Śląski ZPN

Górnik zakochany w piłce i w Świnoujściu

22/01/2024 11:19

Rafał Franke 14 stycznia świętował 40. urodziny. Była więc okazja do podsumowanie tego co już za nim i planowania tego co dopiero się zaczyna...


- Obecnie jestem trenerem drużyny Fortuny Wyry, która po rundzie jesiennej zajmuje 6. miejsce w klasie A Podokręgu Tychy – mówi Rafał Franke. - Prowadzę ten zespół czwarty rok. Zaczynałem w klasie B, bo tam wylądowała Fortuna po roku gry w okręgówce i nie przystąpieniu do nowego sezonu. Po dwóch latach wywalczyliśmy awans do klasy A, a teraz mierzymy w okręgówkę. Ja sobie postawiłem taki cel, bo trzeba być ambitnym. Skoro w klasie B awans przyszedł po dwóch latach to w klasie A też można spróbować w drugim roku grania. Czemu się tego bać? Tym bardziej, że do zespołu na trzecim miejscu, które może dać awans, tracimy tylko 2 punkty więc możemy atakować. Zespół jest na to gotowy i stać nas na marsz w górę, szczególnie po kosmetyce składu, który mam zamiar przeprowadzić zimą. Liczę na przyjście bramkarza, bo to jest priorytet i na zawodnika w polu. Do tego jeszcze w Fortunie prowadzę treningi młodzieży – bramkarzy w programie certyfikacji.

Wiemy już czym 40-latek zajmuje się w tej chwili, ale kibice pamiętają jak 20 lat temu wchodził do zespołu Ruchu Chorzów i debiutował na zapleczu ekstraklasy.

- Debiut był na pewno wydarzeniem, którego nigdy nie zapomnę – dodaje Rafał Franke. - Podejmowaliśmy w Chorzowie maszerującą do ekstraklasy Pogoń Szczecin. My byliśmy wtedy w strefie spadkowej, ale wygraliśmy z liderem 1:0, a zwycięską bramkę strzelił Piotrek „Pepe” Ćwielong. W Ruchu w sumie rozegrałem 18 spotkań w II lidze, a później byłem bramkarzem Floty Świnoujście, Slavii Ruda śląska, Zagłębia Sosnowiec i Polonii Łaziska Górne, którą wymieniłem jako ostatnią, ale na pewno jest dla mnie klubem numer 1. Pierwszy mój mecz w jej barwach rozegrałem w 2007 roku, a zakończyłem w niej grę wiosną 2021 roku, mając na liczniku 240 występów. Jeszcze jako czynny bramkarz Polonii Łaziska Górne otrzymałem propozycję od Prezesa Fortuny Jarka Góralczyka poprowadzenia drużyny, która w 2020 roku startowała od zera. Postanowiłem spróbować, a ponieważ w Łaziskach Górnych rezerwy, grające w klasie A zostały wycofane z rozgrywek to przejąłem wolnych zawodników i powoli budowaliśmy zespół Fortuny. To był też ten czas, w którym skończyłem swoją piłkarską przygodę z Polonią i zająłem się trenowaniem, prowadząc bramkarzy w Łaziskach Górnych. Po przejęciu drużyny w Wyrach na pracę w Polonii już brakowało czasu i dlatego pożegnałem się z klubem, w którym spędziłem najwięcej lat. Odchodziłem myśląc, że moje bramkarskie występy już się skończyły, ale... jesienią minionego roku, jako trener Fortuny musiałem wystawić się do gry w ostatnich w dwóch meczach, bo zabrakło nam bramkarzy. Zagrałem 180 minut, zdobyliśmy 4 punkty za zwycięstwo 4:1 z Wisłą Wielką i remis 1:1 z Sokołem Wola, więc ni było źle, ale do dzisiaj mnie plecy bolą (śmiech).

Choć ostatnie mecze w barwach Fortuny Rafał Franke rozegrał jako 39-latek wcale nie był najstarszym piłkarzem drużyny z Wyr.  

- Naszym kapitanem w Fortunie jest Marcin Piekarz starszy ode mnie o 3 lata – wyjaśnia Rafał Franke. - Podziwiam go, bo to dalej czynny sportowiec. Gra na środku pomocy. Zero tkanki tłuszczowej, znakomity przegląd sytuacji. Dobry strzelec, bo trafił jesienią 7 raz i tylko Irek Badura w klasyfikacji strzelców ma lepszy bilans, bo 8 goli. Ponadto Marcin co sezon jest rekordzistą drużyny pod względem liczby minut spędzonych na boisku i jestem z niego dumny. Na początku w składzie była przewaga łaziszczan, ale coraz bardziej przechodziliśmy na wychowanków oraz moich znajomych, których pościągałem... z kopalni. Jest też w naszej kadrze mój przyjaciel Krzysiu Gersok, który w Polonii zagrał ponad 400 meczów i tam zakończył grę, ale jeszcze może nam pomoc i przyszedł do Fortuny, bo go poprosiłem. Jest też Wojtek Oltman z Mikołowa, czy kolejny kolega z Polonii Radek Kaczmarczyk. Obaj już myśleli o powieszeniu butów na kołku, ale po moim telefonie jeszcze się zmobilizowali i dają drużynie doświadczenie oraz piłkarską wartość. Są też jednak młodzi z urodzonym w 2007 roku Wojtkiem Roszerem. Nasz zespół w całości tworzą jednak ludzie mieszkający w tym regionie, w najbliższej okolicy, bo nie stać nas na „kosmos”. Gramy za premię, kiełbaskę, piwko i dobrą atmosferę.

Było już o teraźniejszości przeplatającej się z przeszłością, a więc nadszedł czas, żeby – jak na 40-latka przystało – pomyśleć o przyszłości.

- Pracuję na kopalni Bolesław Śmiały jako ratownik górniczy – dodaje Rafał Franke. - Do emerytury zostało mi jeszcze 10 lat, ale już wiem, że po 50. spakuję swoje walizki i razem z najbliższymi, czyli Ireną i 9-letnim w tej chwili Michaelem, przeprowadzimy się do Świnoujścia. Poznałem to miasto grając w 2006 roku we Flocie i chętnie wrócę tam na resztę życia. Marzeniem jest kupić tam mieszkanie, osiąść na wyspach i spacerując po plaży oraz paląc cygaro zapomnieć o kopalni. Dzień po ostatnim zjeździe pod ziemię zamknę ten rozdział na klucz, a kopanie ma mi się już kojarzyć tylko i wyłącznie z piłką, bo bez niej na pewno nie wyobrażam sobie życia.