Śląski ZPN

Paweł Bugdol - wójt z piłką w sercu

20/02/2024 10:20

Wójt Gminy Gaszowice - Paweł Bugdol, to wielki sympatyk piłki nożnej. Od lat z racji pełnionej funkcji wspiera inicjatywy związane z lokalną piłką i sportem, a także poświęca im wiele energii w prywatnym czasie. Zresztą przeczytajcie sami w poniższym wywiadzie.


- Gmina Gaszowice jest nastawiona na sport i piłkę nożną?  

Tak, uważam, że panuje bardzo dobra atmosfera, jeśli chodzi o piłkę nożną i nie tylko. Mamy 4 boiska, 3 kluby piłkarskie, które rozgrywają swoje zawody na szczeblu okręgówki i niżej. Najważniejsze, że kluby te skupiają bardzo dużo młodzieży z całej gminy i nie tylko. W 2022 Gmina Gaszowice dołączyła do Klubu Kibiców Śląskich Miast i współpracujemy dzięki temu z Górnikiem Zabrze. Oprócz piłki nożnej mamy też sekcję tenisa stołowego, klub kolarski, a tak że ostatnio powstała sekcja armwrestlingu.

- Z czego jest Pan jako Wójt wyjątkowo dumny? 

Cieszę się bardzo, że współpraca między urzędem a klubami sportowymi jest zgodna. To bardzo ważne. Dzięki tej współpracy realizowane są różne projekty piłkarskie, zawody, turnieje o puchar wójta i wiele innych przedsięwzięć. Bardzo dobrze układa się też współpraca z Prezesem Podokręgu Rybnik Śląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzejem Paulusem z którym czasem dyskutujemy na temat obecnej sytuacji jak i przyszłości naszej lokalnej piłki, ewentualnych zmianach i reformach. 

- Czy są jakieś plany czy inwestycje w sport lub piłkę nożną? 

Aktualnie jesteśmy w trakcie budowy boiska pełnowymiarowego ze sztuczną nawierzchnią w Łukowie Śląskim. Mam nadzieje, że inwestycja ta, po jej zakończeniu, będzie się cieszyć sporym zainteresowaniem wśród mieszkańców. 

- Sport jest ważny w Pana życiu? 

Tak, staram się regularnie uprawiać sport, mam tu na myśli spokojne bieganie po lesie, czy też w miarę możliwości czasowych udaję się na siłownię. 

- A piłka nożna zajmuje miejsce szczególne? 

Od najmłodszych lat interesuję się piłką nożną. Przygodę z nią zacząłem w LKS-ie Dąb Gaszowice, skąd później przeszedłem do Niedobczyc na Rymer. To były czasy liceum, gdzie grywałem po różnych ligach juniorów. Ostatecznie doznałem kontuzji kolana, która po jakimś czasie się odnowiła i jakoś już nie dało się pozbierać.

Dalej to gra w lokalnych klubach - Górki Śląskie, Zameczek Czernica gdzie jako grający trener udało się wywalczyć awans do klasy wyżej. Ostatnie minuty rozegrałem na boisku w Łukowie Śląskim jako zawodnik Gaszowic w 2020 roku, przypłaciłem to ciężką kontuzją kostki, gdzie jak później się okazało w miejscu kontuzji dostał się gronkowiec i można powiedzieć rozpoczęła się walka o nogę. To był dla mnie koszmar. Na szczęście udało się ją wyleczyć. Z tego miejsca chciałbym podziękować ortopedzie z Rybnika, któremu zawdzięczam to, że mogę po prostu normalnie funkcjonować. 

- Czy może Pan o sobie powiedzieć, że jest pozytywnie zakręcony na sport i piłkę nożną?  

Myślę, że tak. Mam grupę znajomych z którymi się spotykam. Wspólnie patrzymy na mecze, dyskutujemy na tematy sportowe, czy też po prostu gdzieś jedziemy na boisko popatrzeć na lokalną piłkę. Nie ukrywam, że staram się symbolicznie występować w meczach, które już prawie od połowy wieku są organizowane rok rocznie z okazji Barbórki na boisku w Piecach.  

Od prawie 30 lat kibicuję Borussii Dortmund i na tym punkcie można powiedzieć, że jestem zakręcony, pewnie moja żona to potwierdzi :) Mam w kuchni nawet urządzenia z logiem BVB. Udało się być już na nie jednym meczu na Signal Iduna Park, czy to sparingu, meczu ligowym nawet meczach Ligi Mistrzów i to właśnie z tego mam najlepsze wspomnienia. W 2013 roku ze znajomym polecieliśmy na mecz Ligi Mistrzów do Dortmundu, gdzie w ćwierćfinale podejmowali drużynę z Malagi. Wtedy w doliczonym czasie Dortmund strzelił 2 bramki i awansował do półfinału. Cud w Dortmundzie, tak nazwano ten mecz, z trzema Polakami w składzie.

Natomiast mój ulubiony piłkarz to Marco Reus.

Fot. archiwum prywatne / Nowiny.pl