Śląski ZPN

Prezes Honorowy czyli człowiek oddany klubowi

2/07/2024 11:53

Adam Klimczyk w obchodzącej jubileusz 75-lecia Przemszy Okradzionów działa od 2003 roku.


- Pod koniec lat osiemdziesiątych działalność klubu została zawieszona i w momencie reaktywowania stanąłem na jego czele – mówi Adam Klimczyk. - Nie jestem co prawda rodowitym okradzionowianinem, ale mój dziadek stąd pochodzi, a ja tu znalazłem swoją „drugą połowę”. Ożeniłem się i dla Basi zamieniłem Łosień na Okradzionów. W pierwszym sezonie po reaktywacji, czyli w rozgrywkach 2004/2005 zaliczyłem nawet debiut na środku obrony, ale na tym moje boiskowe występy się skończyły, bo skoncentrowałem się na działalności. Oficjalnie prezesem byłem do 2018 roku, bo wtedy zostałem radnym i ze względów formalnych musiałem zrezygnować, ale w dalszym ciągu byłem sercem z klubem. Więc ten przyznany mi tytuł Prezesa Honorowego nie jest do końca prawdziwy, bo w dalszym ciągu aktywnie działam w naszym klubie i pomagam obecnemu prezesowi Januszowi Dyszkowskiemu w realizowaniu kolejnych celów.

Za działalność w Przemszy Okradzionów, ale także zasługi w rozwoju piłki nożnej w Podokręgu Sosnowiec, Adam Klimczyk został podczas uroczystości obchodów 75-lecia klubu wyróżniony Złotą Odznaką Honorową Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przyjął ją ze wzruszeniem i potraktował jako zobowiązanie do dalszej pracy na rzecz dobra wspólnego.

- Ambicją każdego prawdziwego sportowca jest wygrywanie i awans – dodaje Adam Klimczyk. - Nasza drużyna w klasie A Podokręgu Sosnowiec wiosną była niepokonana. Odniosła 11 zwycięstw, a 2 razy zremisowała. Po rundzie jesiennej miała jednak za dużą stratę i do wejścia do klasy okręgowej zabrakło nam 3 punktów. Taki awans wiązałby się jednak z finansowym wyzwaniem. Warunki mamy dobre. Obiekt klubowy jest nowy i przystosowany nawet na III-ligowe warunki więc cieszymy się, że korzystają z niego zarówno seniorzy jak i młodzież, wśród których jest też dziewczynka, czyli moja wnuczka. Mobilizuję Olę i widzę, że kocha sport więc kolejne pokolenie naszej rodziny już jest na boisku. Wprawdzie córki nie grały w piłkę, ale zięć, czyli mąż Marty był zawodnikiem, a teraz jest działaczem. Zresztą cała jego rodzina Tomczyków też wspiera klub, w którym panuje prawdziwie rodzinna atmosfera. Nikt nie odchodzi, a nowi chcą przychodzić.

Słowa „rodzinna atmosfera” w przypadku Przemszy Okradzionów nabierają właściwego sensu o czym świadczy także wydarzenie z rundy wiosennej.

- W maju mieliśmy komunię wnuczki więc zebrała się cała rodzina, która... poszła na mecz – wspomina Adam Klimczyk. - Gdy weszliśmy na stadion spotkanie już trwało, a Przemsza przegrywała z Górnikiem Sosnowiec 0:2. W drugiej połowie jednak nasi chłopcy wzięli się do ostrej roboty zachęceni ofertą sponsora, który obiecał premię za zwycięstwo i wygrali 3:2. Zaraz po przerwie Adrian Zimosz strzelił kontaktowego gola, a w ostatnich sekundach nasz kapitan Łukasz Śmieciński wyrównał, natomiast w doliczonym czasie gry Karol Rech zdobył zwycięską bramkę. Radość była niesamowita. Takich radosnych chwil było bardzo dużo i mogę powiedzieć, że naprawdę mecze naszej drużyny warto oglądać, bo mamy bardzo ambitnych chłopców. Jak złapali ten bakcyl zwyciężania to nie chcieli go wypuścić i z przyjemnością patrzyło się na ich grę. Ja zawsze lubiłem sport. Żona też na szczęście go lubi, bo gdyby nie było zgody w domu to nie dałoby się tego wszystkie pogodzić. Jako prezes musiałem przecież do swoich obowiązków działacza dostosować całe życie i zawodowe i rodzinne. Wczasy zawsze były wtedy kiedy piłkarze mieli urlopy, bo przed rozgrywkami trzeba było wszystko przygotować, a w trakcie sezonu każdy weekend był podporządkowany meczom. Skoro jednak Basia nadal jest ze mną, a nawet jako pierwsza pogratulowała mi odznaczenia to znaczy, że się zgadza i oby tak było dalej.