Przez pierwsze dwa kwadranse z obu stron trwało wzajemne badanie sił. W tym fragmencie spotkania inicjatywa należała do gości, ale nie potrafili oni sforsować dobrze zorganiowanej defensywy ustronian z bramkarzem Pawłem Florkiem na czele. Miejscowi pierwszy sygnał do ataku dali w 30. minucie, gdy David James znalazł się przed bramkarzem Victorii Mateuszem Jaskułą, ale napastnik Kuźni przegrał z nim pojedynek.
4 minuty później miejscowi kibice po raz pierwszy krzyknęli z radości, gdy futbolówka zatrzepotała w bramce częstochowian, ale arbiter tego trafienia nie uznał, dopatrując się zagrania ręką zawodnika drużyny spod Równicy. Natomiast w 40. minucie radość sympatyków z Ustronia była już uprawniona, gdy na listę strzelców wpisał się Mykola Bui. Kapitan gospodarzy uderzył celnie z rzutu wolnego, a lot zmierzającej w światlo bramki piłki zmienił jeszcze Eryk Krupa, czym zmylił swojego bramkarza i jeszcze bardziej utrudnił mu zadanie.
Na przerwę ustronianie zeszli ze skromną zaliczką, ale tuż po zmianie stron podwyższyli wynik na 2:0. Po rozpoczęciu gry ze środka boiska Kuźnia przeprowadziła kombinacyjną akcję, którą celnym strzałem sfinalizował Piotr Grober. Pięć minut później mogło być już po zawodach, ale dwukrotnie w świetnej sytuacji pomylił się Samuel Addo. W 58. minucie golkipera Victorii z dystansu sprawdził Mykola Bui, na co goście próbowali odpowiedzieć parę chwil później, gdy strzał zza pola karnego Oskara Krawczyka przeleciał obok bramki i wyciągniętego jak struna golkipera Kuźni.
W miarę upływu czasu mecz się coraz bardziej otwierał, przez co sytuacji bramkowych nie brakowało. W 72. minucie Mykola Bui znów celnie strzelał, ale Mateusz Jaskóła znów był na posterunku. Chwilę później po kornerze z bliska uderzał Michał Rycka, ale futbolówka poleciała wysoko nad poprzeczkę. Po drugiej stronie boiska sprytną główką szczęścia szukał w 75. minucie Jakub Basiński, ale Paweł Florek obronił ten strzał. Kolejna szansa na zamknięcie spotkania nadarzyła się w 79. minucie, gdy ustronianie wyprowadzili groźną kontrę. Niestety dla miejscowych, Samuel Addo przegrał pojedynek z bramkarzem.
Końcówka spotkania też obfitowała w okazje na zmianę wyniku dla gospodarzy. Najpierw niecelnie z półwoleja uderzał Mykola Bui, do celu nie dotarła także piłka uderzona przez Kamila Szlufarskiego. Najlepszą jednak okazję na gola zmarnował w doliczonym czasie gry Michał Pietraczyk, który znajdując się w doskonałej pozycji nie umiał pokonać golkipera Victorii. Ostatecznie rezultat 2:0 utrzymał się do końca zawodów i zasłużone 3 punkty powędrowały na konto Kuźni.
- Weszliśmy w ten mecz dość nerwowo. Myślę, że przez dwa kwadranse obie drużyny się badały i tak naprawdę na boisku niewiele się działo. Natomiast od trzydziestej minuty, gdy już zobaczyliśmy jak przeciwnik buduje akcje i jak wygląda w obronie, staraliśmy się narzucić częstochowianom nasz styl gry i to się nam udało. Pomógł nam szybko zdobyty gol po przerwie. Później, podobnie jak w poprzednich spotkaniach, mieliśmy pełno sytuacji podbramkowych, więc gdyby ten mecz skończył się wygraną różnicą pięciu goli, to byłby najniższy wymiar kary dla rywala. Trzeba pochwalić bramkarza Victorii, mógłbym też zganić swoich napastników za nieskuteczność, najważniejsze jednak, że do tych okazji strzeleckich dochodzimy. Cieszy również dobra gra w defensywie. Dużo nad obroną pracowaliśmy w okresie zimowym i fajnie, że dobrze bronimy całą drużyną - podsumował wygrany mecz Karol Sieński, trener Kuźni. - Wygraną dedykujemy prezesowi Markowi Matuszkowi, który jest z kadrą U18 na zgrupowaniu, a przede wszystkim solenizantowi Kubie Cembali, który niedawno do nas dołączył i zanotował debiut-marzenie. Rozegrał bardzo dobry mecz, do tego zakończony zwycięstwem - dodał opiekun ekipy spod Równicy.
- Mecz ustawiła przypadkowa bramka w pierwszej połowie. Musieliśmy gonić wynik i się otworzyć, co stwarzało rywalowi okazje do ataków. Wykorzystali jedną z nich tuż po przerwie, po naszej chwili nieuwagi, przez co później już trudno nam było wrócić do tego spotkania. Zagraliśmy jednak w mocno okrojonym składzie. W przerwie zimowej doszło w klubie do cięć kadrowych, kilku zawodników musiało się z nami rozstać, więc na boisku pojawiła się głównie młodzież, która dopiero łapie pierwsze, czwartoligowe szlify. Wszystko więc przed nimi, choć uważam, że dali sobie radę, niemniej jeszcze daleka droga do tego, by pewien poziom osiągnęli. Jestem z drużyny zadowolony, choć oczywiście nie jestem zadowolony z wyniku - powiedział z kolei Adrian Pasieka, trener Victorii. - Mimo porażki jest parę pozytywów. Fajnie pokazał się w bramce debiutant Mateusz Jaskóła, który kilka razy dobrze bronił w trudnych sytuacjach. Polityka w klubie jest taka, że mamy w tej rundzie trochę mniej jakości w drużynie, ale też jest czas dla młodych zawodników, by się pokazali i zobaczymy gdzie nas to wszystko zaprowadzi - dodał szkoleniowiec częstochowian.
Wyniki i tabela I Ligi Śląskiej Inetrhall TUTAJ
Źródło: Łukasz Bielski / beskidzkapilka.pl