Śląski ZPN

Szczecinianie przylecieli do Zawiercia po Halowe Mistrzostwo Polski Oldbojów ale rudzianie byli bliscy sprawienia niespodzianki

2/02/2020 20:13

Mistrzostwa Polski Oldbojów w Halowej Piłce Nożnej na stałe weszły już do sportowego kalendarza.


Od 1991 roku zespoły złożone z zawodników 35+ przyjeżdżają do Zawiercia i rywalizują na parkiecie. Boisko ma wymiary 20-40 metrów, a bramki 2x5 metrów.

Tak samo było w XXX turnieju, którego organizator, skorzystał ze wsparcia patronów: Polskiego Związku Piłki Nożnej, Śląskiego Związku Piłki Nożnej oraz władz Zawiercia. Tradycyjnie nie zabrakło także sportowych emocji, a finał, w którym zmierzyły się drużyny Pogoni Szczecin i GSM Nasz Dom Ruda Śląska, był godny miana "walki o złoto".

Zanim jednak opiszemy ostatni mecz sobotnio-niedzielnej batalii dodajmy, że rudzianie, debiutujący zawierciańskim turnieju, przez eliminacje przeszli bez porażki. Drużyna Ireneusza Poloczka zaczęła od pokonania 6:5 Widzewa Łódź. Następnie pokonała 4:2 Cracovię i 5:1 Polonię Bytom, a pierwsze miejsce w grupie D zapewniła sobie remisując 5:5 z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

W drugiej rundzie rudzianie też okazali się najlepsi choć zaczęli od remisu 0:0 z Westovią Tarnów. Kolejne mecze wygrali: 6:2 z Wartą Zawiercie, 3:2 z Zagłębiem Dąbrowa Górnicza i 2:1 z Włókniarzem Wrocław.

Przedsmak finałowych emocji mieliśmy już w półfinale, w którym rywalem GSM Nasz Dom był Hutnik Kraków. Choć po golach Sebastiana Gielzy i Piotra Lokwenca drużyna z Rudy Śląskiej dwa razy wychodziła na prowadzenie to rywale wyrównywali. Dlatego Mirosław Miozga poczekał do ostatniej sekundy z zadaniem trzeciego ciosu i przeciwnicy już nie mogli nic zrobić, tylko musieli się pogodzić z porażką 2:3.

W finale znowu rudzianie strzelili pierwszego gola, bo w 3 minucie meczu po zagraniu Sebastiana Gielzy Tomasz Kasprzyk przymierzył w okienko. Szczecinie wyrównali po strzale Maksymiliana Rogalskiego z rzutu wolnego w 8 minucie.

Wynik 1:1 utrzymał się 11 minuty i 29 sekundy gry. O tym co działo się przez ostatnie pół minuty gry można opowiadać godzinami. W skrócie odnotujmy, że po składnej akcji rozpoczętej przez Łukasza Szczygła Tomasz Kasprzyk sfinalizował dogranie Sylwestra Krygera i GSM Nasz Dom znowu prowadził. Pogoń natychmiast ruszyła do szturmu i w 11 minucie i 41 sekundzie wyrównała, po goli Olgierda Moskalewicza, który zamknął zespołową akcję na długim słupku. A 10 sekund później po rozegraniu rzutu rożnego strzał bramkarza Pogoni Marcina Markiewicza zapewnił szczecinianom tytuł.

Co prawda w ostatnich 9 sekundach rudzianie, grający z przewagą jednego zawodnika, po czerwonej kartce dla Bartosza Ławy, wypracowali sytuację strzelecką. Jednak po zagraniu Sylwestra Krygera, sekundę przed końcem meczu, będący metr przed bramką Daniel Tukaj nie trafił w piłkę i drużyna ze Szczecina mogła świętować obronę mistrzowskiego tytułu.

- W sobotę wylecieliśmy ze Szczecina samolotem  i z Krakowa dojechaliśmy do Zawiercia, gdzie zameldowaliśmy się około drugiej w nocy - powiedział Olgierd Moskalewicz, mający w swojej piłkarskiej kolekcji  dwa tytuły mistrza Polski, jeden Puchar Polski oraz występ w reprezentacji. - Od razu położyliśmy się spać, żeby odpocząć i w niedzielnych meczach grupowych zdobyliśmy komplet punktów, pokonując: 1:0 GKS Jastrzębie, 3:2 Hutnika Kraków, 5:2 Cracovię i 4:2 Gwarka Zabrze. W półfinale też "bezboleśnie" wygraliśmy 5:2 z Włókniarzem Wrocław. Nie spodziewaliśmy się, że finał będzie tak dramatyczny. Pierwszy raz musieliśmy odrabiać straty, a w dodatku 20 sekund przed końcem meczu przegrywaliśmy jeszcze 1:2. Przeciwnicy trzymali piłkę i ciężko było ją odebrać. Byliśmy zaskoczeni grą rywali i emocje były niesamowite. Wyszliśmy z tego obronną ręką i bardzo się cieszymy z obrony mistrzowskiego tytułu w jubileuszowym trzydziestym turnieju Halowych Mistrzostw Polski Oldbojów. Jesteśmy stowarzyszeniem Pogoni Szczecin All Stars i gramy w turniejach okolicznościowych, czy meczach na jubileusze innych klubów. Dużo chłopaków jeszcze gra w niższych ligach więc nie trenujemy systematycznie, ale na hasło "gramy" przyjeżdżają. Kadra jest szeroka więc jest w kim wybierać, a ci wybrani mobilizują się i gramy oraz wygrywamy.

