc na tę dwójkę widzę, że dużo się jeszcze muszę uczyć, ale mam wokół siebie życzliwych ludzi, którzy pomagają mi wykorzystywać mi moje atuty z dużego boiska w grze w futsal i na odwrót. Szczególnie ogranie w futsalowych sytuacjach jeden na jeden procentuje na trawie, a nawyk odważny rzutów pod nogi przenoszę z dużego boiska na grę w hali. Oczywiście są różnice: rozmiar bramki, nawierzchnia, waga i obwód piłki, gra w rękawicach w dużej bramce i bez rękawic w małej oraz inny wyrzut piłki ręką, czy wprowadzenie nogą, a także inna jest sama gra na linii, ale zadanie jest to samo. I w dużej i w małej bramce trzeba zrobić wszystko co się da, żeby nie dopuścić do straty gola. I taki jest mój cel za każdym razem gdy wychodzę na boisko.