Śląski ZPN

Ferdynand Reiss wyróżniony Złotą Honorową Odznaką Śląskiego Związku Piłki Nożnej

29/09/2022 15:15

Do grona ludzi, którzy za swoją miłość do futbolu oraz zaangażowanie w działalność społeczną na rzecz śląskiej piłki zostali wyróżnieni Złotą Honorową Odznaką Śląskiego Związku Piłki Nożnej, dołączył Ferdynand Reiss.


Wieloletniego weryfikatora klasy A oraz sekretarza Wydziału Gier i Dyscypliny Podokręgu Zabrze wyróżnili Prezes Śląskiego ZPN Henryk Kula oraz Prezes Podokręgu Zabrze Jarosław Bryś.

- Nie będę ukrywał, że było to dla mnie zaskoczenie – powiedział Ferdynand Reiss. - Dodam jednak od razu, że jest to też dla mnie wielki zaszczyt, a jednocześnie powrót do pięknych wspomnień z lat, o których mówimy – w poprzednim wieku. Zaczynałem działalność gdy Prezesem Podokręgu był Julian Gajdzicki, a po krótkiej przerwie kończyłem za kadencji Józefa Kubicy.

Piłkarskie zauroczenie Ferdynanda Reissa zaczęło się w Tarnowskich Górach.

- Tam się urodziłem i tam właśnie, gdy miałem 7 lat, dziadek zaprowadził mnie na pierwszy mecz Gwarka, jeszcze na starym boisku przy ulicy Cebuli. Tam się zaczęło, a rozwinęło się w Zabrzu. Jeszcze przez mgłę pamiętam grę Ernesta Pohla, który kończył grę w Górniku w 1967 roku, czyli gdy miałem 8 lat. Późniejsze wielkie gwiazdy polskiej i światowej piłki, bo przecież nasz zespół grał w finale Pucharu Europy Zdobywców Pucharów z Manchesterem City, miałem już przyjemność śledzić z zapartym tchem. O Górniku śpiewano piosenki. Kochała go cała piłkarska Polska, a jego zawodników z tamtych lat do dzisiaj mogę wymieniać jednym tchem, zaczynając zgodnie z alfabetem od Anczoka, poprzez Banasia, Gorgonia, Deję, Floreńskiego, Fischera, Kostkę, Latochę, Lubańskiego, Olka, Oślizłę, Skowronka, Szaryńskiego, Szołtysika, Wilczka, Wilima, Wrażego i wielu innych, którzy nawet będąc rezerwowymi w Górniku byli powoływani do reprezentacji Polski. A co to była za reprezentacja. W 1972 roku zdobyła mistrzostwo olimpijskie, a w 1974 roku trzecie miejsce na świecie. Z tamtego okresu pamiętam także doskonale mecz na Stadionie Śląskim gdzie w 10 września 1975 roku biało-czerwoni 4:1 pokonali wicemistrzów świata Holendrów, a dwa gole strzelił Andrzej Szarmach, kolejny mój ulubiony piłkarz. Pamiętam także jego występ w reprezentacji Polski dwa lata później, bo po przejściu do Stali Mielec miał trudny moment, ale w meczu z Danią także wygranym 4:1 na Stadionie Śląskim zdobył swoją bramkę, pokazując, że nadal można na niego liczyć. To był też ten mecz, w którym Włodzimierz Lubański wracający do gry po długiej kontuzji przeskoczył nad interweniującym bramkarzem rywali za co został wyróżniony nagrodą Fair play.

Piłkarskie wspomnienia o wielkich zawodnikach i legendarnych meczach Ferdynand Reiss ma na „niekończącą się opowieść”, ale to nie znaczy, że żyje on tylko futbolową przeszłością.

- Jestem na każdym meczu Górnika Zabrze i z największą uwagą śledzę występy naszej drużyny narodowej – dodał Ferdynand Reiss. - Trochę żałuję, że w polskiej lidze już nie ma takich wspaniałych skrzydłowych jak Banaś, którego zwody wprawiały kibiców w zachwyt, a Lubański znakomicie wykorzystywał podania. W systemie 4-3-3 artyści skrzydłowi byli moimi ulubieńcami. Dzisiaj polska ekstraklasa nie jest już na tak wysokim poziomie, a zespoły preferują walkę. Emocji jednak nie brakuje, a ja patrzę na boisko pod trochę innym kątem. Wyławiam pojedynczych młodych zawodników i śledzę ich rozwój. W Górniku takimi piłkarzami są Dariusz Stalmach czy Krzysztof Kolanko, a kilka lat temu Olaf Kobacki z etykietką wielkiego talentu wyjechał z Lecha jako 16-latek do Atalanty i po czterech latach wrócił do Polski, żeby przez Arkę Gdynia, w której grał w poprzednim sezonie, dotrzeć do Miedzi Legnica. Uważam, że gdyby wtedy został w Polsce dzisiaj byłby lepszym zawodnikiem. Robert Lewandowski wyjechał do Niemiec jako 22-letni zawodnik i dzięki temu, że miał już fundamenty rozwinął się tak, że siedem razy został królem strzelców Bundesligi, a teraz błyszczy w Barcelonie.

Nie znaczy to, że w piłkarskim sercu Ferdynanda Reissa są tylko wielkie stadiony i futbol przez największe "F".

- Przez trzy lata byłem weryfikatorem rozgrywek klasy A więc śląskie boiska też są mi bliskie – zapewnił Ferdynand Reiss. - Z sentymentem zaglądam też na mecze Gwarka Tarnowskie Góry, który gra w III lidze oczywiście jeżeli pozwala mi czas, a mocno go ubywa, bo zawodowe obowiązki mają swoje prawa. Jestem Wiceprezesem do spraw techniczno-eksploatacyjnych Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Katowicach, Wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej spółki Koleje Śląskie i Adiunktem w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu oraz Radnym Miasta Zabrza i Przewodniczącym Komisji Gospodarki Komunalnej i Rozwoju Miasta, a także Członkiem Komisji Budżetu i Inwestycji oraz Komisji Oświaty. W sercu kibica piłka nożna zawsze jednak znajdzie miejsce dla siebie.