- Postawienie pieczęci na awansie nie było wcale łatwe?
- Nie było, bo zaczęliśmy bardzo nerwowo - mówi Adrian Napierała. - Wiedzieliśmy, że przeciwnik wysoko zawiesi nam poprzeczkę, bo to nie jest przypadek, że zespół z Rybnika do samego finiszu też walczył o awans. Na początku meczu było więc naprawdę trudno, ale po wprowadzeniu korekt w ustawieniu oraz po tym jak chłopcy się uspokoili było już bardzo dobrze, a w drugiej połowie można powiedzieć, że mieliśmy pełną kontrolę.
- Kto zasłużył na słowa pochwały?
- W tym najważniejszym momencie pierwszej połowy, czyli po stracie gola, najlepiej zareagowali Kantyka i Szwedzik. Ich dziełem są dwie bramki, które zadecydowały o tym, że odmieniliśmy losy meczu. Zimna krew w zakończeniu akcji przez Szwedzika były dowodem na to jaka jest różnica między juniorami, a zawodnikiem trenującym z pierwszym zespołem. Szczególnie zachowanie przy drugiej bramce, kiedy poszedł odważnie za piłką, wygrał pojedynek z obrońcą i podcinką pokonał bramkarza, miało ogromne znaczenie dla losów spotkania. Dlatego tych dwóch zawodników można wyróżnić za końcówkę pierwszej połowy, a w drugiej połowie cały zespół stanął na wysokości zadania.
- Z jakim nastawieniem wracacie do Międzykręgowej Ligi Juniorów?
- Tam się gra tylko o jedno, czyli o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Wiosną tego roku graliśmy w niej z: Gwarkiem Zabrze, Miedzią Legnica, Chrobrym Głogów, Odrą Opole, Stilonem Gorzów, Falubazem Zielona Góra i MKS Kluczbork. Zdobywaliśmy doświadczenie i mieliśmy otwarte okno na Polskę. Nie musieliśmy - mówiąc kolokwialnie - kisić się we własnym sosie. To samo zadanie czeka nas wiosną przyszłego roku, a skoro już się w tym gronie znaleźliśmy to będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce.
Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.