Śląski ZPN

Klub Seniora w dobrej formie

4/04/2018 22:06

Na spotkaniu zasłużonych działaczy, którzy po latach poświęceń dla śląskiej piłki nożnej, ciągle są aktywni i mają nadal młodzieńczy entuzjazm, w siedzibie Śląskiego Związku Piłki Nożnej, nie mogło zabraknąć życzeń z okazji jubileuszy.


- Z 36-osobowego grona działaczy, którzy należą do Klubu Seniora, na spotkaniu pojawiło się nas 20 – mówi przewodniczący Alojzy Musioł. - Nie mogliśmy oczywiście zapomnieć o jubilatach Ryszardzie Zaorskim, który od początku założenia, wtedy Koła, a dzisiaj Klubu Seniora jest z nami. To nasz nestor, z którym jeszcze tylko Robert Grzybek może się pochwalić dziewiątym „krzyżykiem”. Blisko tego kręgu jest też pan Stachura, mający 88 lat. Świętowaliśmy także urodziny Władysława Wtorka, który skończył 85 lat i moje urodziny, bo przypomniano mi, że skończyłem 80 lat. Z prezesem Henrykiem Kulą, który zaprosił nas na zaplanowany 1 maja II Piknik Oldboja do Siewierza. Dyskutowaliśmy też reformie rozgrywek Śląskiego Związku Piłki Nożnej od IV ligi w dół oraz o szkoleniu młodzieży i turniejach dla dzieci. My też chcemy odmłodzić nasze szeregi i mogę się pochwalić, że akces wstąpienia do Klubu Seniora zgłosił Janusz Machnik były zawodnik Naprzodu Rydułtowy, w którym po zakończeniu kariery działał i pracował jako trener, a także wiele lat temu związał się jako działacz z Podokręgiem Rybnik. Ma 58 lat i w naszym gronie może uchodzić za „juniora”. Złożył ankietę i na następnym spotkaniu, po przedstawieniu jego sylwetki przez kogoś kto już jest w Klubie Seniora oraz rekomendacji nastąpi akceptacja. Taki jest regulamin i zgodnie z nim przeprowadzona zostanie cała ceremonia. Rozmawialiśmy też o naszej współpracy z Kołem Seniora, którego przewodniczącym jest Mirosław Ossowski. Spotkamy się niebawem w Katowicach i porozmawiamy o dalszych planach.

Można więc z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Klub Seniora to nie tylko historia, ale... od niej nie da się uciec w rozmowach z byłymi piłkarzami czy trenerami i działaczami.

- Jako trampkarz pierwsze piłkarskie kroki stawiałem w KS Baildon – wspomina Henryk Fornalak, którego syn Dariusz rozegrał 316 spotkań w ekstraklasie, zdobywając z Ruchem Chorzów mistrzostwo oraz Puchar Polski. - Trafiłem tu na znanego wychowawcę młodzieży, która następnie przez ręce Dziwisza, przeszła do ligowych zespołów. Z mojego rocznika, czyli z 1939, jest na przykład nieżyjący już Czesław Kulik czy mieszkający w Sydney, ale utrzymujący ze mną kontakt Stanisław Minolt. Byli też z nami późniejsi ekstraklasowi hokeiści: Czogała, Czaja czy Tomecki, a mnie bardziej pociągnął tenis stołowy i zostałem mistrzem Śląska juniorów. Przez jakiś czas uprawiałem piłkę nożną i tenis stołowy równolegle, ale gdy piłkarskie kontuzje zaczęły mnie nękać i gdy skończyłem wiek juniora zacząłem się z piłki wycofywać i skoncentrowałem się na grze w tenisa stołowego. Zostałem wicemistrzem Polski juniorów i po rozwiązaniu sekcji w Baildonie przeszedłem do Startu Katowice. W tenisa stołowego grał także były znany piłkarz Paweł Krężel, który później jako trener piłkarski prowadził mojego syna Darka w Stadionie Śląskim.

- Synowi odradził pan tenis stołowy?

