- Trener Rafał Franke, zresztą mój kolega z boiska, namówił mnie do gry jego A-klasowej drużynie – mówi wychowanek Siemianowiczanki. - Praktycznie byłem już zdecydowany, że zawieszę buty na kołku i z tą myślą żegnałem się z Podlesianką. Urodziła mi się córka i postanowiłem, że trzeba poświęcić czas rodzinie. Jednak po roku już zaczęło mi brakować tej meczowej atmosfery i gdy córka wyrosła z pieluch oraz zaczęła już chodzić ja też poszedłem na trening. Mogę się poruszyć i wspominać te swoje najlepsze boiskowe czasy. Z mieszkania w Katowicach do Wyr mam około 30 kilometrów, ale dojeżdżam razem z Rafałem Kiełbowiczem więc droga szybko mija i koszty transportu też w sumie nie są duże. Najważniejsze jednak jest to, że gra się przyjemnie, bo w drużynie jest sporo kolegów, z którymi kiedyś grałem i ta „paczka” stworzona przez trenera fajnie funkcjonuje. Przyjemnie jest się spotkać, pobawić się piłką i pograć.
Choć piłkarska przygoda Radosława Kaczmarczyka – z przerwami – trwa już prawie ćwierć wieku to i tak najświeższy okres zostawił w pamięci wyjątkowy ślad.
- W sezonie 2021/22, grając w klasie B, wygraliśmy wszystkie 24 mecz i bez straty punktu oraz z bilansem bramkowy 113:14 weszliśmy do klasy A – dodaje piłkarz, mający za sobą występy w III lidze w barwach Polonii Łaziska Górne. - To już dla mnie trzeci sezon w Fortunie, w której jeszcze chciałbym w rundzie wiosennej pograć, pomagając w poprawie 6. miejsca, które zajmujemy po rundzie jesiennej, a później... pomyśleć co dalej. Jeżeli zdrowie pozwoli to myślę, że będę kontynuował grę, ale w moim wieku nie ma już co myślami wybiegać za daleko w przyszłość, bo o wszystkim decyduje zdrowie. Na razie pozwala więc się tym cieszę. Kiedy jednak się okaże, że ta przyjemność za bardzo boli, albo że młodzież mnie przegania to powiem „pas”.
Fortuna trenuje dwa razy w tygodniu, a trzeci dzień zajmuje mecz. Na tyle czasu poświęconego piłce Radosław Kaczmarczyk może sobie pozwolić.
- Poza boiskiem jestem fizjoterapeutą i pracuję w przychodni w Katowicach – wyjaśnia Radosław Kaczmarczyk. - Mogę więc powiedzieć, że w pracy też sportowych tematów nie brakuje. Najmilej wspominam mecz w barwach Polonii Łaziska Górne, w której w meczu z Odrą Opole, strzeliłem gola z rzutu wolnego. To było wiosną 2011 roku, ale tego gola razem z wywiadem, którego wtedy udzieliłem można oglądać w internecie. Gdy go oglądam to śmieje się, bo fryzurę miałem wyjątkową. Najświeższe wspomnienia dotyczą oczywiście gry w Fortunie i hat-tricków, a nawet „multipaków” strzelanych w klasie B, gdy robiliśmy awans z takim znakomitym bilansem. Teraz już tych goli jest mniej, bo więcej się skupiam na dogrywaniu. Służę zespołowi swoim doświadczeniem i cieszę się z każdego zwycięstwa.