Śląski ZPN

Akademia 2012 krok dalej niż AP Team Gliwice w turnieju o Puchar Prezesa PZPN

16/02/2020 18:04

Turniej finałowy rozgrywek o Puchar Prezesa PZPN zgromadził na starcie po 16 mistrzów wojewódzkich związków w kategorii orlik oraz młodzik. Wśród nich mieliśmy swoich przedstawicieli.


W kategorii U11 drużyna AP Team Gliwice zakończyła sobotnie rozgrywki na fazie grupowej. W hali na Bemowie podopieczni Pawła Zajączkowskiego i Jarosława Kaszowskiego przegrali mecze z: AS Stomil Olsztyn, Wartą Poznań i MKS Limanovia, która dotarła do finału i okazała się najlepszą wśród drużyn złożonych z roczników 2009 i młodszych.

- Gra naszego zespołu i jej dorobek, z bilansem bramkowym 1:8 świadczy o tym, że trema zjadła zawodników - podsumował prezes Jarosław Kaszyński. - Cała ta otoczka wielkiego turnieju i okazja zobaczenia słynnych ludzi z piłkarskiego środowiska wywarła presję, która okazała się największym rywalem. W dodatku trafiliśmy na mocną grupę, bo Limanovia wygrała turniej, a Stomil był półfinalistą. Najważniejsze jest jednak to, że nasi adepci piłki nożnej przeżyli kolejną piłkarską przygodę i zdobyli doświadczenie.

Natomiast w niedzielę, w kategorii U12 drużyna Akademia 2012 z Jaworzna w fazie grupowej po porażce 0:2 z AP Reissa Poznań, pokonała 3:0 AP Jagiellonia Białystok i 1:0 MUKS Pelikan Łowicz, co pozwoliło jej awansować do fazy pucharowej.

W ćwierćfinale wśród ekip z rocznika 2008 zespół Nikodema Motyki i Krzysztofa Bednarka trafił na Śląsk Wrocław i porażką 1:5 zakończył udział w turnieju na bemowskim parkiecie, na którym po remisowym finale z wrocławianami, lepiej wykonując rzuty karne, triumfowali 12-latkowie ze stolicy Wielkopolski.

- Przed ćwierćfinałem "głowa zadziałała" - stwierdził Nikodem Motyka. - Dlatego pierwszą połowę przegraliśmy 0:4, a gdy już emocje puściły gra była lepsza i ta część spotkania zakończyła się remisem. Patrząc na skład finału, w którym zmierzyły się zespoły, które nas pokonały, czyli AP Reiss w grupie i Śląsk w ćwierćfinale, możemy powiedzieć, że "spadliśmy z wysokiego konia", ale najważniejsze, że mogliśmy zagrać z tak silnymi przeciwnikami i nasi zawodnicy mieli się okazję przekonać, że przed nimi jeszcze bardzo dużo pracy. Jednak ten występ w Warszawie uważam za bardzo pozytywny. To fajne doświadczenie, a wejście do ósemki świadczy o tym, że nawiązaliśmy walkę z rywalami.