Śląski ZPN

Czwartoligowy szczyt z trzech punktów widzenia

26/05/2022 13:35

Na mecz GKS II Tychy – Decor Bełk, który miał ogromne znaczenie na układ sił w czołówce tabeli Zina IV liga – Grupa II popatrzymy z perspektywy trenerów obydwu drużyn i kapitana tyszan.


- Wygraliśmy 3:0, bo zagraliśmy tak jak chcieliśmy – powiedział trener tyszan Sebastian Idczak. - Od początku narzuciliśmy swoje warunki gry i graliśmy wysoko i agresywnie. To nam się udało, bo rozbijaliśmy ataki przeciwnika już na jego połowie, nie dając rywalowi praktycznie żadnych argumentów do tego, żeby mogli nam czymś zagrozić. Natomiast my strzelaliśmy ładne bramki. Pierwsza była ważna, bo już w 10. minucie po odbiorze Tomka Krężeloka i super wejściu Natana Dzięgielewskiego w tempo podania nasz napastnik wykorzystał sytuację sam na sam co nam ułatwiło grę, bo dodało wiary. A drugi gol po super przerzucie Michała Palucha i dobrym przyjęciu Olka Biegańskiego, który się zabawił z bramkarzem, był kontynuacją dobrej gry, którą przypieczętował Michał Paluch. To było bardzo ważne trafienie, bo dzięki niemu po porażce 0:3 w Bełku wyrównaliśmy nasz bezpośredni bilans, a ponieważ mamy dużo lepszy bilans bramkowy z całego sezonu więc do naszej punktowej przewagi dorzucamy jeszcze ten bonus.

Szkoleniowiec Decoru Bełk na sam wynik popatrzył chłodnym okiem.

- Spodziewaliśmy się tego, że zagramy z młodym, dobrym piłkarsko i walecznym zespołem – stwierdził Marek Piotrowicz. - Wiedzieliśmy, że rywale są dobrze przygotowani i mieli atut swojego boiska czyli sztucznej nawierzchni, na której na co dzień trenują. Ale to nie znaczy, że przegraliśmy przez boisko. Przyczyn porażki upatruję raczej w strefie mentalnej. Ustępowaliśmy rywalom, którzy byli agresywniejsi i odważnie grali do przodu, a nam strata pierwszej bramki podcięła skrzydła. Straciliśmy gola po momencie rozgrywania piłki i nie potrafiliśmy się zabezpieczyć przed atakiem szybkim rywala. Wygrał zespół lepszy i gratuluję tyszanom, a my martwimy się stylem w jakim przegraliśmy. To mnie niepokoi, ale nie mówię, że liga się już skończyła. My mamy jeszcze cztery mecze, a tyszanie trzy, więc strata 8 punktów, jakie nas w tej chwili dzielę niczego nie przesądza. Ciężko będzie jednak gonić lidera, bo nasza liga jest bardzo wyrównana i w każdym meczu trudno przewidzieć wynik, bo decyduje o nim dyspozycja dnia oraz liczy się skład personalny. Wystarczy absencja jednego czy dwóch zawodników i oblicze zespołu się diametralnie zmienia. Nam nie pozostaje więc już teraz nic innego jak tylko zebranie wszystkich sił i zdobywanie punktów, bo chcemy na finiszu wyjść z dołka, w który wpadliśmy.

Kapitan GKS-u II Tychy spoglądał natomiast na rezultat zarówno przez pryzmat punktów zdobytych przez drużynę jak i swoich indywidualnych osiągnięć, bo mógł do swojego dorobku dopisać zarówno gola jak i asystę.

- Cieszę się z gola na 3:0, bo to było takie trafienie zamykające mecz – zapewnił Michał Paluch. - Gdybyśmy dostali gola na 2:1 to mogłaby się wkraść nerwowość i rywale mogliby zdobyć kolejne bramki, a tak to zapewniliśmy już sobie zwycięstwo. Ale trzeba też dodać, że tych okazji na wcześniejsze strzelenie trzeciego gola mieliśmy sporo, natomiast rywale z wyjątkiem strzałów z daleka niczym nam nie zagrozili. Zagraliśmy dobry mecz, którym zrewanżowaliśmy się Decorowi za porażkę 0:3 w Bełku i to też jest ważne, bo dzięki temu praktycznie powiększyliśmy naszą i tak już dużą przewagę punktową jeszcze o dodatkowy punkt. Nie wydaje mi się, albo inaczej powiem, nie chcę żeby ta przewaga zmalała, ale to nie znaczy, że już na trzy mecze przed końcem rozgrywek w lidze „zamykamy” rozgrywki. Wręcz przeciwnie grać będziemy do końca, a nawet dłużej, bo i tak najważniejsze będą baraże. Na razie jednak o nich nie myślimy tylko koncentrujemy się na najbliższym meczu, w sobotę w Czańcu, bo tam możemy przypieczętować awans do baraży. Po drodze do nich liczy się przede wszystkim gra zespołowa, ale indywidualne liczby też sprawiają radość. Tym bardziej jeżeli są tak ładne jak ta asysta przy golu Olka Biegańskiego. W sumie jednak i tak ważne jest to jaki wynik osiągnął zespół, a to kto strzeli czy kto zapisze na swoje konto asystę schodzi na drugi plan. Fajnie jednak, że te liczby są i obu były jak najwyższe.

- Nie chciałbym jednak żeby to zabrzmiało, że my już zamykamy sezon. Chcemy wygrywać, a nie liczyć punkty i z taką myślą wyjdziemy na ostatnie trzy mecz w lidze oraz spotkania barażowe. Naszym celem jest awans do III ligi. Tego nie ukrywamy i nie zastanawiamy się nad tym co będzie później, jak poukładamy sobie sprawę dalszych wyjazdów czy innych trzecioligowych obowiązków. Chcemy o coś grać więc stawiamy sobie wysokie cele. A ja osobiście chciałbym swoją już 8-letnią grę w GKS-ie Tychy podkreślić awansem, bo w IV-lidze jestem już bodaj piąty sezon więc szukam nowych wyzwań. Młodsi koledzy wąchają już gry w I lidze, ale ja już o tym nie myślę, bo jestem za stary (śmiech zawodnika, który 10 czerwca obchodził będzie 23. urodziny). A mówiąc poważnie cieszę się, że chłopaki pną się w górę, bo ja też przecież po to zaczynałem grę w rezerwach żeby się pokazać, ale ten moment przeskoku już dla mnie chyba minął. Oczywiście ucieszyłbym się gdybym dostał taką okazję, ale radość sprawia mi też gdy nasza młodzież, która pokazuje się w naszej drużynie i tu rozwija swoje umiejętności idzie w górę. A ja już łączę grę w piłkę z pracą, bo prowadzę firmę „Galeria Prezentu” na Allegro, sprzedając rzeczy przez internet więc godzę te dwie strony życia i pracując od rana do południa mam później czas na treningi pięć-sześć razy w tygodniu więc rozwijam swoją sportową pasję - zakończył Michał Paluch.