Śląski ZPN

Burmistrz Sośnicowic Leszek Kołodziej przez 24 lata był sekretarzem w klubie z Rachowic

2/12/2019 09:09

Leszek Kołodziej Burmistrzem Sośnicowic został zdobywając ponad 76 procent głosów, którymi wyborcy z sośnicowickiej gminy miejsko-wiejskiej poparli znanego w regionie wieloletniego działacza samorządowego, aktywnego społecznika ze sportowym zacięciem. Nic więc dziwnego, że na Gali Podokręgu Zabrze, wieloletni sekretarz KS 94 Rachowice, czuł się jak w rodzinie.


- Moja sportowa droga zaczęła się w Rzemieślniku Bojszów - wspomina Leszek Kołodziej. - Piłkarzem byłem słabym i grałem tylko do wieku juniora, bo gdy po wybudowaniu przez rodziców domu w Sośnicowicach przeprowadziliśmy się do tej miejscowości to okazało się, że w niej nie ma drużyny. Piłkarskie buty odłożyłem więc na półkę, ale zaszczepiona w dzieciństwie piłkarska pasja odezwała się po latach w Rachowicach. Tam się przeprowadziłem po ślubie w 1981 roku, ale nie grałem w tamtejszej drużynie. Udzielałem się za to społecznie i w 1990 roku zostałem radnym Gminy Sośnicowice. Dlatego w 1994 roku przyszli do mnie chłopcy, którzy po rozwiązaniu klubu i okresie "bezpiłkarskim" w Rachowicach chcieli założyć drużynę. Zapytali: "Panie Leszku, pomógłby nam pan?" Nie tylko pomogłem. Zaangażowałem się i powstał Klub Sportowy 94 Rachowice. Zostałem jego sekretarzem i przez 24 lata, czyli do czasu wyboru na burmistrza, odpowiedzialny byłem "za papiery". Ogarniając wszystkie dokumenty cieszyłem się też z boiskowych sukcesów. Wystartowaliśmy od klasy B, a po zdobyciu mistrzostwa klasy A w 2011 roku weszliśmy do klasy okręgowej. Pracowaliśmy na boisku. Modernizowaliśmy płytę. Kupowaliśmy sprzęt, którego było coraz więcej. Mieliśmy bardzo dobrych gospodarzy. Gmina nas wspierała, bo widać było, że choć jest to bardzo mała miejscowość, która ma zaledwie 670 mieszkańców, to ma naprawdę wielu prawdziwych, świetnych pasjonatów-społeczników. Jako burmistrz nadal im pomagam, ale tak samo staram się wspierać wszystkie kluby na terenie naszej gminy.

- Ile ma pan teraz piłkarskich klubów pod opieką?

- Na terenie gminy Sośnicowice mamy w tej chwili sześć klubów sportowych od klasy C po okręgówkę. Naszą bolączką była praca z młodzieżą, ale cieszy mnie, że coraz więcej dzieci ma gdzie trenować. W samych Rachowicach, gdzie na czele zarządu klubu stoi Mariusz Sosna, mamy szkolimy obecnie około 80 adeptów piłki. Wszystko dzięki temu, że jest charyzmatyczny trener Adam Piechocki. Był kiedyś piłkarzem Carbo Gliwice i Piasta, gdzie jednak nabawił się kontuzji i zakończył grę na wyczynowym poziomie. Pozostał jednak przy piłce i poświęcił się pracy trenera, a ja mam satysfakcję, że kilkanaście lat temu udało mi się namówić go do "zakotwiczenia" w Rachowicach. Powierzona mu drużyna seniorów najpierw uratowała się od spadku z klasy A i systematycznie robiąc postępy awansowała do okręgówki, w której nieprzerwanie gra już ósmy sezon. Co prawda zimę spędzi na ostatnim miejscu, ale tak w piłce i życiu bywa. Różnice są jednak małe i wiosną zespół będzie walczył o utrzymanie.

- Jak gmina Sośnicowice wspiera swoje kluby?

