Śląski ZPN

Podbeskidzie wróciło do ekstraklasy

15/07/2020 20:04

W 32 kolejce I-ligowych rozgrywek w 2011 roku Podbeskidzie wyjazdowym zwycięstwem 2:1 z MKS Kluczbork przypieczętowało awans do ekstraklasy. Pierwszy raz zespół z Bielska-Białej świętował wówczas wejście do najwyższej krajowej klasy rozgrywkowej, w której występował do 2016 roku.


Po 9 latach bielszczanie otwierają następny rozdział historii klubu i miasta. Trener Krzysztof Brede zbudował zespół, który w 2020 roku imponował formą. Rundę jesienną górale zakończyli na trzecim miejscu, ale od 30 listopada 2019 roku, kiedy to przegrali w Mielcu ze Stalą 1:2, szli jak burza i po 11 z rzędu meczach bez porażki doszli do momentu, w którym remis w spotkaniu z Odrą Opole wystarczał do otwarcia szampanów, na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek.

Nikt z jednak obecnych na stadionie, na którym znalazło się tylu widzów ilu dopuszczają aktualne przepisy - czyli można napisać, że bilety zostały wysprzedane - nie myślał o podziale punktów. Zawodnicy gospodarzy szybko ruszyli do ofensywy i już w 2 minucie po składnej akcji Tomasza Nowaka z Karolem Danielakiem dośrodkowana piłka dotarła na 5 metr przed bramkę Odry. Marko Roginić źle złożył się jednak do strzału głową i spudłował. Nie znaczy to jednak, że opolanie przyjechali do Bielska-Białej. Zespół, który walczy wprawdzie o utrzymanie w siedmiu ostatnich meczach nie doznał porażki, też chciał wygrać i w 12 minucie odpowiedział groźną akcją. W zamieszaniu po rzucie wolnym, do piłki w polu karnym bielszczan doszedł Piotr Żemło i oddał celny strzał z woleja. Martin Polacek interweniował skutecznie, a dobitka choć - futbolówka wylądowała w siatce - nie została zaliczona, bo arbiter odgwizdał faul i bielszczanie rozpoczęli grę wykonując rzut wolny.

Widząc jednak, że rywal potrafi być groźny, bielszczanie ruszyli do szaturmu. W 15 minucie Roginić, włączając najwyższy bieg, przedarł się w pole karne lewem skrzydłem i wycofał do Michała Sopoćki, który strzelając z 13 metra posłał piłkę obok celu. Lepiej - po kombinacyjnej akcji w 18 minucie - przymierzył z 14 metra Bartosz Jaroch, ale uderzył za lekko i dobrze ustawiony Mateusz Kuchta spokojnie złapał piłkę.

Z zapisu wydarzeń w pierwszym kwadransie widać wyraźnie jaki obraz miał ten mecz. Nic więc dziwnego, że w 36 minucie wydarzyło się to na co zanosiło się od pierwszego gwizdka. Choć w samej akcji sporo było przypadku to najistotniejsze jest to, że Bartosz Jaroch doszedł do sytuacji strzeleckiej i mocnym uderzeniem z 15 metra zapewnił Podbeskidziu prowadzenie. Kapitan, choć nominalnie gra na prawej obronie, chwilę później znowu zaimponował umiejętnościami ofensywnymi, bo zagraniem "piętką" w polu karnym Odry wypracował sytuację strzelecką Karolowi Danielakowi. Skrzydłowy Podbeskidzia w 40 minucie zachował się jak na snajpera przystało i uderzeniem z narożnika pola bramkowego w 32 występie w tym sezonie strzelił swojego 13 gola.

To trafienie nie rzuciło jednak gości na kolana, a wręcz przeciwnie. W 45 minucie przeprowadzili akcję, którą strzałem z linii bocznej pola karnego zakończył lewy obrońca Patryk Janasik. Przymierzył idealnie i wkręcił piłkę w okienko długiego rogu, a Polacek mógł tylko bezradnie patrzeć jak "w drodze" do szatni rywale zdobywają kontaktową bramkę.

Po przerwie gospodarze, czując na plecach oddech rywali, znowu ruszyli do ataku i już w 48 minucie Tomasz Nowak z Karolem Danielakiem zakręcili obrońcami Odry do tego stopnia, że próbujący interweniować Żemło skierował piłkę do swojej bramki. Kibice skandując wynik zaczęli również śpiewać "ekstraklasa znowu nasza", a bielszczanie kontynuowali swoją grę. Jej ozdobą była akcja z 63 minuty, w której piłka jak po sznurku chodziła z nogi na nogę, od Rafała Figla, przez Danielewicza i Roginicia aż wreszcie Michał Rzuchowski strzałem z 10 metra sprawił, że widzowie z zachwytem bili brawo śpiewali "awans jest nasz".

Wysokie prowadzenie nieco uśpiło gospodarzy co opolanie wykorzystali w 73 minucie, wyprowadzając kontrę rezerwowych. Z prawego skrzydła dograł piłkę Tomas Mikinić, a z 6 metra Szymon Skrzypczak dopełnił formalności. Jeszcze łatwiejsze zadanie w 81 minucie miał także wprowadzony z ławki Jarosław Czernysz, który po strzale Krzysztofa Janusa z dystansu dobiegł do wypuszczonej przez Polacka piłki i z 2 metrów trzeciego gola dla Odry, która walczyła do końca i  napędziła bielszczanom stracha.

Nie zmienia to jednak faktu, że Podbeskidzie wygrywając 4:3 zainkasowało komplet punktów i chodzący po trybunach prezes Bogdan Kłys mógł w imieniu drużyny, sztabu szkoleniowego i wszystkich, którzy przyczynili się odbierając gratulacje dziękować słowami: "Brawo my". 

TS Podbeskidzie - Odra Opole 4:3 (2:1)
1:0 - Jaroch, 36 min, 2:0 - Danielak, 40 min, 2:1 - Janasik, 45 min, 3:1 - Żemło, 48 min (samobójcza), 4:1 - Rzuchowski, 63 min, 4:2 - Skrzypczak, 73 min, 4:3 - Czernysz, 81 min.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 3700.
PODBESKIDZIE: Polacek - Jaroch, Osyra, Komor, Gach - Danielak, Figiel, Rzuchowski, Nowak (84. Rakowski), Sopoćko (70. Laskowski) - Roginić (80. Biliński). Trener Krzysztof BREDE.  
ODRA: Kuchta - Tabiś, Kostrzycki, Żemło, Janasik - Błanik (46. Czernysz), Czyżycki, Niziołek, Bonecki (58. Mikinić), Janus - Piech (58. Skrzypczak). Trener Dietmar BREHMER.
Żółte kartki: Danielak - Żemło, Janus.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.