Śląski ZPN

Bogdan Tan chce odbudować seniorską piłkę w Miedźnej

24/05/2023 11:30

Nazwy LKS Miedźna nie ma co szukać w tabelach seniorskich rozgrywek piłkarskich. Po rundzie jesiennej w 2013 roku zespół nie przystąpił do rozgrywek klasy C Podokręgu Tychy i od tego czasu nie uczestniczy w rywalizacji. Nie znaczy to jednak, że boisko „zostało zaorane”.


- Można jednak powiedzieć, że przez pewien czas był to „nieużytek piłkarski” – mówi Bogdan Tan, który czwarty roku stoi na czele klubu. - Były grupy młodzieżowe, które grały na Orliku i na wieku orlika się kończyło. Cztery lata temu zebrała się jednak grupa rodziców, którzy postanowili, że skoro mamy boisko i są dzieci, które chcą grać w piłkę dalej to spróbujemy reaktywować murawę, żeby wystartować w kategorii młodzik. Wtedy właśnie ta grupa zapaleńców wybrała mnie na Prezesa klubu i staramy się doprowadzić do odbudowania zespołu seniorów licząc, że nasi wychowankowie już niebawem będą pełnoletni.

- Ile jest osób w zarządzie klubu i kiedy chcielibyście rozpocząć grę wśród seniorów?

- Zarząd liczy w sumie pięć osób. Razem ze mną są: Marek Sosna, Adam Szafron, Marek Pala i Mateusz Stycz. Myślimy, że za rok, jeśli trampkarze przejdą do kategorii juniora i będą chcieli dalej grać, to grupa seniorów z Miedźnej uzupełniona właśnie naszym narybkiem, stworzy zespół, który będzie można zgłosić do rozgrywek. Niektórzy już się palili do zgłoszenia drużyny w tym roku, ale tak naprawdę seniorów jest siedmiu, czyli zdecydowanie za mało i lepiej poczekać niż wystartować na siłę i szybko się zniechęcić.

- Czy prezes Bogdan Tan też jest w tej siódemce seniorów czekających na wsparcie młodzieży z Miedźnej?

- O nie. Zdrowie wprawdzie dopisuje, ale ja już zawiesiłem buty na kołku i już tylko wśród oldbojów czasem wybiegam na boisko, żeby znowu stanąć między słupkami. Czasy, w których z Miedźnej, bo jestem rodowitym miedźnianinem ruszyłem do Sokoła Wola, w którym 7 kilometrów od domu wywalczyłem jako 16-latek w 1992 roku awans do klasy okręgowej, to już historia. Później grałem jeszcze w GKS-ie Tychy, LKS-ie Miedźna, Sokole Zabrzeg, Górniku Brzeszcze, Walcowni Czechowice-Dziedzice, Przełomie Kaniów, LKS-ie Czarków i Josieńcu Radostowice. Grałem jeszcze po 40, a jako trener debiutowałem w LKS-ie Miedźna prowadząc zespół w Klasie B, jako zawodnik Górnika Brzeszcze. Najczęściej zajmowałem się jednak szkoleniem młodzieży i bramkarzy – między innymi w: Górniku Brzeszcze, w Czechowicach-Dziedzicach, w Goczałkowicach i Bestwinie, a w Radostowicach i Czarkowie prowadziłem seniorów.

- Jaki cel postawił pan przed sobą zostając Prezesem LKS-u Miedźna?

- W klubie mamy teraz trzy zespoły, czyli młodzików, trampkarzy i żaków połączonych ze skrzatami. Celem jest więc nadal rozwijać grupy młodzieżowe, żeby w każdej kategorii wiekowej była drużyna z Miedźnej. To jest jednak trudne zadanie, bo nie mamy aż tyle dzieci w naszej wiosce, a okoliczne kluby też chcą grać więc nie mamy co liczyć na sąsiadów. W dodatku problem jest z trenerami. Ja mam licencję UEFA B, ale musiałbym się „sklonować” żeby wypełnić luki.

- Czym zajmuje się pan poza działalnością w klubie?

- Pracuję w branży mięsnej i mój dzień wygląda tak, że od piątej rano do południa jestem w firmie, a po powrocie do domu jest chwila czasu na odpoczynek, po którym wpadam w piłkarski wir. To jest pasja więc rodzina rozumie, ale dwie córki nie poszły moim śladem. Starsza Natalia, którą ciągnęło raczej w kierunku akrobatyki i baletu ma 24 lata i jest już zresztą na swoim, a młodsza 13-letnia Ola trenuje siatkówkę w UKS-ie Centrum Pszczyna i wspiera mnie w mojej działalności. Czasem nie jest łatwo, ale nie widzę siebie siedzącego bezczynnie dlatego poświęcam swój czas na odbudowanie piłki w Miedźnej.