Selekcjoner Orląt Miłosz Stępiński powołał bowiem: Mikołaja Biegańskiego, Jakuba Mądrzyka i Kacpra Trelowskiego, którzy bramkarskiego fachu uczyli się na częstochowskich boiskach. Cała trójka przeszła przez szkoleniowy warsztat trenera bramkarzy Jacka Gorczycy.
- Zacznę od Mikołaja Biegańskiego, bo jego miałem pod opieką gdy byłem trenerem bramkarzy w kadrze Śląskiego Związku Piłki Nożnej w kategorii U-14 i U-15 – mówi Jacek Gorczyca. - Przyjeżdżał także na moje campy bramkarskie. Był wtedy bramkarzem Skry, w której jako 15-latek zadebiutował w III lidze, a następnie jako 16-latek regularnie zaczął bronić w II lidze i w 2021 roku wywalczył przyczynił się do awansu zespołu na zaplecze ekstraklasy, a sam przeskoczył od razu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce i w sezonie 2021/22 rozegrał w Wiśle Kraków 19 spotkań. Po spadku „Białej gwiazdy” jest teraz jej podstawowym bramkarzem w I lidze. Jego jednak w Sosnowcu ostatecznie nie zobaczymy, bo został dowołany przez Michała Probierza do reprezentacji U-21 na mecze z Austrią i Albanią więc może już wkrótce wykona kolejny reprezentacyjny krok do przodu. Jego atutem jest gra na linii bramkowej.
Występami w ekstraklasie może się już także pochwalić wychowanek Ajaksu Częstochowa Kacper Trelowski, który ma na swoim koncie 10 występów w ekstraklasie zwieńczonych wicemistrzostwem kraju, zdobycie Pucharu Polski oraz 3 mecze w europejskich pucharach. Bramkarz Rakowa ma też już za sobą debiut w reprezentacji U-21, choć jest z rocznika 2003.
- Z Kacprem współpracuję od czasów jego gry w kadrze Śląskiego Związku Piłki Nożnej, a od 3 lat jako trener bramkarzy w Akademii Rakowa – dodaje Jacek Gorczyca. - Teraz jest już co prawda częściej na zajęciach pierwszego zespołu, gdzie trenuje pod okiem Karola Kuczery, odpowiadającego w zespole lidera ekstraklasy za formę bramkarzy, a wcześniej duży wpływ na jego rozwój miał Maciek Sikorski, który obecnie jest trenerem bramkarzy w Wiśle Płock. Ja natomiast obserwuję go na meczach III-ligowych rezerw oraz na treningach indywidualnych. Wszyscy pracowaliśmy jednak według tej samej metodologii wdrożonej w Rakowie przez dyrektora Akademii Marka Śledzia. Dzięki temu Kacper wykorzystuje swoje predyspozycje fizyczne i rozwija atuty z inteligencją i spokojem na czele.
Najmłodszy w tym gronie, bo urodzony 4 grudnia 2003 roku, jest Jakub Mądrzyk. Wychowanek Rakowa wprawdzie obecnie gra w II-ligowym Stomilu Olsztyn, do którego został wypożyczony na rok, ale nie zniknął z oczu fachowców o czym świadczy powołanie do kadry U-20.
- Kubę mogłem obserwować i w kadrze Śląska, i w Akademii Rakowa, i w rozgrywkach juniorów i na moich campach bramkarskich – wylicza Jacek Gorczyca. - Teraz też po każdym jego meczu w II lidze mamy raporty i cieszymy się wszyscy, że gra, bo to mu daje możliwość rozwoju. Jego atuty to gra na przedpolu i umiejętność wygrywania pojedynków jeden na jeden. Życzę mu debiutu w reprezentacji młodzieżowej, w której kierunku zmierza też kolejny częstochowianin Jakub Rajczykowski. To bramkarz z rocznika 2005, a więc kolejny zawodnik, z którym pracowałem w kadrze Śląskiego Związku Piłki Nożnej, na campach bramkarskich i teraz prowadzę w Akademii Rakowa. Ma znakomite warunki fizyczne i nazywam go częstochowskim Donnarummą. Na razie broni w III-ligowych rezerwach Rakowa, ale ma już za sobą debiut w reprezentacji U-18, do której znowu został powołany.
Te cztery nazwiska, ale nie tylko one świadczą o tym, że częstochowski klimat służy wyhodowaniu dobrych bramkarzy. Sam klimat jednak nie wystarczy. Potrzebna jest także systematyczna praca w optymalnych warunkach i pod okiem fachowców. Jacek Gorczyca, który jako bramkarz występował na zapleczu ekstraklasy, na pewno się do nich zalicza.
- Z mojej bramkarskiej przygody, związanej ze śląskimi klubami: Szombierkami, Polonią Bytom, Piastem Gliwice, Odrą Wodzisław Śląski i najdłużej z GKS-em Katowice pozostało mi bardzo dużo wspomnień, ale i cennych doświadczeń, które wykorzystuję w pracy z młodymi bramkarzami – zapewnia Jacek Gorczyca. - Najbardziej pamiętny mój mecz rozegrałem w ostatniej kolejce rundy wiosennej w 2009 roku, bo GKS Katowice pod wodzą Adama Nawałki walczył wtedy o utrzymanie w I lidze. Wygraliśmy wyjazdowe spotkanie z GKS-em Jastrzębie 1:0 i zapewniliśmy sobie utrzymanie. Natomiast ze spotkań na Bukowej najbardziej zapadł mi w pamięci mecz ze Śląskiem Wrocław z wiosny 2008 roku. Na trybunach było około 10 tysięcy kibiców z czego półtora tysiąca fanów Śląska za moją bramką. Z ich oddechem an plecach zagrałem jednak „na zero” i wygraliśmy 2:0. To był ten sezon, w którym wpisałem się też na listę strzelców. W ostatniej kolejce rundy jesiennej w 2007 roku graliśmy u siebie z ŁKS-em Łomża i w ostatniej minucie, przy stanie 4:1, sędzia podyktował rzut karny dla naszej drużyny. Koledzy pozwolili mi podejść do piłki ustawionej na „wapnie” i ustalił wynik na 5:1. Mam więc o czym opowiadać, ale tak naprawdę to wolałbym słuchać o wyczynach moich podopiecznych, bo w tej chwili oni i ich rozwój są dla mnie najważniejsze.