- Faktycznie to był mój trzeci sezon pracy z tym rocznikiem - mówi Krzysztof Błoński. - Dwa lata temu, jeszcze z trenerami Łukaszem Tomczykiem i Sławkiem Szołtysikiem, którzy tworzyli razem ze mną sztab szkoleniowy, po wygraniu grupowej rywalizacji makroregionalnej w turnieju finałowym zdobyliśmy nieoficjalne mistrzostwo Polski. W tamtej drużynie byli już Baranowicz, Bieroński, Błasik, Gajda, Magdziarz i Rusek, którzy grali także teraz w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Ro temu w Suwałkach z tej grupy zabrakło Ruska, a pojawili się w kadrze Ćwik i Kuczera, którzy zaczęli odgrywać ważną rolę w zespole, który razem ze mną prowadził Robert Siuda. Trzecie miejsce w Pucharze Kazimierz Górskiego było naszym wspólnym sukcesem, a teraz razem przeżywamy wielki niedosyt. Po drugim meczu w grupie takiego scenariusza się nie spodziewaliśmy. Nie sądziliśmy się, że nie wyjdziemy z grupy. Przecież prawo gry o trzecie miejsce dawała nam nawet porażka 0:2 w ostatnim meczu z Łódzkim Związkiem Piłki Nożnej, a przegraliśmy 0:3.
- Czy na gorąco może powiedzieć co było powodem niepowodzenia?
- Pierwsze odczucie jest takie, że dwa pierwsze mecze kosztowały nas bardzo dużo sił. Szybka gra, wymagająca dynamiki, w przegranym 1:3 spotkaniu z Zachodniopomorskim Związkiem Piłki Nożnej, które pewnie kroczył do finału oraz zwycięstwo 3:0 z Małopolskim Związkiem Piłki Nożnej to było "energetyczne zabójstwo". Graliśmy w tym drugim meczu przez długą część drugiej połowy w dziesiątkę, tak samo jak rywale i "wypruliśmy się", bo chcieliśmy wygrać jak najwyżej. Efekt tego wysiłku widać także w wyniku ostatniego meczu Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, który przegrał 2:6 z Zachodniopomorskim Związkiem Piłki Nożnej.
- Analizował pan ten ostatni mecz?
- Dokładnej analizy jeszcze nie robiłem. Wiem tylko, że nasz plan, zakładający zaatakowanie na początku i strzelenie gola, nie powiódł się. Rywale przetrzymali naszą ofensywę, a my mieliśmy sportowego pecha. Na przykład przy golu na 0:2 jestem pewien, że Ćwik na 10 takich strzałów 9 broni bez większych problemów. Tym razem jednak był ten dziesiąty. Nie znaczy to jednak, że obarczam winą naszego bramkarza o porażkę. Wiemy na ile go stać, ile mu ten zespół zawdzięcza, bo tak samo jak drugi bramkarz Wrzosek, umie bronić. Nasi zawodnicy potrafią też strzelać gole, ale tym razem Gajda trafił w poprzeczkę, a Magdziarz nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. To znaczy, że mieliśmy swoje szanse, ale tym razem dostaliśmy od losu "lekcję pokory", bo sport to nie tylko zwycięstwa. To także, a może przede wszystkim umiejętność wyciągania wniosków z porażek. Kto to umie robić może wiele osiągnąć w przyszłości.
- Skoro mowa o przyszłości... Kto z tych zawodników, których miał pan przez te trzy lata w kadrze może zostać piłkarzem przez duże "P"?
- Baranowicz już gra w seniorach, bo jest zawodnikiem II-ligowej drużyny Rozwoju. Inni jak Bieroński czy Magdziarz też mają umiejętności, ale wiele zależeć będzie od tego czy dostaną swoją szansę i jak ciężko będą pracować, żeby tę szanse wykorzystać. Jeżeli w polityce klubów, w których będą ci młodzi zawodnicy będzie stawianie na nich powinni się rozwijać.
- Jak się pożegnaliście?
- Trener koordynator Damian Galeja na obiedzie, niestety dla nas przedwcześnie kończącym turniej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, podziękował zawodnikom i sztabowi szkoleniowemu oraz podsumował naszą grę. Wręczyliśmy każdemu zawodnikowi dyplom za udział w turnieju i rozjechaliśmy się. Podziękowałem każdemu z osobna za współpracę w tym trzyletnim okresie, ale jeszcze raz wszystkim, którzy byli w tej drużynie i tym którzy byli z tą drużyną serdecznie dziękuję.
Zdjęcia z meczów można oglądać: z Zachodniopomorskim ZPN TUTAJ, z Małopolskim ZPN TUTAJ, z Łódzkim ZPN TUTAJ.