Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Festiwal strzelecki w Kłomnicach

19/08/2017 23:10

W sobotę na Stadionie Aurelów w Kłomnicach spotkały się dwie ekipy, które w pierwszej kolejce zaznały goryczy porażki – GLKS Kłomnice i LZS Mrzygłód. Planem obydwu drużyn było zwycięstwo i nie był to bynajmniej plan na wyrost. Kibice przybyli na trybuny mogli spodziewać się ciekawego widowiska, nie mogli jednak przypuszczać, że czeka ich prawdziwy rollercoaster i festiwal bramek, których zobaczyli aż 10! Po 5 dla każdego z zespołów.


Długo na pierwszą bramkę nie trzeba było czekać. Wypych dostał świetny prezent jakim była nieporadna próba podania do bramkarza. Uderzył mocno w środek bramki, a futbolówka odbiła się po drodze o poprzeczkę, jednak koniec końców ekipa Jana Spychalskiego cieszyła się z prowadzenia.

Przez dwa kwadranse gospodarze kontrolowali grę. Później zaczęła się jednak wkradać nerwowość co szybko wykorzystali goście. Machuba urwał się obrońcom, znalazł się sam na sam z bramkarzem i posłał mocne, plasowane uderzenie na długi słupek. W tej sytuacji Sił był bez szans i tym razem to goście cieszyli się z trafienia.
Strata bramki wybiła gospodarzy z rytmu co okazało się idealnym prezentem dla zawodników z Myszkowa. Tuż przed przerwą Prusko dostał świetne podanie od Machuby i niemal skopiował jego akcję oraz uderzenie. Tak jak w poprzednim przypadku, tak i teraz bramkarz gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki, a goście cieszyli się z prowadzenia.

Słowa, które trener Spychalski powiedział swoim zawodnikom w szatni musiały zadziałać na nich jak płachta na byka, ponieważ od samego początku drugiej części meczu widoczna była ich dominacja, co przeniosło się na tablicę wyników. Misiewicz popędził skrzydłem, wrzucił piłkę do Perlińskiego, a ten szczupakiem pokonał bramkarza LZS-u. Zawodnicy trenera Marcina Krawczyka nie zdążyli jeszcze ustawić się dobrze na swoich pozycjach, a już musieli znów zaczynać od środka. Minutę po swoim pierwszym golu do akcji znów wkroczył Perliński, który uznał, że musi spróbować swojego szczęścia. Po kilku podaniach ze środka boiska uderzył na bramkę Gajewskiego i wyprowadził tym swoją drużynę na prowadzenie.

O dużym pechu mogli mówić goście przy stracie czwartej bramki. Misiewicz znów szarżował na skrzydle, szukając wrzutką Wypycha – ten co prawda strącił piłkę, ale w zdobyciu bramki pomogło mu szczęście. Bramkarz z Myszkowa upadając nie dał rady zablokować strzału, a na domiar złego wpadł w niego obrońca, uniemożliwiając jakąkolwiek interwencję. Piłkarze z Kłomnic prowadzili już zatem dwoma bramkami i to po godzinie gry. Kilkanaście sekund później Wypych znów był w centrum wydarzeń. Po świetnym podaniu, przyjęciem zgubił obrońcę. Dopełnił formalności posyłając futbolówkę do bramki i podwyższając prowadzenie gospodarzy na 5:2. W tej chwili wydawało się, że mecz jest już zamknięty, jednak nic bardziej mylnego.

O tym, że gra się do końca pierwszy zakomunikował kapitan gości – Malczewski. Wykorzystał niepewność obrony, przejął piłkę, ruszył na bramkę rywali po czym przelobował Siła. Szczęście w tym meczu nie było po jednej stronie. W tej sytuacji może o nim mówić Machuba. Szarżował on w polu karnym i zdecydował się na strzał. Futbolówka odbiła się od golkipera z Kłomnic, znów od Machuby i ostatecznie wylądowała w siatce.

Gdy zegar odliczał już ostatnie sekundy meczu, podopieczni trenera Krawczyka atakowali ostatkiem sił, ale mimo to byli skuteczni. Wykorzystali przewagę jednego zawodnika, bo goście od 85 minuty musieli grać w dziesiątkę, po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce dla Szymczyka. Po próbie dośrodkowania Malczewskiego, piłkę ręką w polu karnym zagrał Ogończyk, co nie umknęło uwadze sędziego i Dariusz Pęczek wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Malawski, którego uderzenia zupełnie nie wyczuł Sił, idąc w swój lewy róg, podczas gdy piłka zmierzała w jego prawą stronę. Heroiczna walka do końca niesamowicie się opłaciła. Przed tym spotkaniem na pewno remis nie zadowoliłby gości, jednak wrócić do gry i zdobyć punkt gdy 20 minut przed końcem meczu przegrywa się trzema bramkami, to niesamowity wyczyn.

Trenerzy obu ekip na pewno mają nad czym rozmyślać i nad czym pracować ze swoimi drużynami. Z założenia skutecznej ofensywy i żelaznej defensywy, tylko ta pierwsza zdaje się działać tak jak należy. Z drugiej strony nie mogą narzekać kibice. Nie często zdarza się oglądać tyle bramek, a gdy dodamy do tego zwroty akcji, wychodzi wszystko co najlepsze w piłce nożnej.

GLKS Gmina Kłomnice – LZS Mrzygłód 5:5 (1:2)
1:0 – Wypych, 6 min
1:1 – Machuba, 31 min
1:2 – Prusko, 42 min
2:2 – Perliński, 52 min (głową)
3:2 – Perliński, 53 min
4:2 – Wypych, 60 min
5:2 – Wypych, 62 min
5:3 – Malczewski, 70 min
5:4 – Machuba, 83 min
5:5 – Malczewski, 90 min (karny)
Sędziował Dariusz Pęczek (Częstochowa). Widzów ok. 50.
GLKS: Sił – Kowalczyk (85. Pruban), Motyl, Ogończyk, Burzyński – Misiewicz (82. Fidler), Milczarek, Kiebdaj, Perliński – Wypych, Szymczyk. Trener Jan SPYCHALSKI.
LZS: Gajewski – Gębka, Lamch, Męcik, Smykla – Machuba, Nietresta (55. Krawczyk), Kołacz (65. Cichor), Pawłowski (65. Kurzak) – Malczewski, Prusko. Trener Marcin KRAWCZYK.
Żółte kartki: Szymczyk, Kowalczyk – Prusko, Smykla, Ogończyk, czerwona kartka Szymczyk (85, druga żółta).

Łukasz Olszewski