- Nasza gmina, od lat dba o sport. Moi poprzednicy także dużą wagę przykładali do tego tematu, a mój poprzednik ufundował stypendium sportowe. Mamy na przykład mistrzynię Polski i mistrzynię Europy w trójboju siłowym, mamy medalistów w gimnastyce, w sportach motorowych, pary taneczne. Klubom piłkarskim dajemy natomiast dotacje na utrzymanie i wspomagamy każdy zespół w zależności od poziomu, na którym gra oraz osiąganych wyników. Oczywiście, bardzo dużą rolę odgrywają w utrzymaniu klubów rodzice, bo te środki, które przyznajemy nie zaspokoją wszystkich potrzeb. Ale przyjęliśmy też zasadę, że kluby współpracują. Jak się komuś kiedyś tam zepsuła kosiarka to pożyczał od sąsiada i taka rundka pozwoliła wszystkim wykosić boiska, a jak się zepsuł sprzęt to kupowaliśmy go dla następnego i znowu wszyscy korzystali. Działacze przychodzili nawet do Urzędu z propozycją, że dołożą, bo mają pieniądze od sponsorów, albo swoje i prosili żeby kupić lepszy sprzęt niż ten, który planowała kupić Gmina. W ten sposób mieli współudział w sprzęcie i wszyscy byli zadowoleni. Motorami napędowymi klubów są prezesi-społecznicy. W A-klasowym Ruchu Kozłów jest Robert Małaniuk, którego wszyscy w regionie znają jako "Figo" i skupił wokół siebie grupę działaczy. W Starcie Sierakowice jest Andrzej Wiaderny, który bardzo się zaangażował i po awansie z klasy C przez B do A musi się teraz borykać z problemami organizacyjnymi, bo choć są wysoko w tabeli boisko ich nie puszcza na poziom okręgówki. Byłem u nich na spotkaniu i widziałem jak przygotowują płytę. Na rundę wiosenną wynajęli boisko w Brzezince - dzielnicy Gliwic i tam będą grać, bo jesienią chcą wrócić na swoją wyremontowaną murawę. Życzę im jak najlepiej, ale obawiam się, bo różnica w wysokości terenu jest spora i nim ta nawieziona ziemia osiądzie, a posiana na niej trawa zakorzeni się to może zabraknąć czasu. W klasie A gra też Sokół Łany Wielkie, którego prezesem jest Rafael Foit, a w Bargłówce mamy klasę C, ale w Koronie, gdzie na czele zarządu stoi Justyna Rusin, też dobrze pracują z młodzieżą. Dlatego patrząc na zaangażowanie trenerów i działaczy zastanawiam się czasem co jest ważniejsze, czy wynik sportowy, czy też w szkolenie dzieci, które musimy odciągać od używek czy komórek? Czy zwycięstwo drużyny seniorów czy jeden więcej dzieciak na boisku? Młodzież ma dużą ofertę od świata zewnętrznego, a komputer staje się wrogiem ruchu i zdrowego stylu życia. Dlatego uważam, że bardzo ważna jest ta działalność sportowa wśród najmłodszych, a zaangażowanie rodziców, którzy płacą składki staje się większe. Wożą dzieci na zajęcia, traktując trening jak lekcję za którą zapłacili. Dzięki temu klub też ma środki na utrzymanie drużyn i organizację zajęć. A najważniejsze jest zaangażowanie. Dlatego, choć budżet gminny się nam nieco skurczył, bo trzyma nas rozbudowa kanalizacji, którą realizujemy, wierzę, że dzięki samozaparciu społeczników przetrwamy ten trudny dla sportu czas i będziemy mogli wkrótce szerzej pomyśleć o sportowych potrzebach naszych mieszkańców.

- Czego życzy pan klubom ze swojej gminy na progu 2020 roku?

- Dobrego współzawodnictwa, a ze strony gminy wsparcia, które pomoże im w działalności. Przygotowujemy budżet, w którym przewidzieliśmy lekką zwyżkę dla klubów, ale one same też muszą sobie pomóc. Życzę, żeby boisko w Sierakowicach zostało oddane do użytku, a dodatkowe środki, które planujemy przeznaczyć na ten cel wystarczyły do zrealizowania tej inwestycji. Na szczęście kluby mają niezłe warunki, bo szatnie są w miarę nowe, albo przystosowane i zaadaptowane. Oczywiście infrastrukturalnie jest nam daleko do dużych miast, ale na potrzeby lokalne nam wystarcza. Dzięki temu można pracować z młodzieżą, a ja cieszę się, że w ekstraklasie i ligach szczebla centralnego obowiązuje przepis o młodzieżowcach. To nie tylko zmusza czołowe kluby do pracy z młodzieżą, ale także do wyławianie talentów z polskich niższych lig i oby jak najwięcej takich utalentowanych chłopców z naszych niższych klas trafiało do drużyn z ekstraklasy.