Działacze

Jerzy Adamczyk

23/09/2017 16:47

Życiorys Jerzego Adamczyka napisała... piłka nożna.


- Zacząłem trenować w klubie w Jankowicach jako trampkarz, a gdy byłem juniorem to pierwszy zespół walczył o okręgówkę – wspomina prezes LKS Orzeł Jankowice. - Przegraliśmy jednak z Niewiadomiem i szansa na historyczny sukces nam wtedy uciekła. Najwyżej graliśmy w klasie A, a ja na chwilę występowałem też w terenówce w Górniku Boguszowice, gdzie... nabawiłem się kontuzji łąkotki i miałem przerwę kilka lat. Byłem też zawodnikiem w Radziejowie, ale na koniec wróciłem do Orła i nawet jeszcze jako kierownik grałem sporadycznie biegając po boisku do 37 roku życia. Z kierownika drużyny przeszedłem na funkcję wiceprezesa do spraw sportowych, a 13 lat temu zostałem prezesem i jestem już nim czwartą kadencję.

- Z jakimi problemami na co dzień boryka się pana klub?

- Problemy, chyba tak jak wszędzie, wiążą się z finansami. Pieniędzy jest za mało, żeby te wszystkie grupy młodzieżowe, które chcemy zgłosić do rozgrywek, mogły spokojnie grać. Dotacja z Urzędu Gminy w tym roku wynosi 49 tysięcy złotych, no ale chcieliśmy zatrudnić jeszcze jednego trenera, a na to już nam nie wystarczy. Na opłaty sędziów, sprzęt, transport i zgłoszenia do rozgrywek starcza, ale człowiek zawsze chciałby więcej, bo trzeba zapewnić dzieciom lepszy sprzęt sportowy i przede wszystkim szkoleniowców. Mamy w tej chwili trzech zatrudnionych trenerów, a prowadzimy drużyny: seniorów, juniorów młodszych, trampkarzy 2004-200 i grupę naborową 2007-2008, ale ten zespół jeszcze nie występuje w rozgrywkach. Mieliśmy też dwie dziewczynki, ale przeszły do rybnickiego klubu gdzie mogą się lepiej rozwijać. U nas też młodzież dobrze się rozwija, bo możemy się pochwalić, że w mistrzostwach juniorów Podokręgu Rybnik, gdy zespoły grały jeszcze przedmecze, byliśmy cztery razy w finale i dwa razy zdobyliśmy mistrzostwo oraz po razie drugie i trzecie miejsce. Teraz też się cieszymy z utalentowanej młodzieży, bo w roczniku 2004 jest kilku fajnych chłopaków. Wchodzą jednak w ten najgorszy, przełomowy moment dorastania, pokus, używek i tym podobnych problemów. Ale jeżeli będą mieli poukładane w głowach, przejdą ten okres i jako 17-latkowie nadal będą przy piłce to możemy o nich, a przy okazji o naszym klubie, sporo dobrego usłyszeć. Na razie jednak nikt ponad IV ligę od nas nie wypłynął, więc może się doczekamy.

- Czy 11 miejsce w tabeli klasy B was zadowala?

- Postanowiliśmy, że nie będziemy ściągać zawodników z wyższych klas. Mamy w większości wychowanków, albo zawodników z tej samej klasy rozgrywkowej z klubów ościennych. Najstarszy jest Jarek Wilczyński, który w kwietniu będzie świętował 40 urodziny. Grał u nas od juniora młodszego i jest cały czas wierny drużynie, choć nie mieszka w Jankowicach. Od samego początku dojeżdża do nas nas i tak się zżył z naszym klubem, że mogę go nazwać duszą zespołu. Nawet jak nie gra to jest z chłopakami i można go stawiać jako wzór zaangażowania. Najwięcej bramek strzelili: Dawid Papierok, Przemysław Oślizło i Kamil Kuźnik,czyli  jeden z naszych czterech 17-latków, których mamy w pierwszej drużynie. Z rocznika 2000 są jeszcze w zespole: Paweł Bochynek, Kamil Komraus i Kacper Salwin. W sumie mamy 29 zgłoszonych zawodników do gry w klasie B, bo zasilili nas nasi juniorzy, których nie zgłosiliśmy do rozgrywek juniorów starszych tylko są w kadrze seniorów.

- Kto prowadzi wasz zespół?

- Do tej pory trenerem był Marian Piechaczek, a teraz zespół przejął Eugeniusz Starzec, który w sezonie 2002/2003 był już u nas jako młody trener i wtedy wprowadził drużynę do klasy B. Teraz ma za zadanie spokojnie dograć ten sezon do końca i zbudować drużynę, bo ostatnio źle się w niej działo. Musiałem się pożegnać z kilkoma zawodnikami, którzy psuli nam atmosferę i dlatego najważniejsze w tym sezonie będzie ogranie młodzieży.  

- Ilu młodych ludzie z Jankowic działa w klubie?

- Niestety nie ma młodych działaczy. Kiedyś mieliśmy 12-osobowy skład zarządu, a teraz mamy 9 i są to starsi ludzie. Dwóch jest wprawdzie około 40, ale pracują i mają za mało czasu, żeby ciągnąć obowiązki w klubie. Spoczywa to wszystko na tych starszych, którzy tak jak ja mają więcej czasu. Ja już od 12 lat jestem na emeryturze i w dodatku wdowcem więc w klubie spędzam trzy-czwarte doby, będąc na obiekcie, czy na treningach, albo na sali. Ale gdy jeszcze pracowałem na kopalni Jankowice, a żona wtedy żyła to też mnie dopingowała mówiąc: idź już do tego klubu, bo ty tym żyjesz. Nie doczekaliśmy się syna, a córki nie interesują się piłką, choć też pytają czasem jak tam w klubie.

- Całkowicie poświęca się pan działalności w klubie?

- Nie całkowicie, bo trzeba jeszcze dodać, że w marcu 1978 roku zostałem działaczem Podokręgu Rybnik i jestem w nim cały czas. Niedługo będę więc miał już 40 lat stażu. Zwerbowała mnie pani Maria Tlałka. Ona działała w ROW, ale była też sekretarką podokręgu, mającego jeszcze siedzibę w budynku, w którym było kino Górnik. Przyszedłem tam jako początkujący kierownik LKS Orzeł Jankowice, żeby uprawnić zawodników do gry, a ona stwierdziła, że skoro w tak młodym wieku się wziąłem za działalność w klubie to mogę też zacząć działać w podokręgu i jestem do dzisiaj, pełniąc aktualnie funkcję sekretarza Wydziału Gier.