Śląski ZPN

Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Dziesięć razy z rzędu GKS-u Katowice

6/04/2020 07:46
Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Dziesięć razy z rzędu GKS-u Katowice Fot. Prywatne Zbiory Mirosława Widucha

W trzecim rozdziale Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - zatytułowanym "Na europejskim szlaku" - prezentujemy niezapomniane chwile oraz sylwetki bohaterów rozgrywek o europejskie puchary. Dzisiaj czas na przypomnienie dni chwały GKS-u Katowice, który do międzynarodowych rozgrywek przystępował dziesięć razy z rzędu.


Katowicki klub, który międzynarodową przygodę rozpoczął w 1970 roku w Pucharze Miast Targowych, przegrywając w I rundzie 0:1 i 2:3 z FC Barcelona, zanotował niezwykłą passę. W latach 1986–95 dziesięć razy z rzędu grał w europejskich rozgrywkach. Takiej serii nie zanotowały ani Górnik Zabrze, ani Ruch Chorzów.

Ze złotej pucharowej dekady największym wyczynem było wyeliminowanie Girondins Bordeaux w III rundzie Pucharu UEFA jesienią 1994 roku. To bez wątpienia najbardziej prestiżowy międzynarodowy sukces śląskiej drużyny piłkarskiej w ostatnich 30 latach.

Bordeaux było wówczas znakomitą, perspektywiczną drużyną. Warto wspomnieć, że grało w niej trzech zawodników, którzy cztery lata później świętowali mistrzostwo świata: Zinedine Zidane, Christophe Dugarry i Bixente Lizarazu.

Po wylosowaniu GKS-u, który w poprzednich rundach wyeliminował Inter Cardiff i Aris Saloniki, Francuzi byli pewni zwycięstwa. Katowiczanie pierwszy raz spotkali się z tak dopracowaną organizacją, nie tylko na boisku – jeszcze przed przyjazdem goście przysłali do hotelu w Katowicach menu. Instrukcje były bardzo dokładne. Zażądali na przykład, by buraczki były pokrojone w kostkę, a na obiad podano eskalopki cielęce. Do wszystkich posiłków piłkarze Bordeaux pili tylko francuską wodę mineralną Evian. Nie pomogło to jednak Francuzom. Na Bukowej „GieKSa” wygrała po golu, wbitym przez Zdzisława Strojka 3 minuty przed końcem gry. Francuzi byli załamani.

Zidane został wyłączony z gry przez defensywnego pomocnika Mirosława Widucha (na zdjęciu), który wspominał potem, że w tamtych czasach Francuz nie był jeszcze specjalnie znany. – Jego gwiazda rozbłysła dopiero dwa, trzy lata później. Dla mnie też był wtedy anonimowy. Łatwo się przeciwko niemu nie grało, ale akurat musiał mieć chyba słabszy dzień, bo za wiele nie zdziałał na boisku – stwierdził skromnie Mirosław Widuch.

W rewanżu katowiczanie, po rzucie karnym wykorzystanym przez Krzysztofa Walczaka, zremisowali 1:1 i w Katowicach zapanował szał. – Na 10 spotkań nie przegralibyśmy z nimi może czterech. Jednak to były puchary, czyli tylko mecz i rewanż, a w tym dwumeczu okazaliśmy się lepsi – opowiadał po latach trener tamtej drużyny Piotr Piekarczyk.

POSŁUCHAJ - fragmentu relacji z meczu w Bordeaux

Sen katowiczan o międzynarodowej sławie boleśnie przerwał w następnej rundzie Bayer Leverkusen, wygrywając 4:1 w Katowicach i 4:0 na swoim boisku. W kolejnym sezonie europejska przygoda była już bardzo krótka, bo zakończyła się na rundzie wstępnej Pucharu Europy Zdobywców Pucharów porażką w karnych z Araratem Erywań. Natomiast na kolejny europejski występ GKS-u na europejskich boiskach trzeba było czekać do 2003 roku, kiedy to po dwóch remisach 0:0 na wyjeździe i 1:1 u siebie, katowiczanie odpadli w rundzie wstępnej Pucharu UEFA z Cementarnicą Skopje, grzebiąc nadzieję na powrót do wielkiej piłki.