- Nasz 23-letni obrońca nie tylko z Łukaszem Dębskim i resztą defensywy zrobił kawał solidnej roboty, dyrygując naszą grą w tyłach, ale jeszcze w ostatniej akcji zadał decydujący cios - tak trener będzinian Szymon Stawowy podsumował środowy występ stopera grającego ostatnio w Polonii Bytom. - Jego doświadczenie, a grał przecież w II i III lidze, na pewno się bardo przydadzą naszej "klejonej" dopiero drużynie.
- Trener Szymon Stawowy nazwał panem "ojcem zwycięstwa". Jest pan zadowolony z debiutu w Sarmacji?
- Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie - mówi Michał Szal. - Wygraliśmy i pokazaliśmy wszystkim, że ta nowa drużyna Sarmacji potrafi walczyć do końca i chce wygrywać.
- Jak pan trafił do Sarmacji?
- Byłem w będzińskiej drużynie od początku okresu przygotowawczego, ale później pojawiły się problemy i przestałem trenować. Wtedy zadzwonił prezes i po rozmowach wróciłem. Dogadaliśmy się i zdecydowałem się grać dla Sarmacji tak samo jak kolega Arek Kowalczyk, z którym razem graliśmy w Polonii i z którym razem pracuję. O Sarmacji nie wiedziałem za dużo, ale graliśmy z nimi sparingi więc wiedziałem co to za klub.
- Co pan poczuł gdy zobaczył terminarz rundy jesiennej IV ligi i okazało się, że pierwszy mecz macie zagrać z Polonią Bytom?
- Wiadomo, że mecz z byłym klubem to jest zawsze jakieś przeżycie, bo wiążą mnie z Polonią fajne wspomnienia, ale tego meczu nie udało się rozegrać i czekamy na decyzję Wydziału Gier. A wracając do Polonii to najmilej wspominam jeszcze występy w II lidze, w której miałem okazję zagrać wiosną 2016 roku, gdy po przejściu z III-ligowych rezerw Ruchu Chorzów znalazłem się w zespole prowadzonym przez Ireneusza Kościelniaka. To była mocna ekipa i fajnie się grało. Ale najlepszy mecz w Bytomiu rozegrałem jako... zawodnik Ruchu II, gdy walczyliśmy z bytomianami w III lidze, a ja jako 19-latek stawiałem pierwsze kroki w seniorach.
- Często pan wyręcza napastników?
- Jestem obrońcą i moja rola polega na grze defensywnej. W III-ligowym Ruchu strzelałem gole z karnych, a w Polonii w II lidze nie wykorzystałem karnego w ostatnich sekundach spotkania z Olimpią Elbląg. Można więc powiedzieć, że ten gol w meczu Sarmacji z Górnikiem Piaski jest dla mnie wyjątkowy. Fajna bramka podsumowała nasz dobry mecz, w którym w pierwszej połowie dominowaliśmy, a w drugiej choć przewaga już nie była tak wyraźna, też byliśmy zespołem, który z gry bardziej zasłużył na 3 punkty. Jesteśmy więc szczęśliwi.
- Na co stać zespół Sarmacji, który na razie dla znawców IV ligi jest zagadką?
- Na razie się zgrywamy. Myślę, że po rundzie jesiennej będzie można powiedzieć jaki mamy zespół, bo na razie wszystko wymaga jeszcze dogrania i walki o każdy punkt.
- Co pan robi poza grą w piłkę?
- Mieszkam w Świętochłowicach, więc do Będzina mam 25 kilometrów, a ponieważ jeździmy w piątkę, to organizujemy wspólny dojazd i nie ma z tym problemów. Od godziny 5 rano do godziny 13 pracuję w firmie produkującej klocki betonowe, a więc przed południem mam "trening siłowy", a na popołudniowych zajęciach "pracuję nad techniką i taktyką".
- Kto jest pana najwierniejszym kibicem?
- Moja narzeczona oraz cała moja i jej rodzina. Niestety Agnieszki nie było na meczu z Górnikiem Piaski więc musiałem zaraz po spotkaniu zadzwonić i mogłem się pochwalić zwycięstwem i golem. Na następnym meczu na naszym boisku powinna już być...