Po tym wyczynie wychowanek LKS Stara Wieś, gdzie pod okiem trenera Henryka Wity stawiał pierwsze kroki, przez Iskrę Pszczyna, która była jego oficjalnie pierwszym klubem trafił na boiska ekstraklasy i w barwach takich klubów jak: Amica Wronki, Lech Poznań, Górnik Zabrze i Górnik Łęczna rozegrał w sumie 139 spotkań w najwyższej krajowej klasie rozgrywkowej. Do tego dorzucił jeszcze 7 sezonów w I lidze, gdzie 23 września 2012 roku strzelił 4 gole dla GKS-u Katowice w wygranym 4:2 meczu z Polonią Bytom.
Ze szczeblem centralnym pożegnał się wprawdzie w 2018 roku, ale ciągle jest czynnym zawodnikiem, obecnie grającym w LKS-ie Jawiszowice. W jego barwach w sobotę rozegrał wyjazdowe spotkanie z Bocheńskim KS zakończone remisem 1:1, a w niedzielę zameldował się w Skoczowie gotowy w reprezentacji oldbojów Śląskiego Związku Piłki Nożnej dokończyć dzieła, które rozpoczął w czwartek. Wtedy w Cieszynie „Starziki” pokonały rówieśników z Kujawsko-Pomorskiego ZPN-u 4:0, a w piątek w Ustroniu wygrały 3:0 z Łódzkim ZPN-em i w Skoczowie zwyciężyły Mazowiecki ZPN 4:0.
Te zwycięstwa w fazie grupowej doprowadziły Śląski ZPN do finału, w którym Pitry hat-trickiem otworzył drużynie obrońców tytułu skarbiec ze złotymi medalami. Dodajmy jeszcze, że stoper zespołu sformowanego przez Janusza Bodziocha, a prowadzonego przez Jacka Góralczyka, oprócz złotego medalu odebrał także wyróżnienie dla najlepszego zawodnika turnieju.
- Dla mnie osobiście na pewno był to mecz z gatunku „wymarzony finał” – powiedział Przemysław Pitry. – Fajnie jest zdobyć trzy bramki, a nie będę ukrywał, że lubię strzelać gole. Ciąg na bramkę został, choć nominalnie grałem na stoperze. Powiem też, że bardzo miło zostać mistrzem Polski. To bardzo satysfakcjonujące uczucie. Miałem już przyjemność rok temu zadebiutować w tych mistrzostwach, ale nie mogłem wziąć udziału w finale więc gdzieś tam jedną nogą czułem się mistrzem Polski, ale teraz już mogę powiedzieć, że jestem mistrzem Polski na 100 procent, ale najważniejsze, że to był w sumie świetnie spędzony czas.
W reprezentacji oldbojów Śląskiego Związku Piłki Nożnej Przemysław Pitry grał w towarzystwie gwiazd mających w dorobku występy w reprezentacji Polski i tytuły wywalczone w czasie trwania kariery. Piłkarskich znajomych spotkał jednak również w zespołach rywali.
- Nasza drużyna jest inna niż jak się grało w lidze – dodał Przemysław Pitry. – Przede wszystkim jest więcej uśmiechu, więcej spokoju i więcej luzu, ale ta drużyna ma mnóstwo jakości, mnóstwo zawodników, którzy potrafią grać w piłkę i gra z nimi to nadal sama przyjemność. Jest także czas na wspomnienia, bo z wieloma grałem w jednej drużynie. Na przykład z Tomkiem Wróblem graliśmy razem w GKS-ie Katowice, ale to było 11 lat temu i cieszę się, że znowu mogliśmy się spotkać. Z Łukaszem Kopczykiem w GKS-ie Tychy spotkaliśmy się w 2003 roku. Przed laty zagrałem jeszcze przeciwko Rysiowi Czerwcowi, ale z Irkiem Jeleniem nie miałem okazji rywalizować ani grać razem. Z każdym szybko jednak łapałem kontakt. Byli też koledzy w reprezentacjach innych wojewódzkich związków więc ten czas był naprawdę wyjątkowy. Spotkałem się z Januszem Dziedzicem, który grał w Łódzkim Związku Piłki Nożnej strzelaliśmy razem gole dla GKS-u Katowice, zobaczyłem się też z Rafałem Niżnikiem. Niestety nie miałem okazji zobaczyć się z Januszem Wolańskim, który grał w reprezentacji Podkarpackiego ZPN-u w drugiej grupie więc mam jeszcze motywację, żeby za rok znowu zagrać w mistrzostwach Polski oldbojów już jako pełnoprawny obrońca tytułu. Nie powiem, że już zaczynam treningi… (śmiech), bo nie muszę. Gram na co dzień w IV lidze, sportowo się prowadzę więc jeżeli zdrowie pozwoli z przyjemnością zagram znowu. Tym bardziej, że te turnieje mają swoją rangę. Te mistrzostwa były świetnie zorganizowane, fajne boiska do grania więc chce się grać.