- Prowadzenie klubu i wszystkie związane z tym obowiązki, jest czasochłonne i przed wszystkim męczące. Jak znajduje pan na to wszystko czas?
- Zajęcia tego typu, to już jest pasja – mówi Artur Raźniak. - Samemu nie udałoby mi się tego wszystkiego zorganizować i gdyby nie pomoc wszystkich ludzi związanych z klubem na pewno nie dałbym sobie rady. Dzięki temu, że nie wszystko jest na mojej głowie, potrafię znaleźć czas na wszystko.
- Czy pojawił się w pana życiu taki moment, że chciał pan to wszystko rzucić, powiedzieć sobie „dość, ja wysiadam”?
- Osobiście nie miałem takiego momentu, jednak moja żona na pewno miewała takie chwile. Na takim zajęciu najbardziej cierpi życie rodzinne. W czasie gdy inni mają weekend, w piłce zaczyna się praca. Każda sobota i niedziela stoi pod znakiem piłki i nie da się tego zmienić. W rozgrywkach takich jak klasa okręgowa, potrafimy rozegrać rocznie około 150 spotkań, które trzeba przygotować, a to czasochłonne.
- Pana hobby związane jest z futbolem, a czym zajmuje się pan na co dzień?
- Jestem dyrektorem szkoły podstawowej w Rzerzęczycach. Nie potrafiłbym wybrać jednego, a zostawić drugie, ponieważ zarówno moja praca jak i pasja sprawiają mi dużo radości. Mimo wszystko ciężej byłoby mi opuścić klub, ponieważ włożyłem w niego dużo serca i czasu.
- Pańska pasja może pomóc w obowiązkach zawodowych. Uważa pan, że pana wiedza i doświadczenie mogą pomóc odkryć talent u młodych osób, które dopiero zaczynają grać, nawet na zawodach szkolnych?
- Jest to bardzo pomocne. Mam doświadczenie w prowadzeniu klubu i stąd właśnie narodził się pomysł otworzenia klas sportowych w szkole podstawowej, którą prowadzę. Na razie są to tylko plany, jednak mogą one przerodzić się w coś fantastycznego. Mamy możliwość połączenia sił z tak wielkim klubem jak Raków Częstochowa i jeśli udałoby nam się stworzyć klasy oparte na trenowaniu młodych graczy, bylibyśmy szkółką afiliowaną Rakowa. Zawsze czuje się dumę, gdy zawodnik, któremu dało się szansę, przechodzi do lepszego klubu, gdzie kontynuuje swoją karierę.
- Uważa pan, że gdyby udało się otworzyć klasy sportowe, cieszyłyby się one dużym zainteresowaniem?
- Oczywiście, myślę nawet, że chłopcy byliby w stanie przyjść do naszej szkoły przede wszystkim ze względu na profil sportowy. Przechodziliby oni przez identyczny poziom edukacji co w innych klasach, jednak połączony od razu z tym, co zawodnicy robią na treningach w klubie. To zaoszczędziłoby wiele czasu i bardzo pomogłoby w rozwoju talentów. Akademia Rakowa pomogłaby nam podnieść rangę tych klas i myślę, że to tylko zwiększyłoby zainteresowanie takich klas. Młodym ludziom ciężko jest oderwać się od tego co znają i zacząć się szkolić w Częstochowie, więc nasza szkoła byłaby przystankiem między szkołą, a grą w klubie.
Rozmawiał Łukasz Olszewski