Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Bartłomiej Cymerys zafundował sobie zwycięstwo na urodziny

21/08/2017 21:26

Bartłomiej Cymerys obchodzi dzisiaj 24 urodziny. Najlepszy prezent... sprawił sobie sam i to już w sobotę o czym świadczą słowa prezesa Gwarka Tarnowskie Góry Marka Porady.


- Drużyna Piasta zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, ale trafiła na znakomity dzień naszego bramkarza Andrzeja Wiśniewskiego – podsumował pierwszy zwycięski mecz Gwarka w III lidze prezes. - To nasza połowa sukcesu, albo jak kto woli pierwszy ojciec zwycięstwa. Drugim ojcem był Bartek Cymerys. To po jego strzale głową piłka wylądowała w siatce rywali, a w dodatku to on w jednej z sytuacji pod naszą bramką, gdy już Andrzej Wiśniewski był bezradny, wybił piłkę z linii bramkowej. To tacy nasi „dwaj ojcowie” pierwszych w historii klubu trzecioligowych trzech punktów!

- Która sytuacja pana zdaniem była ważniejsza dla losów meczu: bramka, która padła po pana główce, czy wybicie piłki z linii bramkowej?

- Bramka ustawiła nam mecz, bo od 16 minuty prowadziliśmy 1:0 i przeciwnicy musieli się z każdą minutą coraz bardziej odkrywać. Atakowali groźnie i dobrze, że w 31 minucie udało mi się wybić piłką z linii bramkowej, bo gdyby Piast strzelił wyrównującego gola to mogło być niebezpiecznie. A tak to nam w ostatnich sekundach pierwszej połowy udało się wykorzystać to rozluźnienie w szykach obronnych przeciwników i zadaliśmy decydujący cios.

- Czy można powiedzieć, że jesteście specjalistami od stałych fragmentów gry?

- Jeżeli popatrzymy na nasze bramki to coś w tym stwierdzeniu jest. Cztery gole i wszystkie po stałych fragmentach gry. Ale grać też potrafimy i gole z akcji też będą padać.

- Jak się pan czuje w Tarnowskich Górach?

- Trafiłem do Gwarka w 2012 roku więc mogę powiedzieć, że już jestem „starym” mieszkańcem Tarnowskich Gór. Jestem wychowankiem Zorzy Trzeboś, a z niej trafiłem do Stali Rzeszów, z której w 2010 roku byłe nawet powoływany przez Władysława Żmudę na konsultacje reprezentacji Polski do lat 17. W Gwarku pracuję jako trener młodzieży i prowadzę drużynę juniorów starszych, grających w II lidze wojewódzkiej A1. Dlatego uważnie przyglądam się jak się rozwijają trenujący już z nami w pierwszej drużynie Jakub Haba z rocznika 2001, Mateusz Korzus i Krzysztof Wojdat z rocznika 2000. Jest także Sebastian Dworaczek z rocznika 2001. Mam nadzieję, że uda mi się ich wprowadzić do seniorskiej piłki, a ich śladem pójdą następni. Najwięcej jednak zależy od nich.

- Mają się od kogo uczyć?

- W naszej trzecioligowej kadrze nie brakuje doświadczonych, ogranych zawodników z przeszłością z ekstraklasy. Jest się od kogo uczyć, a ja też staram się, pokazać się moim podopiecznym z jak najlepszej strony. Najważniejsze jednak, że staramy się stworzyć zespół i mam nadzieję, że po tym pierwszym zwycięstwie, na które trochę musieliśmy poczekać, przyjdą następne.