- Naprawdę wielka szkoda tym bardziej, że z przebiegu meczu byliśmy lepszą drużyna, mieliśmy więcej okazji – mówi kapitan biało-czerwonych Ernest Dzięcioł. - Indywidualny błąd i lekki brak zorganizowania zespołu w końcówce zaważył na tym, że przegraliśmy. Możemy jednak patrzeć do przodu i być z siebie dumni, bo każdy dał z siebie maksimum, jeden walczył za drugiego przez całe spotkanie.
Środkowy obrońca nadmienił również, że zespół starał się wykonywać zadania nakreślone przez trenera.
- Myślę, że od 1 do 88 minuty realizowaliśmy nasz plan baradzo dobrze – dodał stoper ze Stomilu Olsztyn. - Chwila dekoncentracji, błąd w końcówce wystarczyły, żeby Anglicy strzelili nam gola i to grając w osłabieniu.
Spotkanie na własnym stadionie podsumował również grający na co dzień w Podbeskidziu Bielsko-Biała, Miłosz Kozak.
- Przed meczem bardzo cieszyłem się, że mogłem zagrać właśnie tutaj w Bielsku-Białej - powiedział skrzydłowy górali. - Na boisku nie ustępowaliśmy zbytnio Anglikom, którzy stworzyli sobie moim zdaniem raptem dwie sytuacje na zdobycie bramki. Szkoda bardzo wyniku, bo w moim odczuciu to my prowadziliśmy grę w wielu fragmentach meczu. Taka jest piłka, że nie zawsze wygrywa, ten który stwarza sobie więcej okazji. Wprawdzie przed meczem Anglicy byli stawiani w roli faworyta, jednakże to spotkanie zdecydowanie pokazało, że nasza kadra nie wystraszyła się mistrzów świata i Europy. Wiadomą rzeczą jest, że nie gramy w piłkę od wczoraj, lecz od dzieciństwa. Wyszliśmy na murawę bardzo pewni siebie i naładowani. Chcieliśmy wygrać dla tych bardzo licznie przybyłych kibiców.