Śląski ZPN

Zwycięstwo i debiut 15-letniego syna reprezentanta Polski

15/08/2024 21:50

Do meczu zamykającego 3. kolejkę spotkań I Ligi Śląskiej – InterHall zespół Kuźni Ustroń przystępował bez zwycięstwa i bez strzelonego gola więc drużyna Przemszy Siewierz z kompletem punktów z poprzednich spotkań mogła uchodzić za faworyta. Na stadionie imienia Jana Gomoli w beskidzkim uzdrowisku rolę się jednak odwróciły i to gospodarze pewnie sięgnęli po wygraną.


Już w pierwszej połowie podopieczni Karola Sieńskiego uzyskali przewagę, ale ich akcjom brakowało finalizacji. W przerwie jednak szkoleniowiec miejscowych znalazł sposób na uregulowanie celowników swoich podopiecznych i już pierwsza akcja przyniosła im powodzenie. Adrian Rakowski prostopadłym podaniem wypuścił w bój Kamila Szlufarskiego, którego dalekim wybiegiem z bramki uprzedził wprawdzie Przemysław Popczyk, ale bramkarz gości wybijając piłkę zagrał ją tam gdzie stał Mykola Bui. Doświadczony Ukrainiec nie zastanawiał się ani chwili tylko natychmiast lobem posłał futbolówkę z kierunku opuszczonej „świątyni” rywali i strzałem z 40. metra otworzył wynik.

Siewierzanie próbowali wyrównać i bardzo dobrą okazję mieli w 51. minucie, kiedy to po wrzutce Michała Flaka celnie główkował Maciej Tora, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił Jose Mezu, ratując Kuźnię przed stratą gola.

Wynik 1:0 utrzymał się do momentu, w którym Stanisław Zacharczenko w ciągu minuty „złapał” dwie żółte kartki i w 71. minucie musiał opuścić murawę, a osłabienie Przemszy zostało natychmiast wykorzystane. Mykola Bui uderzając z rzutu wolnego został wprawdzie zablokowany, ale tym razem odbita piłka spadła pod nogi wprowadzonego 5 minut wcześniej Jakuba Bujoka, który z woleja huknął z 16. metra nie do obrony.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ ☚   

Impet ustronian wyhamowała wprawdzie druga w tym meczu żółta kartka dla Adriana Rakowskiego, ale nawet w okresie gry 10 na 10 i tak ostatnie słowo należało do Kuźni. W 90. minucie przed bramką Przemysława Popczyka powstało bowiem spore zamieszanie, w którym Jakub Waliczek odegrał do Błażeja Ligockiego, a ten mimo próby blokowania strzału przez przeciwników zdołał „wtoczyć” piłkę do siatki tuż przy słupku.

Warto też odnotować końcowy akcent tego spotkania, bo w ostatnich sekundach gry na murawie zameldował się Łukasz Sikora. Urodzony 26. kwietnia 2009 roku, a więc 15-letni syn mającego za sobą występy w reprezentacji Polski Adriana, który także jest zawodnikiem Kuźni, zrobił w ten sposób swój pierwszy krok w seniorskiej karierze.

- Tak się akurat zdarzyło, że nie mogłem być na tym meczu, bo prowadzona przeze mnie reprezentacja ministrantów Diecezji Bielsko-Żywieckiej miała swój mecz – wyjaśnia Adrian Sikora. – Przegapiłem więc debiut syna w drużynie seniorów. Pod tym względem mnie prześcignął, bo ja w jego wieku jeszcze nie myślałem nawet o grze w pierwszej drużynie Kuźni, do której wszedłem jako 17-latek. Mam nadzieję, że Łukasz pobije także moje pozostałe piłkarskie osiągnięcia, a może już niebawem uda się nam zagrać razem w drużynie Kuźni. Gdy podam mu piłkę przy jego pierwszym golu w seniorach to „wymażę” plamę nieobecności przy jego debiucie.

- Weszliśmy w mecz dosyć nerwowo – podsumował spotkanie Karol Sieński. – Po 20 minutach udało się nam jednak zmodyfikować grę i zaczęła nabierać kształtu. W przerwie jeszcze skorygowaliśmy finalizację naszych sytuacji i tego efektem były trzy bramki i jestem zadowolony. Na pewno cały zespół zasłużył na pochwałę za grę defensywną, bo naprawdę wykonał kawał roboty. Myślę, że jesteśmy jednym z biedniejszych klubów w tej lidze. Drużyna jest zbudowana bardzo racjonalnie. Nie boimy się dawać szansy młodym chłopakom czego efektem jest debiut Łukasza Sikory. Cenię sobie jednak także doświadczenie i tacy zawodnicy jak Adrian Rakowski, Mykola Bui, Michał Pietraczyk, Kamil Surowiec czy Jakub Waliczek są bardzo ważnym elementem tej drużyny, bo nie da się budować zespołu na samych młodych zawodnikach. Musi być ktoś starszy, kto z perspektywy boiska będzie potrafił zarządzać grupą. Ci doświadczeni zawodnicy są więc przedłużeniem mojej trenerskiej ręki.

- Kubeł zimnej wody – nazwał mecz Michał Chmielowski. – Mam takie wrażenie, że biorąc pod uwagę „okoliczności przyrody” niektórzy zawodnicy myśleli, że przyjechaliśmy do Ustronia na wycieczkę. Prawda jest też taka, że to był pierwszy taki daleki nasz wyjazd i ten czas spędzony w upale, w autokarze sprawił, że „nie dojechaliśmy”. Ważnym momentem była też po czerwonej kartce natychmiastowa strata bramki i w tym momencie dla nas mecz został zamknięty. Przy tym wysiłku i przy tych zmianach, które już wcześniej zrobiliśmy nie mieliśmy już możliwości rotacji. Dlatego te ostatnie 20 minut, w tej dyspozycji w jakiej byli zawodnicy, przegrywając 0:2, już nie mieliśmy szans nic osiągnąć. Kubeł zimnej wody na niektóre głowy się przyda, a ja cieszę się, że już za 3 dni kolejny mecz i chłopcy będą się mogli zrehabilitować i udowodnić, że był to wypadek przy pracy.      

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ ☚   

Kuźnia Ustroń – Przemsza Siewierz 3:0 (0:0)
1:0 – Bui, 47 min, 2:0 – Bujok, 72 min, 3:0 – Ligocki, 90 min.
Sędziował Łukasz Jakubski (Rybnik).


KUŹNIA: Jasek – Waliczek, Surowiec, Jose Mezu, Ligocki – Adamczyk (67. Bujok), Rakowski, Szlufarski, Bui – Pietraczyk (70. Tarasz), Rycka (90. Ł. Sikora). Trener Karol Sieński.


PRZEMSZA: Popczyk – Zacharczenko, Czajkowski, Tora (70. Mazur), Flak (46. Chmielewski) – Bartusiak (63. Bielec), Timochina, Bębenek (46. Paluch) – Adamiecki (83. Jarka), Hornik, Gemborys (81. Kozłowski). Trener Michał Chmielowski.
Żółte kartki: Rakowski – Bębenek, Tora, Zacharczenko. Czerwone: Rakowski (83, druga żółta) – Zacharczenko (71, druga żółta).

Wszystkie wyniki 3 kolejki I Ligi Śląskiej – InteHall TUTAJ.