Choć Olgierd Moskalewicz był najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem turnieju w Zawierciu to miano najlepszego MVP zawodów przyznano Sebastianowi Gielzie z drużyny wicemistrzów.

- Jestem tak zdenerwowany i zły po tym finale, że nawet ten tytuł i nagroda nie są w stanie osłodzić goryczy porażki - stwierdził Sebastian Gielza, znany z goli strzelanych na boiskach II ligi dla GKS Katowice, Ruchu Radzionków i Rozwoju Katowice. - Oddałbym ten tytuł i nagrodę indywidualną za zwycięstwo drużyny. Uważam, że zasłużyliśmy na mistrzostwo. Cieszę się jednak, że wziąłem udział w tym turnieju. Byłem na nim pierwszy raz, ale bardzo mi się tu podobało i myślę, że następnym razem, czyli za rok - jeżeli zdrowie dopisze - znowu tu przyjedziemy i zdobędziemy mistrzostwo. Na co dzień gramy w futsalowej Lidze Oldbojów w Rudzie Śląskiej i w Halowym Pucharze Polski, czyli na mniejsze bramki. W Zawierciu pierwszy raz graliśmy na większe bramki i mało brakowało, żebyśmy zostali czarnym koniem turnieju. Nie udało się, choć specjalnie wziąłem sobie z tego powodu urlop i naprawdę jestem bardzo zły.

Niezadowolony z drugiego miejsca był też kapitan rudzian Łukasz Szczygieł.

- Gram już w tym zespole 20 lat, ale pierwszy raz wystartowaliśmy w Halowych Mistrzostwach Polski Odbojów i byliśmy blisko tytułu - mówi Łukasz Szczygieł. - Chcieliśmy wygrać i srebrne medale nie dają pełnej satysfakcji. Choć przed turniejem, gdyby nam ktoś powiedział, że zagramy w finale, pewnie byśmy się cieszyli. Mamy więc rok na to, żeby nabrać doświadczenia. Większość meczów mieliśmy na styku i może dlatego w samej końcówce Pogoń okazała się lepsza. Graliśmy w sumie w wąskim składzie, bo Adam Kryger i Artur Opeldus nie mogli nas tym razem wesprzeć, a mała liczba zawodników sprawia to, że sił szybciej ubywa. Ale sama radość zmierzenia się z takimi zawodnikami jak Olgierd Moskalewicz, Maksymilian Rogalski czy Bartosz Ława też jest ważna. To są przecież uznani ligowcy. A my mieliśmy w składzie futsalowych ekstraklasowców, a nawet reprezentantów Polski takich jak Mirek Miozga czy Tomek Kasprzyk, ale to jeszcze okazało się za mało. No i sam fakt, że Pogoń przyleciała na finał samolotem, a my musieliśmy przyjechać samochodami (śmiech)... Najważniejsze jednak było to, że sportowa zabawa była bardzo dobra i za rok na pewno tu znowu przyjedziemy, żeby poprawić swoje miejsce.

Pogoń Szczecin - GSM Nasz Dom Ruda Śląska 3:2
0:1 - Kasprzyk (2:30), 1:1 - Rogalski (7:40-wolny), 1:2 - Kasprzyk (11:29), 2:2 - Moskalewicz (11:41), 3:2 - Markiewicz (11:51).
Sędziowali Czernachowski i Wiercioch.
POGOŃ: Markiewicz; Wydmuszek, Kondraciuk, Kozieł, Sikorski - Moskalewicz, Liszczak, Andruszko, Podobas, Rogalski, Matlak, Giergiel. Trener Bartosz Ława.
GSM NASZ DOM: Mercik; Szczygieł, Gielza, Kasprzyk, Lokwenc - S. Kryger, Miozga, Tukaj, Hajnc, D. Sobiech. Trener Ireneusz Poloczek.   

Więcej zdjęć z finału można oglądać TUTAJ.