Wychowanek Rekordu, w którego barwach w styczniu 2013 roku, wywalczył brązowy medal MMP w kategorii U14, w minioną niedzielę dotarł do finału prowadząc zespół GLKS SferaNet Wilkowice. W dodatku w boju o złoto wilkowiczanie zmierzyli się z bielszczanami, prowadzonymi przez Andreę Bucciola, który 11 lat temu był trenerem zespołu, z którym Dominik Kępys stanął na najniższym stopniu podium turnieju rozgrywanego w Rudzie Śląskiej. Uczeń stanął więc vis a vis mistrza i futsalowej legendy autora 19 tytułów mistrzowskich MMP w futsalu!
Ponadto ten wyjątkowy dla początkującego szkoleniowca finał rozgrywany był w wilkowickiej hali, wypełnionej po sam sufit kibicami, którzy stworzyli wspaniałą atmosferę, dopingując obydwa zespoły walczące o złoto. To wszystko razem wzięte sprawiło, że data 11 lutego 2024 roku na długo zostanie w pamięci.
- Moja piłkarska przygoda po pierwszych latach spędzonych w Rekordzie w 2014 roku skręciła na łódzkie tory – mówi Dominik Kępys. - Zostałem uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi i z niej na wypożyczenie trafiłem na rundę wiosenną w 2018 roku do IV-ligowego Zawiszy Pajęczno. W końcu jednak wróciłem w rodzinne strony, bo mieszkam w Mesznej i w 2018 roku zostałem zawodnikiem GLKS-u, w którym z przerwą w sezonie 2019/20 na wypożyczenie do GKS-u Radziechowy-Wieprz, gram do dzisiaj. Tu też pracuję w GOSiR-ze Wilkowice oraz od dwóch i pół roku jestem trenerem. Najpierw prowadziłem dzieci w kategorii U8 i U9, a od pół roku jestem trenerem juniorów młodszych, którzy na co dzień grają w II lidze wojewódzkiej B1.
To właśnie zawodnicy tego zespołu, którzy na boiskach trawiastych w rundzie jesiennej uplasowali się na 8 pozycji w 15-drużynowej stawce, od listopada zaczęli przygotowania do Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Futsalu w kategorii U17. Dodatkową motywacją był fakt, że w turnieju finałowym występowali w roli gospodarzy.
- Część zawodników już wcześniej z trenerem Krzysztofem Bąkiem uczestniczyła w w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Futsalu w młodszych kategoriach wiekowych więc mieliśmy dobre podstawy – dodaje Dominik Kępys. - Dużo dała także pomoc trenera Szymona Cichego, specjalisty od futsalu, a klub stworzył nam bardzo dobre warunki do przygotowań i świetną atmosferę wokół zespołu. Nie mieliśmy jednak okazji sprawdzenia naszej formy w turniejach eliminacyjnych, bo jako gospodarze turnieju finałowego czekaliśmy na resztę stawki. Rozgrywaliśmy więc sparingi, między innymi po sąsiedzku mierząc się w grudniu z Rekordem, a niektórzy nasi zawodnicy występowali też w zespole GLKS SferaNet w Centralnej Lidze Juniorów U19. Mimo wszystko forma i możliwości zespołu przed pierwszym gwizdkiem turnieju finałowego była dla nas zagadką.
Rozwiązywanie tej zagadki okazało się całkiem miłe, ale i emocjonujące. W grupie wilkowiczanie pokonali 3:1 Słomniki Warriors, zremisowali 3:3 z Eurobusem SMS-em Orlik Przemyśl oraz wygrali 5:0 z Dremanem Opole Komprachcice i z pozycji lidera awansowali do fazy pucharowej. W ćwierćfinale po bezbramkowym remisie z KS Gniezno zespół Dominika Kępysa wygrał 5:4 w karnych, a w półfinale 2:1 pokonał Pogoń Sokół Lubaczów i stanął do walki o złoto z Rekordem. Futsalowy potentat wygrał finał 2:1 i wilkowiczanie przyjęli srebro z mieszanymi uczuciami.
- Z jednej strony tytuł wicemistrza Polski to bez wątpienia duże osiągnięcie dla naszego klubu – zapewnia Dominik Kepys. - Jednak fakt, że byliśmy tak blisko złota, że prowadziliśmy w finale 1:0 i że straciliśmy dwa gole po prostych błędach indywidualnych pozostawia niedosyt. Szczególnie tej drugiej straconej bramki w finale żal, bo piłka wpadła do naszej bramki w ostatniej sekundzie pierwszej połowy. Po przerwie, choć naciskaliśmy, Rekord skoncentrował się na obronie i utrzymał korzystny dla siebie wynik. Zadowolony mogę być jednak z gry naszej drużyny, która stanowiła jedność. Dlatego nie wyróżnię jednostek, ale powiem też, że przed zawodnikami poważna decyzja czy postawić na futbol czy futsal. Czas ich zweryfikuje, ale na pewno są w tym zespole chłopcy, którzy mają predyspozycje, żeby grać na parkiecie. To jednak trudny wybór, bo na przykład Michał Ziobrowski, który strzelił gola w finale ma już za sobą debiut w drużynie, która po rundzie jesiennej jest liderem klasy okręgowej i walczy o awans do V ligi. Natomiast Kacper Świecak, wybrany najlepszym bramkarzem turnieju, jeszcze niedawno temu grał w polu, ale stanął między słupkami i broni... się wynikami.
Dylemat parkiet czy trawa dotyczy też Dominika Kępysa. Sukces w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski chyba jednak nie zmieni jego priorytetów.
- Gra na dużym boisku jest moim żywiołem – wyjaśnia Dominik Kępys. - Już dwa razy byłem królem strzelców klasy okręgowej, za pierwszym razem zdobywając 33 bramki, a za drugim 29. Natomiast teraz na półmetku sezonu mam na koncie 25 goli i myślę, że jestem na dobrej drodze po trzecią koronę. Dlatego myśląc o piłkarskich celach za najbliższy stawiam sobie awans drużyny GLKS SferaNet do V ligi, bo w tym klubie chcę osiągnąć jak najwięcej. Natomiast trenerskie marzenia sięgają szczebla centralnego. Na razie jednak jestem na początku drogi.