Śląski ZPN

Mistrzostwo półmetka Unii Kosztowy to już tylko wspomnienie

18/04/2021 16:04

Choć Unia Kosztowy zimową przerwę spędziła w fotelu lidera tabeli Zina IV liga – Grupa I to patrząc na wiosenną grę i wyniki drużyny Piotra Mrozka wydaje się, że to musiało być bardzo dawno temu.


Zespół z dzielnicy Mysłowic ostatni swój mecz wygrał 7 listopada, gromiąc na wyjeździe RKS Grodziec 5:0. Od tego czasu zapisał na swoje konto 8 spotkań bez zwycięstwa z czego 5 zostało zremisowanych, a 3 przegrane. Nic więc dziwnego, że kosztowainie są już poza podium, a po porażce 1:7 z Rakowem II, traci już do plasujących się na pierwszym miejscu częstochowian 11 punktów.

- Nie lubię zaczynać rozmowy o meczu od wyliczanki... nieobecnych – mówi Piotr Mrozek. - Na boisko wybiega przecież po jedenastu zawodników w jednej i drugiej drużynie i tak było także w naszym meczu z rezerwami Rakowa. Dlatego analizując ten mecz będę rozliczał za to się stało na murawie tych którzy grali i dodam tylko, że było widać ogromną różnicę jakości piłkarskiej w wielu aspektach i stąd też taki rezultat.

- Czym się różni Unia – mistrz półmetka od Unii, mającej długą serię spotkań bez zwycięstwa?

- Proces szkoleniowy w IV lidze jest bardzo złożony. Dysponujemy jednym boiskiem i to trawiastym więc zimą mieliśmy problemy prowadzeniem zajęć i trenowaliśmy na Orliku. W związku z tym nawet przestrzenie do biegania i do podania, jakie pokonujemy na treningach, są zdecydowanie mniejsze od tych, które mamy podczas meczów ligowych. Za tym idzie siła zagrania i inne sprawy. Ćwiczymy trzy razy w tygodniu, bo nie stać nas na większą liczbę zajęć ze względu na pracę zawodników i charakter ich pracy, a także na finanse, bo za większą liczbę treningów trzeba byłoby więcej zapłacić zawodnikom. A w dodatku posypały się kontuzje.

- Ilu podstawowych zawodników nie było w składzie Unii na mecz z Rakowem II?

- Zacznę od Kuby Adamka. W pierwszym meczu rundy wiosennej straciliśmy kapitana, który dla mnie jest wartością przynajmniej 20-30 procent całej drużyny, zarówno boiskowej, piłkarskiej, ale też mentalnej. Zawodnik, który go faulował i jeszcze uderzył go łokciem dostał cztery mecze dyskwalifikacji i już wrócił do gry, a Kuba wypadł na całą rundę – i oby tylko na rundę. Z Rakowem nie zagrali też: Piotrka Adamka, Bartka Nowakowskiego i Wojtka Kocurka, a Daniel Kowalski przyjechał z chorobą więc odesłałem go do domu i także nie zagrał. W rundzie jesiennej gdy byliśmy w komplecie zespół funkcjonował, ale gdy wypada pięć podstawowych ogniw to odbija się na jakości.

- O co będziecie grać do końca sezonu?

- O zwycięstwo w każdym meczu. Z rezerwami Rakowa też nie położyliśmy się prosząc o najniższy wymiar kary tylko podjęliśmy rękawice i początek spotkania był obiecujący. Strzeliliśmy szybko gola. Byliśmy dobrze zorganizowani, ale tej organizacji wystarczyło na 20 minut. Później wyglądało to tak jakbyśmy się przestraszyli, że możemy zrobić niespodziankę. Nie cofnęliśmy się jednak tylko do końca graliśmy wysoko, a gdy dobrze wybieganej drużynie zostawi się przestrzeń to ona ją wykorzysta. Tak się stało i musimy przełknąć wysoką porażkę i wrócić do gry. Chcemy się bowiem utrzymać w czubie tabeli. Po to pracowaliśmy jesienią i zimą, żeby wiosną być wysoko. Ja nie zwieszam głowy i gdy zobaczę u któregoś z zawodników, że zwiesza głowę i nie pracuje to nie będzie grał. Nie ma litości. Potrzebujemy w meczowej kadrze żołnierzy, którzy wychodzą na boisko i walczą o jak najlepszy wynik.

- Czy w meczu z wami Raków II udowodnił, że jest godnym następcą mistrza półmetka?

- Powiem inaczej. W IV lidze dzisiaj jest Raków II i długo, długo nic. W każdym aspekcie drużyna z Częstochowy jest ponad resztą. I pod względem kadrowym, i umiejętnościami piłkarskimi, i organizacją grę na boisku, i organizacją wokół zespołu. Do tego dochodzą piłkarskie indywidualności więc uważam, że to byłaby mega niespodzianka gdyby częstochowianie nie awansowali do III ligi. Dla mnie są faworytem tego sezonu.