- Czym jest dla Gminy Herby klub-jubilat?
- LKS Błękitni jest jednym z czterech piłkarskich klubów, które funkcjonują na terenie naszej gminy – mówi Iwona Burek – Wójt Gminy Herby. – Z jednej strony jest to klub z wieloletnią tradycją, ale z drugiej strony także klub tętniący młodością. Widać to zarówno po młodych działaczach, którzy stoją na jego czele, ale i także po jego drużynach, bo oprócz seniorów występujących w klasie B, ma także drużyny młodzieżowe. A co najważniejsze wiem, że te dzieciaki, które uczestniczą w zajęciach są bardzo zadowolone i chętnie przychodzą. Mogę więc powiedzieć, że jest to wizytówka naszej gminy. Jesteśmy dumni, że grają, ale także rozwijają się i mocno się angażują w sportowy rozwój naszych mieszkańców i umożliwiają aktywność najmłodszym.
- Jak się pani współpracuje z młodymi działaczami tworzącymi zarząd LKS-u Błękitni?
- Jestem bardzo szczęśliwa, bo zarząd może faktycznie młody, ale bardzo operatywny. Bardzo dobrze mi się współpracuje z władzami klubu. Mamy taki bezpośredni kontakt, bo ja lubię nawiązywać takie bezpośrednie relacje i gdy coś się dzieje, gdy jest jakaś potrzeba, sytuacja, w której Gmina może pomóc to prezes dzwoni, albo przychodzi do mnie. Także w drugą stronę, jeżeli ja potrzebuję pomocy klubu to dzwonię. W ubiegłym roku na przykład klub bardzo nam pomógł w organizacji dożynek powiatowych, które odbywały się na boisku w Herbach. Cieszę się, że są w klubie tak bardzo zaangażowani ludzie i uważam, że współpraca układa się nam bardzo dobrze, aczkolwiek są też trudne rzeczy, których od ręki nie da się „przeskoczyć”. Szukamy jednak wspólnie rozwiązań i uważam, że współpraca jest bardzo dobra i bardzo się cieszę, że właśnie ci młodzi ludzie przejęli pałeczkę i kontynuują te tradycje, bo piłka nożna w Herbach, wprawdzie z przerwami i zmianami nazw klubu, toczy się już przecież blisko 70 lat.
- O czym najbardziej marzą kibice i działacze LKS-u Błękitni Herby?
- Problemy są dwa. Opracowaliśmy projekt modernizacji boiska, żeby miało murawę z prawdziwego zdarzenia i jest w nim nawet plan nawodnienia, ale niestety nasze czteroletnie starania o potrzebne środki z ministerstwa na ten moment okazały się bezskuteczne. Ale nie poddajemy się i szukamy innych rozwiązań. To samo dotyczy trybuny, którą chcielibyśmy gruntownie wyremontować, ale także nasze próby zdobycia dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego na razie nie przyniosły powodzenia. Staramy się jednak dalej, a może – jak rząd zapowiada – będą modernizowane finanse gmin i wtedy znajdzie się pula środków na wykonanie tych prac we własnym zakresie.
- Obserwuje pani mecze drużyn LKS-u Błękitni?
- Wracając do domu często oglądam treningi, bądź mecze, które widać z drogi. Na chodzenie na mecze i kibicowanie powiem szczerze, że czas mi nie pozwala tym bardziej, że gdybym się już pojawiła na jednym boisku to musiałabym też bywać na meczach wszystkich drużyn naszej gminy. Ale powiem, że sport nie jest mi obcy. Kiedyś, w czasach szkolnych sama grałam w koszykówkę, w przyszkolnej drużynie przy Liceum imienia Adama Mickiewicza w Lublińcu. Teraz natomiast chodzę po górach i spacery o ile uda się wygospodarować na to czas. Sportu więc nie uprawiam, ale lubię aktywność ruchową i jestem całym sercem przy wszystkich klubach naszego regionu, zarówno tych najbardziej popularnych piłkarskich, ale także pływackim przy krytej pływalni czy karate. Wszystkie kluby są ważne dla gminy i stanowią nierozerwalną cząstkę historii, dnia dzisiejszego i przyszłości. Uważam, że warto inwestować w sport, na pewno warto go propagować i przede wszystkim wciągać nawet te malutkie dzieci, żeby połykały bakcyla i kiedyś były nie tylko zawodnikami, ale także działaczami i kibicami, a przede wszystkim żeby miały wpojony ten zdrowy tryb życia, bo to jest najważniejsze zadanie takich klubów jak LKS Błękitni Herby.