Gdy w 1994 roku w bielskiej dzielnicy Lipnik amatorzy z Piotrem Piechówką na czele zakładali stowarzyszenie sportowe wciągnęli początkującego wówczas biznesmena – właściciela firmy Rekord SI – w klubową działalność. Zaczął w 1995 roku jako sponsor, a następnie został wiceprezesem BTS Lipnik, który w rodzącej się futsalowej ekstraklasie, w sezonie 1995/96 wywalczył wicemistrzostwo Polski.
Prezesem ojciec sukcesów najbardziej utytułowanego bielskiego klubu został w 1998 roku i błyskawicznie z łąki w Lipniku oraz bocznego boiska BKS-u Stali, gdzie swoje pierwsze mecze rozgrywały drużyny młodzieżowe, klub przeprowadził się do Cygańskiego Lasu. Tu od klasy C w 1999 roku wystartowała pierwsza piłkarska drużyna seniorów klubu, który od 1 czerwca 2000 roku przyjął nazwę firmy-sponsora i po rocznym remoncie hali oraz hotelu na dobre zadomowił się na stadionie przy ulicy Startowej, gdzie wybudował także Szkołę Mistrzostwa Sportowego Rekord.
Dzisiaj, czyli w roku 30-lecia klubu z futsalowym fundamentem i 25-lecia występów na boiskach piłkarskich, Janusz Szymura może z dumą patrzeć na klubowe gabloty wypełnione trofeami. Wymieńmy tylko te największe sukcesy: 7 tytułów mistrza Polski i 5 Pucharów Polski w futsalu mężczyzn, 2 tytuły mistrza Polski i Puchar Polski w futsalu kobiet oraz utrzymanie w ekstralidze piłki nożnej kobiet i awans piłkarzy do II ligi. Ten ostatni z wymienionych, wywalczony w sobotę, wywołał jednak najwięcej emocji i sprawił ogromna radość kibicom „biało-zielonych”.
- Ten awans do II ligi to jest taka kumulacja szczęścia – powiedział w sobotę Janusz Szymura w przemoczonej szampanem koszuli i z załzawionymi ze szczęścia oczami tuż po „wylądowaniu” na ziemi po tym jak fruwał podrzucany przez zawodników i kibiców. - W tym sezonie futsalistki obroniły mistrzowski tytuł i dołożyły Puchar Polski, futsaliści wrócili na mistrzowski tron, piłkarki utrzymały się w ekstralidze, a piłkarze wznieśli się na szczebel centralny. Takiej sumy radości na pewno nie oczekiwałem. To jest tylko sport i marzenie o tym, żeby naraz wszystko się udało zazwyczaj się nie spełnia. Zresztą w tych meczach o mistrzostwo Polski w futsalu czy nawet w tym ostatnim spotkaniu w III lidze, decydującym o awansie, było widać jak cienka jest granica między zwycięstwem, a porażką. Myślę, że właśnie dlatego kibice, którzy w rekordowej liczbie zasiedli na dopiero co oddanych do użytku nowych trybunach, gdy składali mi gratulacje to się szczerze popłakali. Zresztą ja też uroniłem łezkę, ale takich emocji nie ma się co wstydzić. Przecież wszyscy widzieliśmy jak przez 30 minut nic nie graliśmy. Nie szło. Przeciwnicy byli lepsi i strzelili gola, a my w tym najważniejszym momencie sezonu byliśmy spięci. Z minuty na minutę udało się nam jednak rozkręcić i strzeliliśmy dwa symboliczne gole. Symboliczne, bo wyrównującego gola strzelił najlepszy snajper ligi Daniel Świderski, który zdobył w sumie 31 bramek w tym sezonie. A zwycięski gol był autorstwa Kacpra Kasprzaka, który od gimnazjum chodził do naszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Te emocje są tym większe gdy się zna tych ludzi, gdy się wie ile oni serca oddali temu klubowi. Pamiętam jak poprosiłem Kacpra po jego maturze, żeby został u nas w klubie, a menedżerowie już mu szukali drużyn. Powiedział, że zostanie i ten jego gol pieczętujący awans jest takim symbolem, że ten klub gromadzi wielu ludzi, którzy swoimi sercami i oddaniem budują te sukcesy, z których wszyscy możemy być dumni i marzyć dalej.
W Rekordzie wszyscy jednak mają świadomość, że marzenia się nie spełniają, ale że marzenia się spełnia!