Zaczął 10 lat temu w III-ligowej Walce Makoszowy, a następnie grał na poziomie międzywojewódzkim w: Skałce Żabnica, Rozwoju Katowice, BKS Stal Bielsko-Biała i Nadwiślanie Góra. Ostatnie dwa sezony spędził w klasie okręgowej będąc wyróżniającym się zawodnikiem Wiślańskiego Stowarzyszenia Sportowego, z którego latem trafił do Kuźni Ustroń. Przychodził do zespołu, który po spadku z IV ligi miał postawiony jasny cel – szybkiego awansu. W trakcie letniej przerwy pomiędzy sezonami okazało się, że te powrót może być znacznie szybsi niż się ktokolwiek w Ustroniu spodziewał, bo pojawiła się możliwość gry w barażach o utrzymanie i Kuźnia pokonując dwukrotnie Szczakowiankę zapewniła sobie start od nowego sezonu w IV lidze. Jeżeli dodamy, że zarówno w pierwszym meczu wygranym w Ustroniu 4:1 jak i w rewanżu w Jaworznie, zakończonym zwycięstwem 1:0 Dariusz Rucki strzelił po jednym golu, będzie można stwierdzić, że nowy skrzydłowy w zespole trenera Mateusza Żebrowskiego błyskawicznie spłacił swój transfer.
- Cieszę się, że udało mi się strzelić te gole – mówi Dariusz Rucki. – Razem ze sparingiem mam trzy mecze z rzędu, w których zdobywałem bramki. Takiej serii to, powiem szczerze, nie pamiętam. Mam nadzieję, że tym torem będę szedł dalej i powrót do formy sprzed kilku miesięcy pozwoli mi pokazać się z dobrej strony w IV lidze. Tak się złożyło, że w tej klasie rozgrywkowej jeszcze nie grałem więc czuję się jak stał przed nowym dla mnie wyzwaniem.
- Dlaczego zdecydował się pan na przeprowadzkę do Kuźni?
- Trochę z ciekawości. Po rozmowach z ludźmi z Kuźni stwierdziłem, że mają ciekawy pomysł, a dla mnie jest to okazja do pokazania się jeszcze z piłkarskiej strony i poznania IV ligi. Mam nadzieję, że „spłacę” ten transfer.
- Jaki zespół ma Kuźnia na progu sezonu 2018/2019?
- Na pewno ma szeroką kadrę, a to oznacza, że walka o miejsce w wyjściowej jedenastce będzie za każdym razem wyzwaniem. Przyszedłem i zaskoczyło mnie to, że jest tak wyrównany zespół. Zrobiło to na mnie bardzo pozytywne wrażenie i widząc jak w sparingach spisuje się Szymek Chmiel oraz zdając sobie sprawę, że Michał Pietraczyk, który jest klasowym zawodnikiem, wrócił z wakacji i też będzie aspirował do gry, wiem że nie będzie taryfy ulgowej. Trener będzie miał więc na pewno ból głowy, żeby to wszystko poukładać. Dlatego nie odkładam nogi, ani nie cofam… głowy. Kosztowało mnie to co prawda w pierwszym meczu ze Szczakowianką zderzenie z butem rywala, ale z odrapanym czołem da się grać i strzelać. Z takim nastawieniem wchodzę w nowy sezon i czekam na inauguracyjny mecz z goczałkowiczanami. Chcemy dobrze zacząć rozgrywki żeby udowodnić, że w barażach o pozostanie w IV lidze wygrała drużyna, gotowa do gry na tym szczeblu.