- Miniony rok był dla mnie wyjątkowy – mówi Rudolf Bugdoł. - Po pierwsze przekroczyłem osiemdziesiątkę. To już jest wiek godny i to ogromnie cieszy, szczególnie, że osiągnąłem ten wiek w dobrej formie i to też jest bardzo istotne. Dzięki temu mogłem się emocjonować tym wszystkim co działo się nie tylko na arenach sportowych, ale też w polityce, która nas przecież bezpośrednio dotyka, a również ta zmiana władzy w sensie wyboroczo-prawnym była i jest szczególna. Z satysfakcją przyjąłem też fakt, że mogłem 2023 rok kończyć w gronie „weteranów” śląskiej piłki, zarówno wybitnych działaczy jak i piłkarzy, trenerów i sędziów na spotkaniu wigilijnym w Związku oraz na uroczystym zebraniu zarządu, sponsorów i pracowników w Świętochłowicach, gdzie Śląski Związek Piłki Nożnej podsumował miniony rok. Miło było tak posiedzieć i powspominać. Szczególnie miło było mi spotkać się z długoletnim szefem Komisji Odznaczeń Władkiem Drożdżalem, który był też kiedyś członkiem zarządu Okręgowego Kolegium Sędziów, a także sędzią. Również rozmowa o dawnych latach ze wybitnymi piłkarzami i trenerami takimi jak Staszek Oślizło, Zbyszek Myga czy Jacek Góralczyk i Stefan Pietraszewski, który imponuje sylwetką niczym aktor była dla mnie bardzo miła. Cieszyłem się też ze spotkania z Czesiem Biskupem, z którym łączy nas długoletnia współpraca, bo razem byliśmy w Polskim Związku Piłki Nożnej w składzie Sądu Koleżeńskiego. On później przejął pałeczkę Prezesa Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Bielsku-Białej po świętej pamięci Józiu Ciszewskim więc też było co wspominać. Dzwonił ponadto Janek Bzowy z Częstochowy i składaliśmy sobie życzenia wspominając jego czasy członka zarządu i wiceprezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej po zjednoczeniu przez PZPN okręgów pod szyldem wojewódzkim.
- Który dzień z 2023 roku szczególnie zapadł panu w pamięci?
- Jeśli chodzi o sportowe wydarzenia, to na pewno był wśród nich powrót ligowej piłki na Stadion Śląski, na którym Ruch podejmuje swoich rywali. Ja już nie oglądam meczów na żywo, bo moje kłopoty ze wzrokiem nie pozwalają mi być uczestnikiem wydarzeń na stadionie. Pozostaje mi więc rola telewidza, ale sam fakt, że „Kocioł czarownic”, który w czasach mojej działalności, na początku lat dziewięćdziesiątych, stał się ruiną, znowu działa bardzo mnie cieszy. Pamiętam, że gdy rozpoczęła się próba jego modernizacji to była też ogromna nadzieja na mecze Euro 2012 właśnie na tym obiekcie. Okazało się jednak, że to się nie udało, a kłopoty z zadaszeniem dopełniły reszty. Kiedy oglądałem zmagazynowane elementy tego rusztowania to wydawało mi się, że już chorzowski gigant się nie podniesie. Udało się jednak i ten obiekt świeci znowu nie tylko w momencie wielkich imprez sportowych, ale też kulturalnych, bo odbywają się na nim koncerty. Niekiedy odgłosy tych wielkich wydarzeń docierają do mojego domu, bo mieszkam w prostej linii około 2,5 kilometra i gdy grał zespół Rolling Stones to na balkonie słuchałem ich wielkich przebojów na żywo.
- Czego oczekuje pan w 2024 roku?
- Myśląc o najbliższych życzę sobie i im, żebyśmy w zdrowiu mogli nadal w gronie rodzinnym spędzać kolejne dni, co w tym okresie Wigilijnym szczególnie wysuwa się na pierwszy plan. Zawsze w takim momencie nasuwa się taka myśl: jak długo jeszcze będziemy razem. Mam nadzieję, że ten 2024 rok będzie udany zarówno prywatnie jak i sportowo. Do tego jednak potrzebna będzie duża dawka solidnej pracy szczególnie w klubach, które są na dole tabel, a wśród nich jest też mój Ruch Chorzów. Jesienią niebiescy mogli zdobyć parę punktów i być bliżej wyjścia ze strefy spadkowej. Ale jedno mnie buduje. Drużyna walczyła i do ostatniej minuty nie odpuszczała nikomu, choćby tak jak w ostatnim meczu u siebie z Zagłębiem Lubin z 0:2 wyciągając remis. Jeżeli chodzi o Górnika Zabrze trochę niepokoi mnie sprawa zawirowań jeśli chodzi o właściciela, bo to klub o ogromnym dorobku i szkoda by było gdyby wpadł w tarapaty. Tym bardziej, że w piłce nie ma litości. Tam gdzie nie ma środków na zapewnienie potencjału kadrowego to zaczynają się kłopoty, a ja życzę wszystkim klubom Śląskiego Związku Piłki Nożnej dostatku i punktów.
- Czy będzie pan ściskał kciuki za obronę mistrzowskiego tytułu przez... pana syna?
- Myślę, że podsumowując rok 2023 powinienem o tym wspomnieć. Krzysiek, grając w Reprezentacji Oldbojów Śląskiego Związku Piłki Nożnej 42+ sięgnął po złoty medal i to było dla nas wielkie wydarzenie. Wiem doskonale jak on ogromnie sobie ceni i szanuje ten fakt grania wśród plejady znanych piłkarzy. Próbował iść piłkarską drogą i był w szkole sportowej Ruchu, a następnie grał w juniorach Polonii Bytom i ocierał się o kadrę reprezentacji wojewódzkiej, ale po zakończeniu okresu szkolnego zaczął już myśleć głównie o studiach, a następnie pracy. Cały czas jednak był aktywnym zawodnikiem lig halowych oraz rozgrywek na Orlikach. To się trochę odbija na jego zdrowiu, bo ma ogromne problemy ze stawem skokowym, ale stara się wzmocnić te słabsze miejsca zdobywając góry. Wpadali z żoną Bernadetą w taką spiralę zdobywania korony Tatr i polskich, i słowackich więc każdą wolną chwilę włącznie z nowym rokiem witanym w słowackiej miejscowości Sztrbske Pleso spędzają na wysokościach. Mam więc nadzieję, że również na ten rok przygotuje odpowiednią formę i nadal będzie w reprezentacji, ale wiadomo, że młodsze roczniki „wchodzące” w wiek oldboja zaciekle atakują. Młodość ma jednak swoje prawa, ale tak to już jest, że na początku Nowego Roku to co nowe szczególnie daje o sobie znać, a to co doświadczone, żeby nie użyć słowa „stare” może służyć wsparciem i wspominać to co było wyjątkowe. Takie wspomnienie właśnie co roku towarzyszą nam, gdy dzwoni do mnie z życzeniami Bruno Tomaszek, długoletni prezes Opolskiego Związku Piłki Nożnej, były sędzia i obserwator, a w PZPN-nie wieloletni szef Komisji Rewizyjnej. Przypomina za każdym razem, że w 1995 roku podczas wyborów na Walnym Zgromadzeniu PZPN-u dwie osoby otrzymały od delegatów największą liczbę głosów – on w głosowaniu na członków Komisji Rewizyjnej, a ja jako członek zarządu. To świadczy o zaufaniu jakie do nas miało piłkarskie środowisko w Polsce.