- Nie. Mam nawet pamiątkę z czasów gdy Darek miał 14 lat, a ja byłem już wtedy grającym trenerem, bo w 1980 roku pojechaliśmy razem do Kołobrzegu i w Podczelu Darek zajął drugie miejsce, a ja... pierwsze. W Święta Wielkanocne przypomniałem mu tamten występ, bo „odkurzyłem” dyplomy. Piłka była jednak u niego na pierwszym miejscu, przynajmniej tak zdecydował Darek, który ze Stadionu Śląskiego za trenerem Janem Rudnowem poszedł do Ruchu i po roku był już mistrzem Polski juniorów. Strzelił decydującą o mistrzostwie bramkę w wyjazdowym meczu z Polonią Bydgoszcz i został dokooptowany do kadry pierwszego zespołu za Alojzego Łyski.

- Jako trener też godził pan piłkę nożną i tenis stołowy?

- Tak. W 1990 roku poszedłem na emeryturę, a jako trener tenisa stołowego prowadziłem KS Baildon aż do rozwiązania czyli do 2000 roku. W Baildonie, startując od klasy A, doszedłem aż do najwyższą ligi, jako zawodnik, a później jako grający trener. Natomiast do Okręgowego Związku Piłki Nożnej trafiłem w 1980 roku za namową trenera Jerzego Nikla, który namówił mnie, żeby wstąpił do sekcji młodzieżowej, której trenerem koordynatorem był Rafał Jaćwiąg. Takie wtedy obowiązywały nazwy, a dzisiaj odpowiednikami są Śląski Związek Piłki Nożnej i Wydział Szkolenia. Siedziba była przy ul. Matejki, za kinem Zorza. Zostałem sekretarzem sekcji młodzieżowej OZPN i jako grający trener tenisa stołowego oraz pracownik KWK Gottwald działałem na kilku frontach. Zaczynałem u prezesa Romana Stachonia, po którym byli Lenert, Jaskóła, Szeląg. Pamiętam też rok 1984, bo wtedy siedziba przeniesiono na Francuską. Gdy Ruch Chorzów z Darkiem w składzie zdobywał ostatnie mistrzostwo Polski juniorów to z Rafałem Jaćwiągiem na mecz z Polonią Bydgoszcz wyjeżdżaliśmy właśnie z Francuskiej. W OZPN działałem do 1993 roku, będąc i sekretarzem sekcji młodzieżowej i kierownikiem grup młodzieżowych z takimi trenerami jak Jan Rudnow, Jan Benigier, Henryk Łoza i Jan Gosławski, który już nie żyje oraz Krzysztof Pasieka. Z nim drużyna, w której grał Adam Kucz zdobyła złoty medal na spartakiadzie. To była mocna grupa szkoleniowa o czym świadczą wyniki, bo sięgaliśmy po Puchary: Mytnika, Michałowicza i Kuchara, na Stadionie Śląskim. Z tej ekipy namówiłem Piotra Mosóra, żeby przeszedł do Ruchu Chorzów.

- Można pana nadal spotkać na stadionie w Chorzowie?

- Już nie. Zdrowie nie pozwala, bo jestem już po ośmiu poważnych operacjach, a po drugie nie wytrzymałbym tej gry na bębnach. To mi przeszkadza i denerwuje mnie. Dlatego zostaję w domu, bo muszę na siebie uważać, ale na spotkania Klubu Seniora przyjeżdżam z największą radością. Raz tylko mnie zabrakło, bo miałem operację nerki. Jeżeli zdrowie pozwoli to z przyjemnością wybiorę się na Piknik Oldboja do Siewierza, ale czeka mnie wymiana rozrusznika serca w Ochojcu. Jeżeli zadzwoni telefon będę się musiał udać na operację. Dlatego cieszę się każdym dniem, każdym spotkaniem ze znajomymi i mam nadzieję, że doczekam się kolejnego pokolenia, które będzie się realizować w sporcie. Darek, który był jedynakiem, ma dwójkę dzieci, ale wnuk z powodów zdrowotnych nie poszedł śladem dziadka i taty, natomiast wnuczka wyszła już za mąż i dostała mieszkanie między Bytomiem i Świerklańcem więc może się doczekam prawnuka sportowca...  

Zdjęcia ze spotkania można oglądać TUTAJ.